13 szczeniaków z Polski może zostać uśpionych w Norwegii. Czy wszystko przez brak dokumentów?

Magdalena Olesińska

Magdalena Olesińska

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

U buldogów francuskich sprowadzonych z Polski stwierdzono niekompletną dokumentację medyczną. Jeśli wywiezienie szczeniąt z powrotem do Polski okaże się niemożliwe, zostaną one uśpione.

Czy norweski urząd uśpi 13 szczeniąt z Polski? handel psów, pseudohodowla, przemyt zwierząt

fot. Shutterstock

Ważą się losy trzynastu szczeniąt – buldogów francuskich – z Polski. Zdaniem norweskich służb pieski dotarły do tamtejszych rodzin bez odpowiedniej dokumentacji medycznej. Buldożki zostały już odebrane rodzinom i aktualnie przebywają w specjalnym schronisku, gdzie czekają, aż rozstrzygnie się spór dotyczący ich przyszłości. Rząd norweski w obawie przed przenoszeniem przez nich chorób zakaźnych, zwłaszcza wścieklizny, chce zdecydować się bowiem na radykalny krok, jakim jest uśpienie szczeniąt. Czy rzeczywiście pieski zostaną pozbawione życia?

Brak odpowiedniej dokumentacji medycznej

Norweskie rodziny, które zdążyły już przyzwyczaić się do małych pupili, nie mogą pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Szczenięta zostały kupione za pośrednictwem ogłoszenia umieszczonego na portalu Finn.no. Buldożki pochodzą z Polski, od nieznanego hodowcy, nie wiadomo czy z legalnej hodowli, czy z pseudohodowli. Zostały one zakupione przez pośrednika, który dostarczył je do opiekunów przez szwedzko-norweską granicę. Od stycznia szczenięta przebywały w nowych rodzinach, gdzie zdążyły się już zadomowić. Dołączone dokumenty psiaków nie wskazywały na żadne nieprawidłowości. Szczęście nie trwało jednak długo.

W lutym Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności odebrał norweskim rodzinom buldożki i umieścił je w izolacji. Opiekunowie przeżyli szok. Dlaczego tak się stało? Urzędnicy dopatrzyli się bowiem braków w dokumentacji medycznej. A to w zupełności wystarczyło, aby los trzynastu szczeniąt stał się niepewny.

Uśpić czy odesłać?

Obecnie w sprawie trzynastu buldożków trwa postępowanie. W Norwegii obowiązują restrykcyjne przepisy i zgodnie z nimi istnieje duże prawdopodobieństwo, że szczenięta zostaną uśpione. Urzędnicy zapewniają jednak, że rozważają też inne opcje, jak powrót piesków do Polski, a nawet – jak informuje TVN24 – umożliwienie im powrotu do norweskich rodzin.

Dziewięć z trzynastu norweskich rodzin zdecydowało się walczyć o życie maluchów i ich powrót do domów. Opiekunowie szczeniąt zwrócili się więc o pomoc do prawników. Jak możemy dowiedzieć się z Nportal.no:

Wynajęty adwokat prowadzi rozmowy z urzędem. Jego podstawowym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa psom i, jeśli będzie to możliwe, przywrócenie ich nowym właścicielom. Z powodu sytuacji związanej z pandemią transport szczeniąt z powrotem do Polski jest bardzo trudny i dlatego na razie psom grozi uśpienie.

Bezpośredni sprawca zamieszania

W całej tej sytuacji nie można zapomnieć o pośredniku sprzedaży szczeniąt, który zakupił je w Szwecji. Przewoźnik zapewnia, że „nie wiedział, iż zasady importu psów są inne w przypadku osoby prywatnej kupującej zwierzę dla siebie i inne dla kogoś, kto sprowadza je do dalszej sprzedaży”.

Dodał też, że kiedy przewoził buldożki ze Szwecji do Norwegii, nikt nie zwrócił mu uwagi, że szczenięta nie posiadają odpowiedniej dokumentacji medycznej. Wątpliwości może budzić fakt, czy osoba, która przewoziła buldożki, nie zapoznała się z prawami obowiązującymi w danym kraju? Czy jest to możliwe?

Zarabianie kosztem zwierząt

W bagażniku, reklamówce, kartonie, plastikowych pojemnikach, doniczkach czy skrępowane taśmą – w takich warunkach często przemyca się szczenięta modnych ras psów. Po przekroczeniu granicy, w obawie przed chorobami zakaźnymi, a także ze względu na ich ogólny zły stan zdrowia, pieski najczęściej są poddawane zabiegowi eutanazji. Natomiast dokumenty dotyczące zwierząt są zazwyczaj fałszowane zarówno przez hodowców, jak i współpracujących z nimi weterynarzy.

Na nielegalnych hodowlach można zarobić. I to dużo. Kwoty są wręcz niebotyczne, zwłaszcza po przeliczeniu na złotówki. Przykładowo cena za buldoga z polskiego ogłoszenia to 350 euro. Dla porównania, z legalnej niemieckiej hodowli sprzedawcy chcą za takiego psiaka 1500 euro. Szacuje się, że co miesiąc między krajami Unii Europejskiej przemyca się blisko 50 tysięcy psów! Pseudohodowcy łamią przepisy dotyczące przewozu zwierząt, a brak wymaganych dokumentów często uchodzi im płazem. Według danych Parlamentu Europejskiego „handel zwierzętami towarzyszącymi jest trzecim najbardziej dochodowym źródłem po zorganizowanym handlu narkotykami i bronią”.

Obowiązkowa rejestracja

Według raportu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce, dotyczącego nielegalnego przemytu zwierząt towarzyszących i handlu zwierzętami w internecie, „Polska jest jednym z trzech największych eksporterów szczeniąt do Wielkiej Brytanii”. Śledztwo przeprowadzone przez TOZ we współpracy z organizacją Dogs Trust Worldwide ukazuje prawdziwy obraz przewozu zwierząt. Więcej na ten temat i cały raport do pobrania: www.toz.pl/aktualnosci/885.html.

By położyć kres przestępczości zorganizowanej zajmującej się przemytem zwierząt, europosłowie domagają się wprowadzenia obowiązkowego systemu zarówno rejestracji, jak i identyfikacji psów oraz kotów. Ponadto postulują zaostrzenie kar wobec osób zaangażowanych w ten proceder. Od 1 stycznia 2012 roku obowiązuje w Polsce ustawa zabraniająca nielegalnej hodowli psów. Ustawa, której przepisy wciąż są bezkarnie i nagminnie łamane dla pieniędzy. Niestety, ten temat powraca jak bumerang. Zastanawiające jest jednak to, dlaczego mimo uświadamiania i wielu interwencji organizacji prozwierzęcych, które obnażają brutalną rzeczywistość „fabryk psów”, ten cały pseudobiznes wciąż ma się dobrze, a wręcz kwitnie.

Nie chcą wiedzieć, a może wszystko im jedno

Kim są więc ludzie, którzy nakręcają kaźnie psów? Dlaczego przymykają oko na to, że zwierzęta pełnią tam wyłącznie jedną rolę – są towarem, na którym można zarobić? Dlaczego mimo wszystko nadal wiele osób szuka „rasowego” psa za jak najmniejsze pieniądze, a rodowód traktuje jako zbędny świstek papieru? Z jakiego powodu przy zakupie żywej istoty, która ma być towarzyszem na całe życie, ludzie są mniej ostrożni i bardziej oszczędni niż podczas nabywania dóbr materialnych? W tym przypadku skąpstwo zupełnie się nie opłaca. Co więcej, obróci się przeciwko osobie, która kupuje psa z niewiadomych źródeł. Problemy zdrowotne szczeniaka mogą być bowiem tak duże, a koszty jego leczenia tak wysokie, że będą przewyższać cenę zwierzęcia.

U każdej osoby zakup szczeniąt poza hodowlą (nie zobaczywszy najpierw warunków, w jakich przebywają zwierzęta) – czy to przez pośrednika, czy na podwórku za krzakami – powinien wzbudzać wątpliwości. W ten sposób działają jedynie pseudohodowcy, którzy robią to z chęci szybkiego, dużego zarobku i chcą ukryć prawdziwe warunki, w jakich przebywają zwierzęta. Więzione w niewielkich klatkach, często zanieczyszczonych odchodami, niemające kontaktu z człowiekiem, bez dostępu do żywności, wody i odpowiedniej opieki weterynaryjnej – to codzienność zwierząt z takich miejsc. Być może większość osób myśli, że ratuje zwierzę, kupując je – w końcu w nowym domu czworonóg już nie cierpi. Ale to błąd! Nie usprawiedliwiaj w ten sposób kupna zwierzęcia z tzw. rozmnażalni. Prawda jest taka, że kupując zwierzę z pseudohodowli, robisz miejsce dla następnego miotu, a tym samym przyczyniasz się do rozkwitu pseudobiznesu. A popyt nakręca podaż, jak w każdym biznesie.

źródła: nportal.no, fakty.tvn24.pl, egzoovet.pl, www.dw.com, www.toz.pl

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

Magdalena Olesińska

Zobacz powiązane artykuły

Mały pies o wielkiej nadziei. Bambosz szuka domu! 

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Ma zaledwie rok, a kliniki weterynaryjne zna już od podszewki. Mimo codziennej walki Bambosz wciąż wierzy, że w końcu los się do niego uśmiechnie. 

Bamboszek szuka domu

undefined

Dramatyczna interwencja. Trzy psy wegetowały we własnych odchodach

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Skołtunione, brudne, uwięzione na krótkich łańcuchach. Mimo siarczystego mrozu śpiące na zewnątrz – bez schronienia, bez możliwości ogrzania.

psy wegetowały we własnych odchodach

undefined

Ratowanie psów w Tajlandii pomogło alkoholikowi wyjść z nałogu. Poznaj jego historię!

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Ratowanie psów może być nie tylko szlachetnym postępowaniem, ale także rodzajem terapii. Potwierdza to historia, która się wydarzyła naprawdę w Tajlandii. Niall Harbison mówi, że na małej wyspie nareszcie odkrył swoje powołanie.

ratowanie psów ocaliło życie człowiekowi

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się