Zwierzęta za karę. Czy praca w schronisku dla oprawcy zwierząt to dobra pokuta?

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Robert S. wyrzucił własnego psa przez okno. Pies nie przeżył. Sąd w Piotrkowie Trybunalskim skazał oprawce na 300 godzin bezpłatnej pracy w schronisku. Czy zwierzęta będą w nim bezpieczne?

Sędzia uderza młotkiem

fot. Shutterstock

To była typowa pijacka awantura. Robert S. był „po kielichu”, pokłócił się z rodziną. W pewnej chwili wpadł w szał, chwycił własnego psa i wyrzucił go przez okno. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim za spowodowanie śmierci zwierzęcia skazał go na 300 godzin bezpłatnej pracy na cele publiczne.

Początkowo skazany miał pracować w Zakładzie Gospodarki Komunalnej, który dba między innymi o czystość na miejskich ulicach. Wciąż jednak przedstawiał zaświadczenia lekarskie, że jest chory na astmę, a więc niezdolny do takiej pracy. Trwało to kilka lat.

W ubiegłym roku ZUS wydał orzeczenie, że Robert S. musi mieć pracę spokojną i wolną od zapylenia.

Sąd uznał więc, że najwłaściwsza będzie praca w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Zaważyły na tym względy wychowawcze, ale i to, że od takiej pracy skazany nie będzie się już mógł wymigać – tłumaczy Krzysztof Borzęcki, rzecznik piotrkowskiego sądu.

Zrozumie swój błąd?

Robert S. ma się stawić do pracy w piotrkowskim schronisku. Prowadzi je Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Już my się nim zajmiemy. Postaramy się, żeby zrozumiał swój błąd. Naszym zwierzętom na pewno nie stanie się krzywda, nie będzie miał z nimi bezpośredniego kontaktu. Przydzielimy go do prac porządkowych czy drobnych prac remontowych. No i oczywiście będziemy stale go nadzorować – zapewnia Grażyna Fałek, szefowa piotrkowskiego TOZ-u.

Wyrok podoba się też Anieli Roehr ze Stowarzyszenia Arka:

Do tej pory najczęściej wyroki w takich sprawach w ogóle nie zapadały albo zasądzano niewielkie grzywny. Dobrze więc, że to się powoli zmienia. Każdy skazany powinien dostać szansę resocjalizacji, a w wielu schroniskach brakuje rąk do pracy. Nie musi przecież mieć bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami, ale na przykład pomagać przygotowywać posiłki dla zwierząt czy myć miski.

To absurd

Innego zdania są władze zwierzchnie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

To tak, jakby pedofila skazać na pracę z dziećmi. Dla mnie ten wyrok to pomyłka. Na dodatek jeden z pracowników schroniska, zamiast poświęcać swój czas zwierzętom, będzie musiał stale pilnować tego człowieka. Bo przecież, jeśli został on skazany za skrzywdzenie zwierzęcia, to nie można mieć pewności, że nie zrobi tego ponownie – mówi Wojciech Muża, sekretarz generalny TOZ, z wykształcenia pedagog.

Z Wojciechem Mużą zgadza się Urszula Pluta z warszawskiej Fundacji Pod Psim Aniołem:

Do pracy w schronisku trzeba mieć serce. Nie wierzę, że ktoś zdolny do zabicia własnego psa będzie dobrym pracownikiem. Nigdy nie zgodziłabym się, żeby taka osoba trafiła do naszego azylu. Moim zdaniem, osoby znęcające się nad zwierzętami powinny trafiać do więzienia.

Zemsta za karę?

Takiej kary nie rozumie też psycholog Katarzyna Korpolewska:

Jeśli ten człowiek zabił własnego psa będąc pod wpływem alkoholu, to taka kara nie rozwiąże problemu jego uzależnienia. Jeśli natomiast zabił go, bo nienawidzi zwierząt, to skazywanie go na pracę na ich rzecz tym bardziej nie jest właściwe. Człowiek, który nie rozumie, że zwierzę jest czująca istotą, może potraktować nakaz pracy na ich rzecz jako fanaberię sądu. Poczuje się nią upokorzony, wywoła w nim to złość – tym większą, im więcej wysiłku będzie go ta praca kosztować. Niestety, może to zaowocować chęcią zemsty na zwierzętach.

Więźniowie na Paluchu

W warszawskim schronisku Na Paluchu pracują więźniowie z Aresztu Śledczego przy ul. Kłobuckiej.

Nie ma znaczenia, jakie przestępstwo popełnili. Głównym kryterium jest pewność, że będą się dobrze zachowywać. Ważne jest też to, by mieli umiejętności przydatne w pracy. Nie miałbym oporów przed skierowaniem do schroniska skazanego, który dopuścił się przestępstwa wobec zwierząt – tłumaczy major Wiesław Rostkowski, zastępca dyrektora aresztu.

Wanda Dejnarowicz, dyrektorka warszawskiego schroniska, jest zadowolona z pracy skazanych:

Są wspaniałymi pracownikami, mimo że nie dostają za to pieniędzy.

Czy przyjęłaby do pracy człowieka skazanego za znęcanie się nad zwierzętami? Miałaby poważne wątpliwości, raczej nie. Przyznaje jednak, że nie wie, za co trafiły do więzienia osoby, które pomagają w schronisku.

Autor: Joanna Pietrzyk
Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się