Gdzie jest Rex?

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Amerykański żołnierz przewodnik psa skoczy za nim nawet w ogień

fot. Shutterstock

Związek z czworonożnym partnerem większość wojskowych opiekunów traktuje niemal jak małżeństwo. Każdego łączy z psem, z którym pracuje, niezwykła więź – mówi Hans Freimarck, koordynator wojskowego programu psów w amerykańskich siłach zbrojnych. Pies, oprócz tego, że jest partnerem żołnierza, często bywa też jego najbliższym przyjacielem podczas trudnych zagranicznych misji. Przywiązanie czy miłość są jednak wystawiane na próbę, gdy zwierzak i jego opiekun doświadczają tragedii wojny.

Eddy nigdy nie zawiedzie
Nim na nią wyjadą, odbywają diametralnie różne ćwiczenia. Podczas gdy rekrut musi radzić sobie z trudami musztry i fizycznego wysiłku, czworonóg spędza szkolenie na zabawie. – Pies musi być cały czas zadowolony. Większość wiedzy przekazywana jest mu w formie zabawy. Nawet gdy wykrywa bombę, jest to po prostu zabawa w szukanie zapachów. Wie, że jeśli uda mu się ją znaleźć, nie ominie go nagroda – mówi zajmujący się szkoleniem sierżant John Ricci. Z czasem przypadkowo połączone losy żołnierza i czworonoga przeradzają się w coś więcej. – Mój pies Eddy nie potrafiłby już pracować z kimś innym – przekonuje Ricci. Gdy wyjadą do Iraku, ich więź z pewnością jeszcze bardziej się zacieśni – bo będą musieli polegać tylko na sobie.

Spoczęli w jednej urnie
Niestety, wojna nie oszczędza nikogo. Liczący sobie zaledwie 20 lat kapral Kory D. Wiens oraz czteroletni labrador retriever Cooper to od czasów wojny w Wietnamie (1957-1975) pierwszy przewodnik i pies, którzy zginęli w operacji wojskowej. Doszło do tego w wyniku ataku bombowego przeprowadzonego w Iraku w lipcu
2007 r. Kory Wiens (jego dziadek służył jako opiekun psów wojskowych w czasie wojny w Korei) i Cooper specjalizowali się w wyszukiwaniu materiałów wybuchowych i amunicji. Dla Wiensa był to pierwszy pies służbowy, podobnie jak dla Coopera pierwszy opiekun. – Kory mówił o Cooperze jak o swoim synu, stanowili prawdziwy duet – wspomina starszy sierżant Matt McHugh. Ich szczątki spoczęły w jednej urnie na cmentarzu w rodzinnej miejscowości. Na pogrzebie było 37 psich drużyn.

Przewodnik ginie, ratując psa
Tragiczny los stał się także udziałem sierżanta Adama Canna i jego wytrenowanego w wyszukiwaniu materiałów wybuchowych owczarka niemieckiego Bruna, którzy razem służyli najpierw w Afganistanie, a potem w Iraku. Podczas patrolu Bruno ostrzegł partnera, że jeden z mężczyzn ma na sobie ładunek wybuchowy. Chwilę później doszło do eksplozji. 23-letni Cann, próbując osłonić swojego psa, odniósł śmiertelne rany. Ciężko poraniony odłamkami Bruno mimo potężnego huku nie uciekł, lecz położył się przy martwym opiekunie.
W tym samym ataku poważnie ranny został owczarek belgijski Flapoor. Jego przewodnik kapral Brendad N. Poelaert tak wspomina tamten feralny dzień: – Tuż po wybuchu próbowałem chwycić się za ramię, którego nie było. Obok widziałem innego rannego żołnierza, ciała były wszędzie. Flapoor chciał do mnie podbiec, ale nie mógł się ruszyć i tylko na mnie patrzył. Gdy pojawił się sanitariusz, poprosiłem, by nie zajmowano się mną, tylko szybko zabrano Flapoora do weterynarza – opowiada. Pies został przewieziony śmigłowcem do kliniki, gdzie przeszedł wiele operacji. Stanął na nogi dużo szybciej niż jego opiekun. – Nasza więź jest niezwykła. To, że wyszedł z tego cało, zmobilizowało mnie do trudnej rehabilitacji – mówi kapral. Nie dostrzega w swym stosunku do psa niczego niezwykłego. Jego zdaniem maksyma korpusu marines „Zawsze wierni”, która oznacza, że przyjaciela z oddziału nigdy się nie opuszcza, dotyczy także psów.

Uratowana z płomieni
O tej zasadzie pamiętał także sierżant Christopher F. McCleskey, gdy jego partner – 3-letnia suczka Katja, owczarek belgijski – utknął w płonącym budynku w pobliżu irackiego Tikritu. Nie zastanawiał się ani sekundy i rzucił na ratunek. Jakiś sierżant usiłował go zatrzymać. – Powiedziałem mu, że w środku jest mój pies i muszę go ratować. Z powodu dymu musieliśmy się czołgać. Wszystko płonęło. Krzyczałem do Katji, ale się nie ruszała. Dopiero gdy ją wyniosłem na zewnątrz, zaczęła normalnie oddychać – wspomina McCleskey. Natychmiast wezwano pomoc medyczną. Po kilkudziesięciu minutach w asyście weterynarza Katja i McCleskey odlecieli śmigłowcem do Bagdadu. Pies szybko doszedł do siebie, a McCleskey mówi dokładnie to samo co opiekun Flapoora: – Zareagowałem instynktownie. Drugi raz postąpiłbym tak samo.

Adoptowany przed czasem
Po zakończeniu służby opiekun też nie zapomina o swym psie. Ciężko ranna w Iraku sierżant Jamie Dana wykorzystała pierwszą nadarzającą się okazję, aby adoptować swojego czworonożnego przyjaciela Reksa. Oboje omal nie zginęli w zasadzce. Dana cudem przeżyła atak. Miała zmiażdżoną miednicę, przebite płuco, pęknięty kręgosłup. Mimo to nieustannie pytała: „Gdzie jest Rex?”. Pies wyszedł z zamachu bez szwanku.
Gdy sierżant Jamie Dana postanowiła go adoptować, napotkała jednak przeszkody, pies miał pięć lat i kolejne pięć lat służby przed sobą. Jednak w drodze wyjątku dowództwo sił powietrznych wyraziło zgodę na adopcję psiego partnera.

Ufają psom bardziej niż ludziom
Dlaczego żołnierze często przedkładają bezpieczeństwo swych czworonożnych partnerów nad troskę o własny los? Wojskowy opiekun Mark A. Garcia wyjaśnia: – Między żołnierzem a psem wytwarza się niezwykle silna więź. O wiele mocniejsza niż w codziennych relacjach. Podczas służby pies chronił moje życie, a ja chroniłem jego. Ufam psom bardziej niż ludziom, bo są one bez porównania bardziej lojalne, niezależnie od sytuacji.
– Psy to członkowie drużyny i muszą być tak samo chronione jak każdy inny jej członek – przekonuje bosman Michael Thomas
z 25. Kompanii Żandarmerii Wojskowej. – To nasi najlepsi przyjaciele. Razem z nimi podróżujemy, śpimy. Każdy przewodnik zgodzi się ze mną, że nie ma rzeczy, której nie zrobiłby dla ochrony własnego psa.

Przygotowując powyższy tekst, korzystałem z: www.edwards.af.mil, www.armytimes.com, www.stripes.com, www.defendamerica.mil, www.defenselink.mil oraz z artykułu Jeffa Donna, „In Iraq & Elsewhere, Bomb-Sniffing Dogs Soldier On” („Washington Post”, 12.08.2007).

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Wywęszyć chorobę: psy potrafią wyczuć Parkinsona!

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Psy nie bez powodu nazywane są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. Wyróżniają się niezwykłą inteligencją, odwagą i lojalnością. Są wiernymi towarzyszami i obrońcami. Wiele z nich wykazuje również niezwykłe umiejętności oraz imponujące talenty – często bardzo istotne dla naszego zdrowia. 

psy wyczuwają chorobę Parkinsona

undefined

Narząd Jacobsona u psów – dlaczego jest taki ważny?

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Narząd Jacobsona, zwany też narządem lemieszowo-nosowym znajduje się wewnątrz jamy nosowej psa, po obu stronach przegrody. Nie do końca odpowiada jednak za węch, czyli jeden z najważniejszych zmysłów czworonogów. Jak działa? Sprawdźmy!

narząd jacobsona u psa

undefined

Dlaczego pies kręci się w kółko, zanim się położy lub zrobi kupę?

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Jaki sens mają kółka, które pies robi, zanim się położy albo załatwi? Czy faktycznie mają coś ułatwiać, czy po prostu są elementem... rytuału? Sprawdźmy, jaka tajemnica kryje się za psim kręceniem się w kółko w tych sytuacjach.

dlaczego pies kręci się w kółko

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się