Agresywny pies z Łodzi pogryzł już kilka czworonogów. Dlaczego dalej chodzi bez smyczy?

Aleksandra Prochocka

Aleksandra Prochocka

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Frodo to agresywny pies z Łodzi, który ma na swoim koncie już kilkanaście pogryzień. A jego właściciel nic sobie z tego nie robi!

agresywny pies z Łodzi

fot. TVN UWAGA

W łódzkim Śródmieściu opiekunowie psów boją się wychodzić ze swoimi czworonogami na spacery. Niektóre psiaki same nawet odmawiają wyjścia z domu! Wszystko za sprawą psa w typie amstaffa, Frodo, który notorycznie rzuca się na mijane na spacerze zwierzaki. Dlaczego więc agresywny pies z Łodzi wciąż chodzi bez smyczy i kagańca?

Agresywny pies z Łodzi terroryzuje okolicę

Mieszkający w Łodzi Jan M. i jego pies Frodo są prawdziwym postrachem łódzkiego Śródmieścia. Okoliczni mieszkańcy boją się, że ich czworonogi nie przeżyją spotkania z silnym, agresywnym psem w typie amstaffa. Mieszkańcy twierdzą, że problem z zachowaniem psa utrzymuje się już od kilku lat. Ostatnio do internetu trafiło kilka nagrań upublicznionych przez przerażonych opiekunów. Widać na nich wyraźnie, jak agresywny pies z Łodzi rzuca się na inne psy. Gdy złapie jakiegoś w swoje szczęki, trzeba użyć niemałej siły, by uratować drugiego zwierzaka… W gronie pogryzionych przez Frodo psów, oprócz widocznego na filmie buldoga angielskiego, znalazło się naprawdę wiele czworonogów. Pies w typie amstaffa rozerwał szyję niewielkiemu corgi tak, że konieczne było szycie oraz dwukrotnie pogryzł golden retrievera i sprawił, że ten boi się wychodzić na spacery. Napadł także na 11-letniego, schorowanego psiaka, który po ataku przestał chodzić i umarł trzy miesiące później…

Frodo i jego właściciel znani są dobrze miejscowej policji i straży miejskiej. Służby bowiem już wielokrotnie wzywane były do interwencji ze względu na agresywne zachowania psa. Właściciel psa, który to pogryzł już wiele okolicznych czworonogów, otrzymał nawet 13 wyroków za brak nadzoru nad zwierzakiem. Nic sobie z tego jednak nie robi – uważa, że jego psiak, mimo licznych pogryzień, jest niezwykle łagodnym zwierzakiem i wcale nie przejawia agresji…

Pogryzienia to mocno brzmi. Jeżeli psy się wąchają i nieraz jeden coś zrobi i do czegoś dojdzie, do jakiegoś spięcia, to nie zawsze jest to jego wina. Pies nie stwarza zagrożenia żadnego. Wręcz przeciwnie – jest bardzo przyjazny. Kocha wszystkich. No nie ma takiej opcji, żeby był agresywny do ludzi. Uważam, że jeżeli by faktycznie stwarzał ten pies zagrożenie, to bez wątpienia smycz, kaganiec, co więcej można by klatkę metalową zastosować. Jeżeli tak nie ma, to uważam, że nie. Ja się z tym nie zgadzam – stwierdza opiekun Frodo w programie TVN UWAGA.

Obroża elektryczna – sposób na agresywnego psa?

Mieszkańcy próbowali rozmawiać z właścicielem agresywnego psa – prosili go o trzymanie zwierzęcia na smyczy lub w kagańcu. Jednak Jan M. twierdzi, że prowadzenie psa na smyczy jest wbrew jego naturze. Nigdy nie przeprosił za żadne pogryzienie, próbował nawet uciekać przed policją. Wydał natomiast kilka tysięcy na grzywny i… skonsultował zachowanie psa ze specjalistą. Jednak i tutaj popełnił błąd – wybrany przez niego „specjalista” okazał się treserem korzystającym z awersyjnych metod szkolenia, a agresywny pies z Łodzi skończył z obrożą elektryczną.

(…) jest treser psów, bardzo renomowany. Zapytałem go, co mam zrobić. Pan mówi: „musi pan zrobić to, żeby ten pies nie podchodził do innych psów”. I od tej pory to zrobiłem. I pies nie podejdzie do innego psa, ja nie muszę mu żadnych komend wydawać – chwali się właściciel Frodo.

Opiekunowie psów radzą sobie z problemem w ten sposób, że wychodzą z psem wyłącznie gdy słyszą, że Jan M. zamknął za sobą drzwi mieszkania. Sprawą Frodo zainteresowało się Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Oprócz obroży elektrycznej właściciel psa stosuje także inne drastyczne metody „wychowawcze” – szarpanie, bicie, a nawet kopanie po jądrach. Obrońcy praw zwierząt zamierzają skierować wniosek do prokuratury. Za znęcanie się nad zwierzęciem Janowi M. grożą 3 lata pozbawienia wolności i odebranie mu psa.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

Aleksandra Prochocka
Aleksandra Prochocka

Specjalista do spraw żywienia psów, zoopsycholog, wolontariusz w Schronisku na Paluchu. Absolwentka studiów magisterskich na Wydziale Nauk o Zwierzętach, SGGW.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się