Hiszpański sposób na psie kupy

Wolontariusze pewnej agencji reklamowej, która realizowała kampanię, chodzili ulicami miasta Brunete w poszukiwaniu opiekunów nie sprzątających po swych zwierzakach. Gdy trafili na taką osobę, rozpoczynali zupełnie niezobowiązującą pogawędkę o czworonogu. Dzięki temu zawsze dowiadywali się, jak pies ma na imię.

Po krótkiej pogawędce (zupełnie niezwiązanej ze sprzątaniem), gdy właściciel wraz z psem się oddalili, wolontariusze zbierali kupę i zabierali ją ze sobą w woreczku. Następnie umieszczali ją w pudełku opatrzonym herbem miasta – przesyłka wyglądała na urzędową. Paczki z napisem „zgubiona własność” do właścicieli dostarczali kurierzy.

Ponieważ ratusz miejski Brunete prowadzi rejestrację psów tam mieszkających, znalezienie w bazie danych właściciela (jego imienia, nazwiska i adresu) nie było trudne, gdy znało się imię i rasę zwierzęcia, a takie informacje wolontariusze gromadzili.

W ciągu tygodnia wysłano 147 paczek. Zaraz po akcji odnotowano mniej psich kup zostawianych na ulicach o 70 proc.

Jak sądzicie, czy taka akcja przyniesie długotrwały efekt? I czy sprawdziłaby się w Polsce? AW