Collie idą w kamasze

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Niemieccy wojskowi zainteresowali się psami jeszcze przed wojną francusko-pruską (1870-1871), opracowując metody treningu, które w dużym stopniu obowiązują do dziś

Collie trikolor biegnący po trawie

fot. Shutterstock

Skuteczność psa w olbrzymiej mierze zależy od wyboru przewodnika, a złe traktowanie odbija się negatywnie na jego pracy – to nie cytat ze współczesnego podręcznika szkolenia czworonogów, ale z instrukcji powstałych przed półtora wiekiem. Pierwsze informacje o pracach nad wykorzystaniem psów do celów wojskowych pojawiły się w latach 60. XIX w. Wojsko pruskie rozpoczęło wtedy finansowanie ośrodków szkolenia czworonogów. W 1884 r. w Lechernich koło Berlina otwarto pierwszą na świecie szkołę psów wojskowych, która zainicjowała eksperymentalny program z wykorzystaniem dobermanów oraz owczarków niemieckich. Szybko odkryto, że psy te świetnie się  nadają do pełnienia dwóch funkcji – wartowników i kurierów.

Dlaczego pudel nie nadaje się na żołnierza
Wkrótce rozpoczęto przyuczanie psów także do celów sanitarnych.  Potrafiły znajdować rannych żołnierzy, a następnie doprowadzać ich do własnych pozycji lub skierować sanitariuszy w odpowiednie miejsce. Uczono je też przynoszenia niezbędnych leków i opatrunków. W 1885 r. Niemcy wydali pierwszy na świecie podręcznik poświęcony wojskowemu szkoleniu psów. Z czasem został on przetłumaczony na inne języki. W 1904 r. trafił do Stanów Zjednoczonych, jednak dopiero niemal 40 lat później Amerykanie przekonali się do tego zwariowanego, jak się wtedy wydawało, pomysłu. Przyuczanie psów do wojskowego rzemiosła rozpoczynano w siódmym miesiącu życia. Niemieckie dowództwo zwracało uwagę, aby opiekunami zostawali miłośnicy zwierząt. Wydano specjalny zestaw instrukcji na temat opieki weterynaryjnej. Zakazano kar cielesnych i podnoszenia głosu. Nagrodą dla psa było poklepanie po karku, a dla opiekuna – drobny prezent o wartości nie większej niż 16 marek.
Z czasem liczbę ras powiększono i w kamasze trafiały również owczarki collie i airedale terriery. Te pierwsze były kupowane od 1905 r. w Szkocji przez niemieckich agentów. Do służby przymierzano także inne rasy, jak choćby… pudle. Niektórzy niemieccy wojskowi byli zdania, że pudel to idealny żołnierz – ze względu na swoją inteligencję. Szybko jednak się okazało, że jest zbyt delikatny jak na frontowe warunki, a jego umaszczenie uniemożliwia jakiekolwiek zamaskowanie. Niepowodzeniem zakończyły się próby przystosowania do służby bernardynów, a także psów gończych, których instynkt łowiecki okazał się zbyt silny.

Na poligon na czterech łapach marsz
Słuszność eksperymentu znalazła potwierdzenie w 1904 r., gdy walczące w Afryce podczas powstania Herero niemieckie oddziały wzmocniono 60 przeszkolonymi psami. Psie drużyny świetnie się  sprawdzały w trudnych warunkach, wielokrotnie ostrzegając przed niebezpieczeństwem. Sukces był tak duży, że w 1905 r. oficjalnie wzięły udział w wielkich ćwiczeniach wojsk lądowych. Był to ewenement na skalę światową!
Gdy w 1914 r. wybuchła I wojna światowa, Niemcy jako jedyni mogli wystawić na front doświadczone i przeszkolone psie drużyny – i to w niebagatelnej liczbie ok. 6 tys. psów, a kolejne 4 tys. trzymali w odwodzie u opiekunów. Zamiast samemu zajmować się hodowlą, zdecydowali się bowiem kupować czworonogi od doświadczonych hodowców lub przejmować je od właścicieli. Po zakończeniu szkolenia zwierzak trafiał na front albo do właściciela, u którego czekał na przydział mobilizacyjny. Na zajętych terenach Belgii i Francji rekwirowano najlepsze psy i wysyłano do Niemiec na szkolenie.
Władze zachęcały obywateli, aby sami zapisywali czworonogi na wojskowe szkolenie. Służyły temu dwa stowarzyszenia kynologiczne: Verein für Deutsche Schäferhunde – psy wartownicze – oraz Deutsche Verein für Sanitätshunde – psy sanitarne. Paradoksalnie psu na wojnie było lepiej niż jego cywilnemu koledze. Chociaż był narażony na śmierć, miał zapewnione racje żywnościowe i opiekę przewodnika. Z miesiąca na miesiąc sytuacja w Niemczech się pogarszała. Aby utrzymać rodzinę, hodowcy musieli niemal za darmo sprzedawać psy do neutralnych krajów. Wiele zostało zabitych, bo brakowało dla nich jedzenia. Inne umierały z głodu.

Z frontu na ekran
Nie wiadomo, ile dokładnie niemieckich psów walczyło podczas I wojny światowej. Szacuje się, że łącznie około 30 tys. Jak wynika z danych, w maju 1915 r. na froncie znajdowały się 1274 owczarki niemieckie, 239 dobermanów, 142 airedale terriery i 13 rottweilerów. Duża liczba owczarków niemieckich sprawiła, że rasa stała się popularna. Wielu amerykańskich żołnierzy zakochało się w tych psach i po 1918 r. zaczęło je sprowadzać do Stanów Zjednoczonych. Jednym z nich był Rin Tin Tin, zapewne najsłynniejszy owczarek niemiecki. Pies wraz czwórką rodzeństwa przyszedł na świat w opuszczonym przez Niemców schronie we Francji. Czekała go niechybna śmierć, jednak został dostrzeżony przez amerykańskiego kaprala Lee Duncana. Żołnierz nadał mu imię Rin Tin Tin, pochodzące z popularnej wtedy francuskiej piosenki, i zabrał do Stanów Zjednoczonych. Tam czworonóg szybko zrobił karierę, występując w ponad dwudziestu filmach. Chociaż po I wojnie światowej Niemcy zostały zmuszone do rozbrojenia, szkolenie psów wojskowych było kontynuowane. W pobliżu Berlina i Frankfurtu otwarto dwie nowe szkoły. Jak zauważyli w 1928 r. amerykańscy obserwatorzy, Niemcy uczyli psy chodzić w maskach na wypadek ataku gazowego. Oswajano je też z hukiem eksplozji i wystrzałów. Niektóre uczono przenoszenia kabli telefonicznych, a jeszcze inne szkolono w wykrywaniu śladów. Był to iście pionierski pomysł. Amerykanie zaczęli go wykorzystywać dopiero pod koniec II wojny światowej!  W latach 30. Niemcy wyszkolili kilkadziesiąt tysięcy psów – niektóre szacunki mówią nawet o 200 tys. Około 25 tys. czworonogów wysłano do sojuszniczej Japonii. O ile udział psów w armiach alianckich w okresie II wojny światowej wiąże się z wieloma niezwykłymi i wzruszającymi historiami, o tyle niestety psy w służbie III Rzeszy kojarzą się – z winy człowieka – zdecydowanie negatywnie. Owczarek niemiecki stał się nieodłącznym elementem wizerunku niemieckiego okupanta…

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

10 ras psów, które nie gubią sierści

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Nie przepadasz za psią sierścią w kawie? W takim razie musisz zadbać o to, aby twój pupil należał do jednej z ras, które nie gubią sierści. Sprawdźmy, o jakich czworonogach mowa.

10 ras psów, które nie gubią włosa

undefined

Psy podobne do niedźwiedzi. Poznaj 10 ras psów, które wyglądają jak misie

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Psy podobne do niedźwiedzi? To możliwe, choć te gatunki w ogóle nie są spokrewnione! Istnieją jednak takie rasy, które są podobne do niedźwiedzi – zarówno tych dużych i groźnych, jak i mniejszych i raczej słodkich z wyglądu. Poznaj je!

psy podobne do niedźwiedzi

undefined

Oto TOP 5 najbardziej chorowitych ras psów. Poznaj je!

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Posiadanie psa to nie tylko wielka przyjemność, lecz także olbrzymia odpowiedzialność. Zwłaszcza jeśli pod opieką ma się czworonoga, który z natury jest bardziej podatny na choroby niż jego pozostali koledzy. Poznaj 5 ras psów, które należą do najbardziej chorowitych.

najbardziej chorowite rasy psów

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się