Serce dla Milusia

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Twórcy Weterynaryjnego Banku Krwi im. Milusia, Jerzy Kemilew i Robert Marczak, zwyciężyli w drugiej edycji naszego plebiscytu Serce dla Zwierząt

Pies i serce

fot. Shutterstock

– Słyszałem, że ty też pracujesz w bankowości”, przywitał mnie jakiś czas temu krewny na uroczystości rodzinnej – śmieje się Jerzy Kemilew. Zaraz jednak dodaje poważnie: – Najważniejsze w tej waszej nagrodzie dla nas jest upowszechnienie idei banku krwi dla zwierząt. Od czasu publikacji materiałów w „Moim Psie” ludzie wreszcie przestali się dziwić, po co komu taki bank.

Działający w podwarszawskiej Falenicy Weterynaryjny Bank Krwi im. Milusia przez całą dobę wspomaga psy i koty potrzebujące krwi m.in. w przypadku zatruć, spadku morfologii, dużej utraty krwi czy chorób odkleszczowych. Dostarcza również krew do sal operacyjnych w klinikach weterynaryjnych na terenie całej Polski. Dzięki krwi z banku udało się uratować już ponad 200 zwierząt.

Celem plebiscytu Serce dla Zwierząt jest uhonorowanie osób, które w danym roku zrobiły najwięcej dla poprawienia losu zwierząt w Polsce. W tegorocznej edycji plebiscytu nominowani byli również: Dariusz Gzyra, prezes Stowarzyszenia Empatia, Wojciech Kępczyński, dyrektor naczelny i artystyczny stołecznego Teatru Muzycznego ROMA, prof. dr. hab. Włodzimierz Kluciński, dziekan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej warszawskiej SGGW, Marek Suski, poseł PiS, Bartłomiej Szostakowski, prezes Polskiego Towarzystwa Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt, Agencja Grey Worldwide Warszawa. O wyborze laureata zdecydowali w głosowaniu SMS-owym czytelnicy miesięcznika „Mój Pies” oraz internauci.

Ogłoszenie wyników i wręczenie nagrody odbyło się 9 maja w warszawskiej Villi Foksal. Prowadząca uroczystość redaktor naczelna „Mojego Psa” Dorota Gąsiewska podkreślała, że pomagać zwierzętom można nie tylko działając w organizacjach prozwierzęcych czy ekologicznych, ale na co dzień, niemal w każdej dziedzinie życia. Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte i wrażliwość na krzywdę zwierząt – okazji do wykazania się na pewno nie zabraknie. Paulina Król, dyrektor ds. marketingu Agencji Wydawniczo-Reklamowej „Wprost” (wydawcy „Mojego Psa”) przypomniała, że druga edycja plebiscytu zbiegła się z 10 urodzinami naszego miesięcznika, kupionego przed laty przez AWR „Wprost” bardziej z sentymentu jego kierownictwa niż z kalkulacji biznesowej. Wspomniała o swoich zwierzętach: dogu Drabie, owczarku środkowoazjatyckim … i papudze żako.

Wzruszeni laureaci odbierając nagrodę (statuetkę kobiety niosącej wielkie złote serce, z biegnącym obok psem) dziękowali przede wszystkim… zwierzętom – dawcom krwi – i ich właścicielom, bez których bank krwi nie mógłby działać. Nie obyło się również bez podziękowań dla kolegów weterynarzy, którzy zaufali bankowi i korzystają z jego usług. W kuluarach laureaci udzielali wywiadów i opowiadali o swoich pacjentach, którym uratowali życie. Na galę licznie przybyli miłośnicy zwierząt z różnych sfer – aktorzy, politycy, działacze organizacji ekologicznych, weterynarze, pracownicy schronisk dla zwierząt.

Uroczystość wręczenia nagrody uświetnili aktorzy teatru Roma, którzy wykonywali piosenki z musicalu „Koty”. Patronem medialnym było Radio dla Ciebie.
Oprócz laureatów nagrodziliśmy też uczestniczkę konkursu na najciekawsze uzasadnienie wyboru. Aparat Cyfrowy przypadł Grażynie Cerafickiej z Warszawy, która oddając głos na naszych zwycięzców napisała: „Za to, że wyrażeniu „psia krew” nadali nowe znaczenie”.

Ocaleni dzięki weterynaryjnemu bankowi krwi im. Milusia

Jeden pies, dwie transfuzje

Jolanta Zaorska ma dwa psy – Roksanę i Matyldę. Pierwsza na babeszjozę zachorowała Matylda, a po dwóch dniach – również Roksana. Matylda szybko poradziła sobie z chorobą, ale Roksana z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Nie pomagały kroplówki ani leki. Piątego dnia lekarze ze znanej warszawskiej kliniki poinformowali właścicielkę, że nie ma już nadziei.

– Zasugerowano nam uśpienie Roksany – wspomina Zaorska. – Ale przecież cała nasza rodzina spędzała w lecznicy na podłodze dzień za dniem, aplikując psu kroplówkę za kroplówką. Nie mogliśmy się tak po prostu poddać.

Tymczasem jednak wyniki badań Roksany przekroczyły już kilkakrotnie dopuszczalne normy. O jej życiu zadecydował przypadek – wypadł venflon i właścicielka zaniosła ją do innej przychodni.

– Przyjęła mnie młoda lekarka – opowiada Zaorska. – Mimo że przyszliśmy tylko założyć venflon, koniecznie chciała wiedzieć, co psu dolega. Opowiedziałam jej historię choroby.

Podczas gdy w pierwszej przychodni poinformowano właścicielkę, że nie ma sensu walczyć o psa, to w drugiej postanowiono go leczyć. Lekarze zdecydowali się na transfuzję krwi i dializę otrzewnową. Krew uzyskano z Banku Krwi, ale pierwsza transfuzja nie pomogła, bo przetoczona krew została „zniszczona” przez pasożyty. – Okazało się, że lek, który dostała Roksana nie zadziałał, bo była na niego uczulona – tłumaczy Zaorska. – Lekarze podali inny i postanowiliśmy zrobić jeszcze jedną transfuzję. To była ostatnia deska ratunku.

– Jerzy Kemilew jechał z krwią aż z Radomia – mówi Jolanta Zaorska. – Wtedy po raz pierwszy zostawiłam Roksankę samą w szpitalu. Wiedziałam, że źle to zniesie, ale nie miałam wyjścia. Gdy wróciłam, była już po drugiej transfuzji. Na mój widok ani drgnęła. „Jest taka słaba. To pewnie już koniec” – pomyślałam. Wyniosłam ją na zewnątrz – i nagle zaczęła biegać! Okazało się, że była na mnie po prostu śmiertelnie obrażona…

Dwa szczęścia Spartakusa

Spartakus miał szczęście od zawsze. Gdy był sześciotygodniowym kociakiem, utknął w szybie wentylacyjnym na dwa dni. Jego rozpaczliwe miauczenie usłyszała Dorota Będkowska, lekarz weterynarii i pełnomocnik prezydenta Warszawy do spraw zwierząt. Wyłamała okienko i spuściła na dół chustkę, do której włożyła kiełbasę. – Był tak wygłodzony, że rzucił się na jedzenie i przy okazji wczepił się pazurkami w chustę. Tak go wyciągnęłam – tłumaczy.

Spartakus wyrósł na pięknego rudego kocura. Po raz drugi miał szczęście w tym roku.

– Zauważyłam, że coś jest nie tak, gdy nie przychodził dwa dni na kolację – opowiada Dorota Będkowska. – Zmierzyłam mu temperaturę – czterdzieści stopni! Pobrałam krew i zawiozłam ją do laboratorium. Okazało się, że kot ma silną anemię.

Spartakus dostał kroplówkę i antybiotyki. Jednak mimo tego gasł w oczach. Dorota Będkowska postanowiła więc przeprowadzić transfuzję krwi. – Były święta i trudno było znaleźć dawcę. – Zadzwoniłam do jednej kliniki, nie było, potem do drugiej i też nic. Okazało się, że wiele klinik nie ma kocich dawców.

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

15.04.2024

Z pseudohodowli odebrano ponad 60 zaniedbanych psów! Schronisko prosi o pomoc

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Zaniedbane psy, brodzące we własnych odchodach – to krótki opis dramatu, jaki rozegrał się w Gdańsku. Nielegalnie prowadzona hodowla została zlikwidowana. Teraz pracownicy schroniska apelują o pomoc. 

Psy z pseudohodowli z Gdańska

undefined

04.04.2024

Dzień Bezdomnych Zwierząt 2024 – jak można go świętować? Sprawdź!

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

4 kwietnia 2024 wypada Dzień Bezdomnych Zwierząt. Wydarzenie to przypomina nam o rzeczach, o których zapominamy wśród codziennych obowiązków – gdzieś tam czekają psy, które nie mają domów. I to my możemy im pomóc!

dzień bezdomnych zwierząt

undefined

04.04.2024

Pokaż psu lepszy świat. Zostań opiekunem tymczasowym i zamieszkaj we wrocławskim Domu dla Skrzywdzonych Zwierząt

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

We Wrocławiu wystartowała niesamowita inicjatywa. Powstał Dom dla Skrzywdzonych Zwierząt. Już tylko krok dzieli od pełnego ruszenia z akcją. Teraz trwa rekrutacja tymczasowych opiekunów. 

Dom dla Skrzywdzonych Zwierząt

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się