Przetargi na psią biedę

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Aby prowadzić w Polsce schronisko, wystarczy wygrać przetarg. Największe szanse mają ci, którzy chcą to robić za najmniejsze pieniądze. Czy taki system nie odbija się na losie zwierząt?

jak wybrać psa do adopcji

fot. Shutterstock

Opiekę nad bezdomnymi zwierzętami ustawodawcy powierzyli samorządom. Budowa, organizacja i prowadzenie schronisk dla zwierząt należą do zadań gmin. Nie muszą one jednak zajmować się tym bezpośrednio, mogą przekazać swoje kompetencje innym podmiotom. W tym celu, zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych, organizują przetargi. Teoretycznie pozwala to na wyłonienie najlepszej oferty, w praktyce jednak wybierana jest najtańsza. Przetargi pozwalają zaoszczędzić gminne wydatki – czyli nasze pieniądze pochodzące z podatków – czasem nawet o kilkadziesiąt procent. Czy jednak nie oszczędzamy kosztem zwierząt?

Decyduje cena
W ubiegłym roku przetarg na prowadzenie schroniska dla zwierząt odbył się m.in. w Gdańsku. Na potrzeby placówki radni przeznaczyli w budżecie kwotę 100 tys. zł miesięcznie , ale przetarg wygrała firma, która podjęła się zadania za 40 tys. Czy za tak małe pieniądze można zapewnić zwierzętom godziwe warunki?

– Dziwię się, że takie firmy w ogóle startują w przetargach, przecież kontrakty podpisywane są na kwoty, za które nie da się prowadzić sensownej działalności – mówi Aniela Roehr ze Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt Arka.

Zgadzają się z nią przedstawiciele innych organizacji prozwierzęcych podkreślając, że prowadzenie schroniska to nie tylko przetrzymywanie bezdomnych czworonogów, ale również ich leczenie, sterylizacja oraz społeczne akcje edukacyjne i programy oświatowe. Przy obecnym systemie, w którym dąży się do obniżania kosztów, na taką działalność brakuje pieniędzy. – Zwierzęta szczepimy, ale nie sterylizujemy – przyznaje pracownik schroniska w Augustowie, którym zarządza… Przedsiębiorstwo Transportowe „Necko” sp. z o.o.

– Jeśli zadania te nie będą realizowane, prowadzenie schroniska nie ma sensu, bowiem nie przyczynia się do rozwiązania problemu bezdomności zwierząt – mówi Ewa Gebert, prezes OTOZ „Animals”.

Obrońcy zwierząt alarmują, że w niektórych schroniskach masowo usypia się zwierzęta. Jeśli kierować się zawartością portfela – a taki punkt widzenia wymuszają dzisiejsze przetargi – utrzymywanie zwierząt w schronisku może się po prostu nie opłacać. Znacznie taniej jest zwierzę uśpić. – Nie mamy na to dowodów, tylko poszlaki. Po prostu nie da się prowadzić schroniska bez wystarczającej ilości pieniędzy – usłyszeliśmy od jednego z obrońców zwierząt.

Adoptowane czy uśpione?
Obawa, że zwycięzcy przetargów ulegną niemoralnej pokusie jest tym większa, im lepiej pozna się system finansowania schronisk. W wyniku przetargu gminy podpisują bowiem ze zwycięskim podmiotem kontrakt na określony okres (z reguły nie więcej niż 3 lata) i określoną kwotę. Jednocześnie mają podpisany z jakimś podmiotem (bywa, że tym samym) kontrakt na wyłapywanie bezdomnych zwierząt. Gmina płaci wówczas za każde zwierzę dostarczone do schroniska. Problem w tym, że jest to opłata jednorazowa, która wynosi zazwyczaj 200-300 zł. Gdy pies „przeje” swoje pieniądze, schronisko zaczyna do niego dopłacać. Zwrot poniesionych kosztów może otrzymać dopiero po renegocjacji umowy i podpisaniu aneksu.

– Gminy nie ewidencjonują bezdomnych zwierząt znajdujących się w schroniskach. Dlatego większość z nich w krótkim czasie ginie w niewyjaśnionych okolicznościach – tłumaczy Tadeusz Wypych z Biura Ochrony Zwierząt Fundacji Azylu pod Psim Aniołem. – W ewidencji schronisk (jeśli jest prowadzona) zwierzęta mogą występować jako „adoptowane”, bo faktu adopcji nikt nie sprawdza.

Zarobić na bezdomnych i bezbronnych
– To tak, jakby powierzyć prowadzenie domu dziecka komuś, kto zaoferuje najniższą cenę – denerwuje się Wojciech Muża z Zarządu Głównego TOZ, który zgłosił problem prezesowi Urzędu Zamówień Publicznych. Skutek interwencji będzie pewnie żaden, bo zdaniem Anity Wichniak-Olczak, rzecznika prasowego UZP gminy postępują zgodnie z prawem: – To zamawiający decyduje o tym, jakie są warunki przetargu. Sam fakt, iż o wynikach przetargu decyduje cena, nie jest naganny. Gmina ma bowiem prawo postawić startującym dodatkowe warunki, np. posiadanie odpowiedniego doświadczenia, personelu, sprzętu itd. Wówczas oferty nie spełniające tych wymogów w ogóle nie byłyby rozpatrywane.

Okazuje się również, że zgodnie z przepisami gminy wcale nie muszą organizować przetargów. Według ustawy o zamówieniach publicznych jest to tylko jedna z siedmiu możliwości wyboru kandydata. Jednak skorzystanie z innych form (np. negocjacji) wymagałoby od władz gminnych spełnienia dodatkowych, określonych w ustawie warunków, a czasem także zgody prezesa Urzędu ZamówieńPublicznych.

W przetargach toczy się toczy się ostra rywalizacja. Często nie kończy się ona na pierwszej decyzji gminy, strony wyniki przetargów oprotestowują, doszukują się formalnych uchybień we wnioskach złożonych przez konkurentów. Tak było w Gdańsku, gdzie przetargi ciągnęły się miesiącami, w efekcie najbardziej zainteresowane prowadzeniem schroniska – TOZ i OTOZ Animals przegrały, a miasto podpisało kontrakt ze spółką Azyl z Żukowa.

Firma ta zaczynała swoją przygodę ze zwierzętami od prowadzenia lokalnego, rodzinnego schroniska w Glinczu, z którym współpracowały okoliczne gminy. Dlaczego włączyła się do przetargu o gdańskie schronisko? – A dlaczego mielibyśmy się nie rozwijać? – odpowiada Mariusz Dewo, zastępca kierownika schroniska. Jak twierdzi, w przytulisko w Gdańsku musieli zainwestować (kwot nie chce podać), ale i tak liczą na opłacalność przedsięwzięcia. – Na działalności zarabiamy – podkreśla. – Nie są to wielkie kwoty, ale co miesiąc mamy zysk, który przeznaczamy na rozwój schroniska i porawę warunków bytu podopiecznych.

W obronie zwierzęt na forum europejskim
– Czy przetarg to najlepszy sposób na wyłonienie zarządcy schroniska? – spytaliśmy Krzysztofa Jażdżewskiego, głównego lekarza weterynarii kraju. – Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedział nam szef instytucji, która statutowo sprawuje nadzór nad schroniskami w Polsce.

– Schroniska nie są oceniane i porównane ze względu na formę prawną podmiotu prowadzącego schronisko – wyjaśnia Manuela Kapusta z Biura Organizacyjno-Prawnego Głównej Inspekcji Weterynaryjnej.

– Mamy wolny rynek, i to on decyduje. Absolutnie nie zgadzam się, że na przetargach ucierpią zwierzęta. Startują w nich miłośnicy zwierząt, którzy rzetelnie liczą koszty prowadzenia schronisk – mówi Dimitris Skuras, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej gdańskiego magistratu.

– Stając do przetargów zaniżamy swoje stawki – odpowiada Wojciech Muża z TOZ-u – organizacji, która prowadzi w Polsce najwięcej schronisk. Twierdzi, że to niezbędne, by mieć szansę na wygranie, co jednak nie zawsze się zdarza. Różnicę między bieżącymi wydatkami a wpływami od gmin Towarzystwo pokrywa dzięki dotacjom sponsorów, bowiem do schronisk ciągle musi dopłacać. TOZ i tak ma uprzywilejowaną pozycję, bo jest zwolniony z niektórych podatków (inne koszty prowadzenia schroniska – prąd i gaz, są dla wszystkich takie same) i dzięki temu więcej środków może przekazać na pomoc potrzebującym zwierzętom.

Ekolodzy apelują, by przetargi na schroniska były inaczej zorganizowane, tak by o ich wynikach nie decydowała tylko cena, ale także doświadczenie, referencje od innych gmin, ocena planowanych akcji sterylizacyjnych i edukacyjnych. Co ciekawe, z ekologami zgadzają się tworzący prawo politycy, i to niezależnie od opcji. – Nie wszystkie dziedziny życia powinny być regulowane przetargami. Oszczędzanie na schroniskach oznacza brak szczepień i usypianie zwierząt – mówi Katarzyna Piekarska, wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej, laureatka ubiegłorocznego plebiscytu „Mojego Psa” Serce dla zwierząt. – Komercyjne przetargi niosą groźbę ukrytej eutanazji – dodaje Marek Suski z Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. zwierząt. Posłowie przyznają jednak, że w najbliższym czasie raczej trudno będzie zmienić przepisy.

– Chciałabym, aby nasi eurodeputowani sprawdzili, jak to jest uregulowane w innych krajach. A jeśli nie jest, to może polscy posłowie powinni wystąpić w obronie zwierząt na forum europejskim – dodaje Piekarska.

Ze schroniska pod chmurkę?
Nie czekając na europosłów, sprawdziliśmy to sami. W Wielkiej Brytanii na przykład prowadzących schroniska również wyłania się w drodze przetargów i tam również decyduje cena. Jest jednak istotna różnica: nie każdy może w takim przetargu startować. Do prowadzenia schroniska niezbędna jest bowiem specjalna licencja, która gwarantuje, że dany podmiot jest przygotowany do takiej działalności. U nas do przetargu stanąć może właściwie każdy. – Być może należałoby wykluczyć pewne podmioty – mówi Katarzyna Piekarska – ale trzeba by sprawdzić, czy nie ograniczamy swobody działalności gospodarczej i nie naruszamy konstytucji.

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się