Husky na szlaku

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 7 minut

Ciągnący pies w górach to prawdziwy skarb. Wędrówka jest wtedy nieporównywalnie łatwiejsza

jak odpowiednio karmić (i nie przekarmić) psa

Wieczór. Płonie ognisko. Odpoczywamy przy nim z dwoma siberian husky po pierwszym dniu wędrówki bieszczadzkimi połoninami. Nagle podjeżdża samochód. Kierowca dostrzegł ogień i zatrzymuje się obok nas. Dwóch rosłych mężczyzn wysiada z auta i świeci nam latarkami prosto w oczy. Świadomość, że mamy z sobą psy słynące z łagodności, nie dodaje nam otuchy. Na szczęście okazuje się, że to patrol straży granicznej. Strażnicy zauważają psy i zwracają się do nas z uśmiechem: „Ci, których szukamy, nie wędrują po Bieszczadach z husky”. Po czym grzecznie się żegnają, życząc spokojnej nocy.
Decyzja o wyprawie w Bieszczady – do krainy wilka i królestwa żubra – zapadła pewnego sierpniowego wieczoru. Wybieramy się na prawdziwy górski dogtrekking! Towarzyszą nam dwa siberian husky. Luna – mądra, dostojna, wpatrzona w Pawła jak w obrazek, największa spryciara, jaką znam, i wielka psia egoistka, oraz Muso – młody, nadambitny i ujmująco grzeczny psiak.
W dogtrekkingu najbardziej podoba mi się jego uniwersalność. Uprawiać go może każdy – wystarczą dobre chęci. Oczywiście osoby mniej wytrenowane powinny zacząć od krótszych dystansów, w przedziale 20-30-km, oraz wybierać płaskie tereny. W tej dyscyplinie sprawdzi się każdy pies, bez względu na wielkość, wiek, rasę (doskonale radzą sobie również mieszańce). Owszem, bernardyn nie będzie maszerował równie szybko jak siberian husky, a małą chihuahuę przyjdzie nam czasem ponieść na rękach. Przede wszystkim liczy się jednak kontakt z przyrodą i ciekawy sposób spędzania wolnego czasu z psem.
Do takiej wyprawy należy się odpowiednio przygotować. Zabieramy odzież i prowiant na pięć dni. Do tego jeszcze śpiwór, karimata, butla turystyczna. No i odpowiednia ilość wysokoenergetycznej suchej karmy, miski, zapas wody. Ponieważ przepisy zabraniają wprowadzania psów na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, musimy odpowiednio zaplanować trasę. Naszym celem jest Słowacki Park Narodowy „Połoniny”, gdzie czworonogi są mile widziane, pod warunkiem prowadzenia ich na smyczy i w kagańcu. Kagańce zastępujemy niezbędnymi na zejściach kantarkami.

Dzień pierwszy – psy toną w błocie
Zaczynamy od trasy prowadzącej czerwonym szlakiem z Komańczy do przełęczy Żebrak. Na początku jest dość trudno. Błoto, przygniatające nas do ziemi plecaki, wysoka temperatura i duża wilgotność powietrza. I psom, i nam jest gorąco. Z czasem warunki się poprawiają, a wędrówka staje się przyjemnością. Psy, pełne niespożytej energii, prą naprzód. Długie wędrówki po górach to dla nich nie pierwszyzna. Zwiedziły już z nami większą część Beskidów. Muso startował nawet w zawodach na dystansie 27 km.
Po sześciogodzinnym marszu docieramy do małej polanki – miejsca naszego noclegu. Co prawda na mapie zaznaczono, że miała tu być wiata turystyczna, ale dobre i to. Najpierw zajmujemy się naszymi czworonożnymi turystami – ściągamy im szelki, karmimy. Oba psiaki po dniu pełnym wrażeń i ciekawych zapachów zasypiają niemal natychmiast.

Dzień drugi – psy nas ciągną
Nazajutrz zwijamy obóz i ruszamy dalej. Dziś naszym towarzyszem jest deszcz. Nie przeszkadza nam ani trochę. Zmierzamy do Cisnej. Po drodze spotykamy leśnika z psem, który żywo reaguje na nasz widok: – To ja rozumiem, tacy turyści mi się podobają – mówi. Proponuje nawet podwiezienie swoim pikapem, ale dziękujemy – w końcu wybraliśmy dogtrekking. Bieszczadzkie szlaki turystyczne to w przeważającej części wąskie ścieżki, którymi da się poruszać jedynie gęsiego. Po drodze robimy przerwy, by chwilę odpocząć i napoić psy.
Muso i Luna wykorzystują każdy moment na regenerację sił. Ciągnący pies w górach to prawdziwy skarb. Wędrówka jest wtedy nieporównywalnie łatwiejsza. Muso spisuje się na medal. Prze przed siebie i ciągnie z równą siłą. Widać, że jest zmęczony, ale pysk mu się śmieje. Luna trochę kombinuje. Tu kwiatek powącha, tam widok podziwia. Jednym słowem – obija się. Pewnie dlatego, że tej nocy spała na trawie, a nie na swojej podusi przy kominku. Pod wieczór docieramy do Cisnej, gdzie udaje nam się znaleźć nocleg. I to jaki! W starym kiosku, w dodatku z łazienką w postaci umywalki w sadzie porzeczkowym.

Dzień trzeci – psy są zmęczone
Trzeciego dnia naszej wyprawy kierujemy się już w stronę granicy ze Słowacją. Psy mają dobry humor i z wielkim zapałem ciągną nas naprzód. To dobrze, bo w drodze na Małe Jasło było kilka podejść, na których nieźle się spociliśmy. Dziś spotykamy na szlaku wielu ludzi, którzy podobnie jak my zmierzają na Okrąglik. Psy są głaskane, przytulane, ktoś nawet chce im odstąpić swój pasztet. Po pewnym czasie funkcjonujemy na szlaku jako „ci z wilkami”.
Pod wieczór udaje nam się zejść do granicy ze Słowacją. Zatrzymujemy się na chwilę. Psy, przekonane, że to właśnie tutaj dzisiaj będziemy obozować, zasypiają obok naszych plecaków. Luna wygodnie rozciągnięta, Muso zwinięty w kulkę. Gdy po kwadransie zakładamy plecaki, patrzą na nas, jakby chciały spytać: „Jeszcze wam mało?!”. Musimy jednak zejść na słowacką stronę, by znaleźć odpowiedniejsze miejsce na nocleg.
Schodzimy w kierunku wsi Ruske. Po drodze napotykamy na niesamowite miejsce. W ciemnej ścianie lasu znajduje się szeroka ścieżka obsadzona brzozami. Na końcu jakiś monument. Postanawiamy tu zanocować. Nie mamy zresztą wyboru – zapada zmrok.
Gdy się budzę o świcie, czuję, że jest mi niewygodnie. Otwieram oczy i widzę tuż przy twarzy puchate futro. To Luna wpakowała mi się do śpiwora. Wiedziałam, że to zrobi. Nie wyganiam jej. Zasypiam z powrotem z haszczakiem na głowie. Luna wcale nie uważa się za odpornego i niewymagającego psa zaprzęgowego. Nade wszystko ceni wygody i ciągle domaga się łakoci. Owszem, czasem pobiegnie w zaprzęgu, ale robi to wyłącznie dla Pawła. Muso, przeciwnie, umie się dostosować do każdych warunków. Uwielbia biegać. To niesamowite, że na co dzień delikatny i cichy, potrafi na treningach wykrzesać z siebie tyle siły.

Dzień czwarty – psy pływają
Dziś przemierzamy dawną osadę Ruske. Sady pełne jabłoni, pozostałości cerkwi, stare cmentarze – wszystko to uświadamia nam, że kiedyś tętniło tu życie. Część naszej trasy przebiega starą wiejską drogą. Musimy nią pokonać 15 km. Dobrze, że obok płynie przejrzysta Cirocha, w której można się ochłodzić. Muso za wszelką cenę próbuje popływać, chociaż woda ma tylko 20-cm głębokości. W trakcie tego nieco monotonnego marszu zauważamy, że pogoda zaczyna się psuć. Nadciąga burza. Trzeba szukać schronienia. I tu, na tym pustkowiu, nagle ukazuje się naszym oczom coś w rodzaju wiaty. Długa drewniana ława, a nad nią dach pokryty papą. Idealnie! Zostajemy tu na noc. Po pewnym czasie leżymy już opatuleni w śpiwory. Psy, najedzone, śpią pod nami, a wokół szaleje burza.

Dzień piąty – psy się zmieniają
Musimy się dostać na czerwony szlak prowadzący na Czerenin. Nie ma tu nawet ścieżki, idziemy więc na przełaj pod górę. Paweł podąża przodem z kompasem i wyznacza kierunek marszu. Sprawia wrażenie, jakby w ogóle się nie męczył. A ja już nie mogę. To piąty dzień intensywnego marszu. Przedzieram się przez chaszcze i czuję, że nie dam rady dalej. Co chwila ześlizguję się po błocie, bolą mnie mięśnie nóg. Muso wyczuwa zwierzynę i szarpie mnie na boki tak, że omal nie wdepnęłam w kupę żubra! Gdy docieramy do szlaku, kryzys na szczęście mija.
Schodzimy w stronę Balnicy, skąd chcemy dalej jechać kolejką wąskotorową. Po drodze spotykamy turystę, który wędruje już 15. dzień. Opowiada nam, że widział ślady niedźwiedzia. Nasze haszczaki traktują go jak intruza. Luna zaczyna szczekać, a Muso wydobywa z siebie niski pomruk. Jesteśmy zaskoczeni. To niesamowite, jak kilkudniowy pobyt w surowych, górskich warunkach zmienił psy. Stały się bardziej wpatrzone i wsłuchane w nas. Wycieczki na własną łapę przestały je interesować, pilnowały, by stado było w kupie. Zjadały całe porcje karmy, co do granulki, a Muso próbował nawet zakopywać psie ciastka na gorsze czasy…
Dogtrekking, czyli wędrówka za psem
W formie rekreacyjnej dyscyplina dla każdego, kto lubi spędzać czas wśród przyrody w towarzystwie swojego czworonożnego przyjaciela (są też formy ekstremalne). Zawodnik pokonuje trasę, dostosowując tempo marszu (lub biegu) do swoich możliwości oraz kondycji fizycznej psa. Sam decyduje o postojach lub ewentualnym noclegu (zawody wieloetapowe). Nie ma specjalnych wymogów, jeśli chodzi o wyposażenie. Wskazane jest, by pies poruszał się w szelkach (typu sled lub guard) i był połączony z człowiekiem za pomocą liny amortyzującej, przypiętej do pasa biodrowego (używanego do canicrossu, skijoringu). Można również wędrować z psem w obroży i trzymać smycz w ręce. Chodzi o to, by i nam, i jemu było wygodnie. Gdy dogtrekking odbywa się w górach, warto zaopatrzyć psa w buty, które ochronią łapy przed urazami i otarciami. Dla człowieka najważniejsze są wygodne buty i lekki, dopasowany plecak.
Najlepiej na długich i wymagających trasach radzą sobie czworonogi średnie, stosunkowo lekkiej budowy, takie jak sznaucer średni, siberian husky, beagle, posokowiec. Doskonale nadają się też psy typowo użytkowe: owczarki niemieckie, belgijskie, border collie, wyżły, pointery. Często bardzo wytrzymali są przedstawiciele ras małych, szczególnie pełne energii teriery. W wypadku ras dużych i olbrzymich dłuższe wyprawy możemy zacząć z psem, który ukończył dwa lata. Zmniejsza to ryzyko kontuzji oraz schorzeń niedojrzałego jeszcze w pełni układu kostnego. Start psiego seniora musi być poprzedzony wizytą u lekarza weterynarii.

Jeżeli planujesz wędrówkę z psem po górach

  • upewnij się, czy w miejscach, które chcesz odwiedzić, psy są mile widziane (np. parki narodowe),
  • weź z sobą większy zapas karmy (w schronisku kupisz jedzenie dla człowieka, ale nie dla psa),
  • zastąp obrożę szelkami, a smycz linką z amortyzatorem, by psu było wygodniej,
  • na szlaku przez cały czas będziesz prowadzić psa na smyczy, zaopatrz się więc w dłuższą linkę, która pozwoli mu dać więcej swobody.
Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

16.04.2024

Tych 7 rzeczy zrozumie tylko prawdziwy opiekun psa

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Psy są tak powszechne w przestrzeni publicznej, że część ich zachowań rozumie każdy, nawet ten, kto ich nie lubi. Są jednak takie rzeczy, które mogą zrozumieć jedynie opiekunowie. O czym mowa?

7 rzeczy które zrozumie tylko prawdziwy opiekun psa

undefined

10.04.2024

Czy Twój pies jest szczęśliwy? Tych 6 sygnałów o tym świadczy!

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Każdy opiekun marzy o tym, aby jego pies był szczęśliwy. Jak jednak rozpoznać, że faktycznie tak jest? Oto sześć oznak, które wskazują na szczęście u pupila!

pies jest szczęśliwy

undefined

06.04.2024

Czy Twój pies Ci ufa? 5 dowodów, że robi to bezgranicznie!

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Zdobycia zaufania psa z jednej strony jest łatwe, a z drugiej bywa niesamowicie trudne. Jeśli twój pies ci ufa, to do ciebie zwróci się w każdej sprawie, która będzie go martwić lub której będzie się bać. Brak zaufania może skutkować nie tylko niepożądanymi zachowaniami, ale i nasileniem lęków. Jak sprawić, żeby pies ci ufał i jak sprawdzić, czy to robi?

czy twój pies ci ufa

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się