Kolejna makabryczna pseudohodowla została zlikwidowana. Wygłodniałe psy jadły szczątki innych zwierząt

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 1 minutę

Przez trzy dni przed świętami wielkanocnymi trwała akcja ratowania ponad 120 psów, a także dziewięciu koni, sześciu krów, siedemnastu świń oraz dwóch kotów. Żyły we własnych odchodach i błocie, zjadały szczątki innych padłych zwierząt. Makabryczna pseudohodowla została zlikwidowana.

Makabryczna pseudohodowla została zlikwidowana

fot. Pogotowie dla Zwierząt

W miejscowości Stare Czarnowo w powiecie gryfińskim koło Szczecina znajduje się gospodarstwo należące do lekarki rodzinnej. Miała ona tam gabinet, w którym przyjmowała pacjentów, i… miała też ponad setkę psów, w tym około 40 rasy shar pei, a także jamniki, dobermany i kundelki. Wygłodzone, poranione zwierzęta żyły w błocie i własnych odchodach. Makabryczna pseudohodowla została zlikwidowana.

Od 12 lat zajmuję się ratowaniem zwierząt, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Ponad setka psów brodzących w odchodach i padlinie. Głodne i schorowane. Ranne i niedożywione. Także konie i krowy. Część zwierząt pozamykana w pomieszczeniach. Psy żywiące się truchłami padłych zwierząt. Wszędzie odchody i fetor – opowiadał o tym, co zobaczył na terenie gospodarstwa, dziennikarzom szczecin.wyborcza.pl Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt w Trzciance w województwie wielkopolskim, nominowany w 2014 roku do nagrody Serce dla Zwierząt, przyznawanej przez portal Psy.pl.

Makabryczna pseudohodowla została zlikwidowana

Lekarka, właścicielka pseudohodowli i gospodarstwa, stwierdziła, że psom nie dzieje się krzywda. Pogotowie dla Zwierząt weszło na teren gospodarstwa w asyście policji. Na miejscu byli też straż pożarna i lekarz weterynarii.

Zwierzęta żyły we własnych odchodach, chodziły po innych zwierzętach, które padły. W jednym z pomieszczeń egzystowały na „dywanie” z martwych kóz. Z głodu i braku pożywienia jadły swoich zmarłych współtowarzyszy. Nie miały dostępu do wody. Chore, wyczerpane – niektóre nie mogły się podnieść. Część z nich żyła także w budynku mieszkalnym, pozamykane w komórkach i innych pomieszczeniach gospodarczych. Tam warstwa odchodów wynosiła kilkadziesiąt cm3. Nie mając normalnego kontaktu z człowiekiem, stały się zdziczałe. W budynkach gospodarczych trwała produkcja szczeniaków – tam były rozmnażane zwierzęta – napisali na swoim fanpage’u na Facebooku przedstawiciele Pogotowia dla Zwierząt.

Makabryczna pseudohodowla została zlikwidowana, co było trudnym przedsięwzięciem logistycznym, bo trzeba było w ciągu kilku dni znaleźć bezpieczne miejsca dla ponad 120 psów, a także pozostałych zwierząt. Zostały one umieszczone w przychodniach weterynaryjnych, hotelach dla zwierząt oraz w kilku organizacjach, które statutowo działają na rzecz zwierząt i zajmują się pomocą dla psów poszczególnych ras.

Sprawą zajęła się prokuratura

Gdy tylko makabryczna hodowla została zlikwidowana, sprawą zajęła się prokuratura, która prowadzi postępowanie. Zgodnie z nowymi przepisami, uchwalonymi w styczniu br. przez sejm, za zabijanie lub znęcanie się nad zwierzętami grożą 3 lata więzienia, a za czyny te dokonane ze szczególnym okrucieństwem górna granica kary wynosi 5 lat pozbawienia wolności.

"
fot. Pogotowie dla Zwierząt
"
fot. Pogotowie dla Zwierząt
"
fot. Pogotowie dla Zwierząt
"
fot. Pogotowie dla Zwierząt
"
fot. Pogotowie dla Zwierząt
"
fot. Pogotowie dla Zwierząt
Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się