Opieka – nie utylizacja

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

rozmowa z Grzegorzem Lindenbergiem, rzecznikiem Koalicji dla Zwierząt

fot. Shutterstock

Skąd się wzięło Pana zainteresowanie bezdomnymi zwierzętami?
Sześć lat temu przeprowadziłem się na wieś. W okolicznym lesie ludzie regularnie porzucają zwierzęta. Odkąd tu mieszkam, trafiło ich tam już dziewiętnaście… Pierwsza myśl: zawieźć do schroniska. Ale gdy zacząłem drążyć sprawę, to się okazało, że pies w schronisku ma prawie takie same szanse na przeżycie co na śmierć… Dotarłem do raportów Tadeusza Wypycha, który od lat zajmuje się problemem bezdomnych zwierząt, zaczęliśmy rozmawiać. Uznałem, że coś trzeba zrobić – tak powstała Koalicja dla Zwierząt.

Przygotowują Państwo projekt nowej ustawy dotyczącej ochrony zwierząt. Na jakich rozwiązaniach się wzorowaliście?
Wierzę, że jeszcze w lipcu ustawa trafi do Sejmu, jej pilotowaniem zajmie się posłanka Joanna Mucha z PO. Przepisy to pomysły różnych osób związanych z koalicją. Trochę się wzorowaliśmy na Europejskiej Konwencji Ochrony Zwierząt Domowych, której Polska dotąd nie podpisała. Postulujemy, by schroniska nie mogły być prowadzone przez organizacje komercyjne. Chcemy także, by powstała instytucja Inspektora Ochrony Zwierząt Domowych. Wzorem prawodawstwa niemieckiego planujemy wprowadzenie egzaminów dla właścicieli psów ras agresywnych i mieszańców tych ras. Zezwolenie na ich posiadanie powinno zależeć od tego, czy się zda egzamin, a nie od złożenia pisma do gminy.

Które z propozycji zmian uważa Pan za najważniejsze?
Zależy nam, by wyraźnie powiedzieć, że to gminy mają się zajmować bezdomnymi zwierzętami – opiekować się nimi, a nie usuwać je do schronisk. Będą musiały tworzyć lokalne programy rozwiązywania problemu bezdomności, bo dziś w praktyce zawierają umowy z najtańszym hyclem – to nie jest rozwiązywanie problemu. Często kierują się zapisami Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach – chcemy usunąć z niej przepis mówiący, że gminy „organizują ochronę przed bezdomnymi zwierzętami”, aby było jasne, że bezdomne zwierzęta to nie problem z zakresu utylizacji odpadów…
Druga sprawa to powołanie Inspektora Ochrony Zwierząt Domowych, który zajmowałby się głównie nadzorem nad schroniskami, bo Inspekcja Weterynaryjna sprawdza tylko, czy nie ma w nich chorób groźnych dla ludzi. Potrzebna jest instytucja kontrolująca schroniska z punktu widzenia dobrostanu zwierząt. Trzecia rzecz to wprowadzenie kontroli nad hodowlami. Powinny być one rejestrowane i opodatkowane, by zmniejszyć liczbę zwierząt trafiających na rynek.

Nie obawia się Pan oporu hodowców?
Według aktualnych przepisów podatkowych hodowla rasowych zwierząt domowych jest uznawana za… „dział specjalny produkcji rolnej” i hodowca płaci niewielki podatek „od sztuki stada podstawowego”. Chcemy zmienić tę klasyfikację. Hodowcy płaciliby normalny podatek dochodowy, ale hodowle zarejestrowane w związku kynologicznym miałyby ulgi, tak by nie były stratne. Te przepisy mają bowiem uderzyć w tysiące pseudohodowli, które teraz nic nie płacą.

Większość schronisk jest przepełniona – czy nowa ustawa rozwiąże ten problem?
Nawet w obecnej sytuacji niektórzy prowadzący przytuliska są w stanie gromadzić dodatkowe pieniądze, prowadzić programy adopcyjne. Jeśli gminy będą się czuły bardziej zobowiązane do opieki nad bezdomnymi zwierzętami, to albo dadzą więcej pieniędzy, albo zaczną się interesować, czy są one sensownie wydawane. W rozładowaniu tłoku w schroniskach pomogłoby także oficjalne wprowadzenie instytucji domów tymczasowych.
Długofalowo trzeba zmniejszyć liczbę zwierząt, które trafiają do schronisk – przez zmniejszenie liczby pseudohodowli, czipowanie. W rozwiązaniu problemu pomoże też masowa sterylizacja. Nie możemy jednak w ustawie wpisać, że programy gminne muszą obejmować programy sterylizacji, bo zgodnie z konstytucją musielibyśmy podać, skąd gminy mają wziąć na to pieniądze.

Nowe przepisy nie przepadną w Sejmie ze względu na zbyt wysokie koszty?
Roczny koszt wprowadzenia nowych przepisów to kilkanaście milionów złotych – jedna dziesięciotysięczna budżetu państwa. Z wydatkami wiąże się stworzenie instytucji inspektora i specjalnych schronisk w każdym województwie, przyjmujących zwierzęta maltretowane. Za opiekę nad nimi powinni płacić ci, którym je odebrano.

Czy kary za znęcanie się są zbyt niskie?
Wśród koalicjantów są opinie, że trzeba je zaostrzyć. Na razie nie postulujemy zaostrzenia kar więzienia. Nie wierzę, by sądy, które nie skazują na nie ludzi dręczących innych ludzi skazywały na bezwarunkowe więzienie takich, którzy dręczą psy… Proponujemy za to dziesięciokrotne zwiększenie widełek zasądzanych nawiązek na organizacje społeczne zajmujące się zwierzętami (w tej chwili jest to przedział 25 -2500 zł). Postulujemy też wprowadzenie w ciągu pięciu lat zakazu trzymania psów na łańcuchach.

Był Pan współtwórcą „Super Expressu”. Gdyby dziś pracował Pan w tabloidzie, zgodziłby się na tytuł „Psy bestie zamordowały dziecko”?
Dziś do materiału o pogryzieniu dałbym tytuł „Zabił dziecko swoim psem”.

więcej o Koalicji dla Zwierząt na www.koalicja.org.pl

 

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się