8 szczeniaków labradora w rozgrzanym aucie. Właściciel w tym czasie robił zakupy

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

W miniony weekend w Lubinie omal nie zginęło 8 szczeniąt. Były zamknięte w bagażniku, bez wody, gdy na zewnątrz temperatura wynosiła około 30 stopni C. 

Uratowane labradorki

fot. Lubin.policja.gov.pl

Klient jednego z hipermarketów w Lubinie usłyszał piski i skomlenia dochodzące z auta zaparkowanego przed sklepem. W pobliżu nie było właściciela pojazdu, więc zawiadomił policję. Telefon odebrał dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Lubinie. Nie zlekceważył tego zgłoszenia i wysłał na miejsce policjantów z wydziału prewencji.

 

Gdy policjanci znaleźli się pod hipermarketem, zobaczyli auto zaparkowane w pełnym słońcu. Temperatura powietrza wynosiła wtedy około 30 stopni C, ale w słońcu była z pewnością dużo wyższa, nie mówiąc już o tym, jak gorąco było w zamkniętym samochodzie. Z bagażnika auta rzeczywiście dobiegały piski i skomlenia psów.

Jeden z funkcjonariuszy poszedł do sklepu i poprosił, aby przez megafon została przekazana wiadomość o pilnym zgłoszeniu się właściciela samochodu. Niestety czas leciał, a przerażające piski i skomlenia wydobywające się z auta narastały z każdą minutą – informuje na www.dolnoslaska.policja.gov.pl asp. szt. Paweł Petrykowski.

Policjant zdecydował więc, że wybije szybę w samochodzie, by jak najszybciej udzielić pomocy zwierzętom. Gdy to zrobił, okazało się, że w bagażniku uwięzionych jest 8 czekoladowych labradorów w wieku około 2 miesięcy.

Samochód, z którego uratowano pieski

Zwierzaki nie miały wody, były wycieńczone, osłabione i ubrudzone własnymi odchodami. Wezwany na miejsce lekarz weterynarii stwierdził, że szczenięta uratowano w ostatnim momencie.

Policjant, który wyciągnął je z rozgrzanego samochodu, a który od wielu lat na co dzień pracuje z policyjnymi psami, stwierdził po wszystkim, że nigdy nie słyszał tak przeraźliwego pisku i skomlenia zwierzęcia – informuje asp. szt. Paweł Petrykowski.

Policjanci odnaleźli właściciela psów i auta. Okazało się, że 29-letni mężczyzna wiózł je bez klatki na brudnej szmacie, by sprzedać w Niemczech. Został zatrzymany przez policję, a za znęcanie się nad zwierzętami grozi mu kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.

Szczeniaczki

Szczenięta znajdują się pod opieką lekarza weterynarii Grzegorza Nowackiego. Niestety na razie nie można ich adoptować, bo prawdopodobnie ich właściciel nie jest obywatelem Polski. O losie zwierzaków będzie musiał zdecydować sąd.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się