300 psów wkrótce straci dach nad głową. Wolontariusze błagają o pomoc dla bezdomniaków

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 1 minutę

Schronisko w Krzesimowie ma z Nadleśnictwem Świdnik, na którego terenie leży, umowę dzierżawy do marca 2018 roku. Zostało pół roku na wyadoptowanie około 300 psów. Czy ich los jest przesądzony?

Pies do adopcji

fot. Facebook krzesimow.schronisko

Jestem wolontariuszką schroniska dla bezdomnych zwierząt w Krzesimowie (woj. lubelskie). Niestety nasze schronisko mieści się na terenie jedynie dzierżawionym od lasów państwowych i dostaliśmy wyrok – likwidacja schroniska do końca marca 2018 roku, mamy więc zaledwie pół roku na wyadoptowanie 285 piesków. Są to tylko starsze psy, tzw. nieadopcyjne ;( Już nie wiem, gdzie pisać, dzwonić, żeby rozpromować nasze wspaniałe psiaki – taki dramatyczny apel zamieściła na Facebooku wolontariuszka Joanna Miszczuk-Dalmata.

Do schroniska w Krzesimowie trafiały psy z gmin Świdnik, Poniatowa, Cyców, Piaski, Jabłonna, Urszulin. Teraz już nie są przyjmowane, bo schronisko jest trakcie wygaszania. Co się więc dzieje z bezdomnymi psami?

Jeśli pies błąka się po terenie miasta, pracownicy Straży Miejskiej mogą odłowić takiego czworonoga. Trafia on do lekarza weterynarii, który dokonuje wszelkich niezbędnych badań. Gdy po okresie dwóch tygodni nie zgłosi się właściciel zwierzęcia, pies przewożony jest do schroniska w Radysach. Staramy się jednak, by bezpańskie psy od razu trafiały do adopcji – tłumaczy dziennikarzom „Kuriera Lubelskiego” Aleksandra Dyjak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Świdniku.

Problem w tym, że schronisko w Radysach leży w województwie warmińsko-mazurskim, około 400 km od Świdnika, i nie cieszy się dobrą sławą. Przebywa tam około 3000 psów. Żeby czworonogi nie musiały się błąkać po Polsce, pojawił się pomysł budowy nowego schroniska w Świdniku. Pod petycją w tej sprawie podpisało się już około 450 osób. Tyle że gmina nie dysponuje terenem pod schronisko.

Pies w budzie

Dlatego jedyne, co mogą na razie zrobić wolontariusze, to starać się znaleźć dom dla jak największej liczby przebywających w schronisku w Krzesimowie czworonogów.

To naprawdę cudowne, mądre kochane psiaki;( To nie ich wina, że kiedyś człowiek zawiódł, porzucił, wywiózł do lasu – pisze wolontariuszka Joanna.

Pieski w schronisku

My przyłączamy się do tego apelu. Oto kontakt do schroniska w Krzesimowie:

Wolontariat: 695 574 065 – wszystkie informacje dotyczące psiaków

Wolontariuszka Joanna Miszczuk-Dalmata: 609 229 147 – wszystkie informacje o aktualnej sytuacji schroniska

Link do strony schroniska: https://www.facebook.com/krzesimow.schronisko/

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się