Ciężarna suczka porzucona przy ruchliwej trasie

author-avatar.svg

Aleksandra Więcławska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Przy trasie na Wyszków znajduje się łąka. Dziewczyna, która przypadkiem tamtędy przejeżdżała, zobaczyła na niej maleńką, wystraszoną suczkę. Podeszła do niej, ale ta nawet się nie podniosła. Było widać, że jest z nią coś nie tak…

Uratowana suczka po porodzie

fot. Facebook / Fundacja Psoty i Koty

Po krótkich oględzinach stało się jasne, że suczka jest w zaawansowanej ciąży. Ale to jeszcze nie wszystko. Dziewczyna zobaczyła na niej kleszcze. Dużo kleszczy. Jak się potem okazało, było ich aż 16. Na psie, który waży zaledwie 8 kg.

Co dzieje się dalej? Dziewczyna na rękach zanosi pieska do samochodu i jak najszybciej jedzie do lecznicy. Weterynarz szacuje, że do porodu został tydzień. A sunia jest w bardzo złym stanie – wychudzona, odwodniona, głodna, osłabiona, posikuje pod siebie, pewnie też ze strachu.

Rokowania są złe

Lekarz stwierdza najgorsze – suka została zarażona przez kleszcze babeszjozą. Sterylizacja aborcyjna, która polega na usypianiu ślepych miotów i wykonaniu sterylizacji za jednym razem, w tym wypadku nie wchodzi w grę. Sunia nie przeżyłaby zabiegu.

Rozpoczyna się walka z chorobą pokleszczową i oczekiwanie na poród szczeniąt – to jedyne rozwiązanie.

Wszystko działo się niecałe dwa tygodnie temu. Po kilku dniach intensywnego leczenia pieska udało się uratować, suczka wygrała z babeszjozą. Otrzymała też imię – Kasia. W międzyczasie wyszło na jaw, że jej ogromny brzuch to wina nie tylko ciąży, ale i ogromnego zarobaczenia. Na szczęście i z tym lekarze sobie poradzili.

W poniedziałek Kasia zaczęła rodzić. Na świat przyszły trzy szczeniaki. Jeszcze nie wiadomo, czy są zdrowe – leki przeciwko babeszjozie mają skutki uboczne, które mogą być niebezpieczne dla płodu.

W tej chwili na stronie wydarzenia, które zostało założone, by pomóc Kasi, trwa licytacja, podczas której można złożyć swoją propozycję imion dla maluszków – kto więcej zapłaci, ten ma prawo wybrać imię dla jednego z piesków.

Ciężarna suczka z babeszjozą

Fundacja Psoty i Koty, która opiekuje się Kasią i jej dziećmi, apeluje o pomoc w finansowaniu całej gromadki – leczenie suczki było bardzo drogie, a na dniach znów trzeba jechać do weterynarza, by zbadać psiaki.

Wpłat można dokonywać na konto:

Fundacja Psoty i Koty
05-240 Tłuszcz
16114020040000370276359328

PAYPAL: [email protected]

Dla przelewów zagranicznych: BIC/SWIFT: BREXPLPWMBK

Wkrótce będzie wiadomo, czy szczeniaki są zdrowe i jakiej są płci. A za około 8 tygodni rozpocznie się poszukiwanie domów dla nich i ich dzielnej mamy.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Aleksandra Więcławska

Certyfikowana trenerka psów (kurs ukończony w Centrum Kynologicznym Canid). Ukończyła też liczne kursy i uczestniczyła w kilkunastu seminariach z zakresu zachowania, żywienia i opieki nad psami.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się