10.01.2018
Był zamknięty w samochodzie przez dwa dni. Służby wiedziały o sprawie, ale nie reagowały
Magdalena Ciszewska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
W niedzielę wieczorem policja po interwencji mieszkańców i reportera poznańskiej telewizji WTK uwolniła psa z auta stojącego przy jednej z poznańskich ulic. Zwierzak był zamknięty w samochodzie prawdopodobnie przez dwa, a może nawet trzy dni.
fot. Shutterstock
Zwierzak przebywał w ciasnym, brudnym i zimnym bagażniku. Zamknięty w samochodzie zaparkowanym przy ul. Kopernika w Poznaniu pies spędził tak prawdopodobnie trzy noce. Wynika to z informacji okolicznych mieszkańców.
Świadkowie informują, że o psie zamkniętym w bagażniku policja i straż miejska wiedziały wcześniej. Być może uratowanie psa przyspieszyła obecność naszej kamery – relacjonuje reporter poznańskiej telewizji WTK Maciej Szefer.
Akcja zaczęła się w niedzielę 7 stycznia po 18, a zakończyła się po 21. Policja zdecydowała w końcu o wezwaniu ślusarza, który otworzył drzwi samochodu. Być może uwolniono psa w ostatnim momencie, bo poprzedniej nocy w Poznaniu temperatura wynosiła -7 stopni C. Zwierzak trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Poznaniu.
Został obejrzany przez lekarza weterynarii. To trzyletni pies w stanie nie najgorszym. Choć jest trochę wychudzony i przeziębiony – mówi Małgorzata Lamperska ze schroniska dla zwierząt.
Dlaczego tak długo był zamknięty w samochodzie?
Pies zamknięty w samochodzie na francuskiej rejestracji pochodzi z Francji. W schronisku ma się coraz lepiej, jednak zastanawia, dlaczego tak długo trwało, nim odpowiednie służby, choć powiadamiane o sytuacji, zajęły się sprawą.
Jeden z mieszkańców ul. Kopernika informował straż miejską o tym, że pies jest zamknięty w samochodzie, już w sobotę. Przemysław Piwecki ze straży miejskiej, pytany przez reportera WTK, stwierdził, że strażnicy słyszeli odgłosy psa, ale „nie dopatrzyli się znamion stanu wyższej konieczności”, czyli mówiąc po prostu, nie uznali, że trzeba zwierzakowi pomóc. Policja dowiedziała się o psie zamkniętym w samochodzie dopiero od mieszkańców, a nie od straży miejskiej.
Polecane przez redakcję
Reklama
Policjanci ustalili z jednym z mieszkańców, że do samochodu regularnie przychodzą kobieta i mężczyzna, którzy wyprowadzają psa z samochodu, a także go karmią – mówi młodszy aspirant Patrycja Banaszak z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Policjanci próbowali dowiedzieć się, kto jest właścicielem psa. Gdy reporter WTK przyjechał w niedzielę po 18 z kamerą, pies nadal był w aucie. To reporter zaalarmował jeszcze raz policję i po trzech godzinach zwierzak został uwolniony.
Pies wrócił do właścicieli
Pies spędził noc w schronisku. W poniedziałek opiekunowie zwierzaka zgłosili się na policję. Po konsultacji z prokuraturą zdecydowała ona o oddaniu im psa.
To, co się stało w Poznaniu, każe jeszcze raz przypomnieć, że nie wolno zostawiać żywego stworzenia w zamkniętym samochodzie (nawet jeśli rzeczywiście właściciele donosili mu jedzenie). Latem temperatura w pojeździe błyskawicznie rośnie, a zimą równie błyskawicznie spada. To sprawia, że życie zwierzaka jest zagrożone.
Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.
Zobacz powiązane artykuły
09.04.2024
Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.
undefined
09.04.2024
„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego.
undefined
31.03.2024
Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.
undefined