Do zdarzenia doszło 6 kwietnia podczas transmisji live prowadzonej przez Roberta Pasuta. Na nagraniu widać, jak influencer trzyma przed pyskiem szczeniaka rasy golden retriever kieliszek z płynem, który najprawdopodobniej jest alkoholem. „Wy**b se drina jednego, dawaj” – zachęca psa. Zwierzę wącha zawartość naczynia, po czym zaczyna ją pić. Pasut przytrzymuje kieliszek i równocześnie wulgarnie krzyczy na szczeniaka.
Wideo z transmisji szybko obiegło media społecznościowe i wzbudziło falę oburzenia. Reakcja Fundacji Psa Karmela była natychmiastowa – w poniedziałek fundacja złożyła zawiadomienie na policję.
Ekspertka: To narażenie psa na cierpienie
– W mojej opinii Pasut naraził psa na realny uszczerbek na zdrowiu – mówi w rozmowie z TVN24 mec. Sara Balcerowicz, reprezentująca fundację. – Alkohol jest dla zwierząt silnie toksyczny. Oburzające są także wulgarne krzyki, które – choć pies nie rozumie słów – wywołują u niego stres – dodaje.
Po fali krytyki Robert Pasut odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. Twierdzi, że pies sam „wylizał” alkohol i że to nie był jego pomysł. „Spoko nie mam psa i nigdy nie miałem, następnym razem nie pozwolę, żeby dotknął, pójdę tam jutro i sprawdzę, czy żyje” – napisał na platformie X.
Nagranie z transmisji jednak przeczy jego słowom – wyraźnie pokazuje, że to on sam podstawia psu kieliszek i zachęca do picia.
Policja bada sprawę, fundacja nie odpuszcza
Złożone przez Fundację Psa Karmela zawiadomienie trafiło do Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego stołecznej policji. Istnieją jednak obawy, że Pasut może przebywać za granicą – najprawdopodobniej na Filipinach. – Tam również obowiązuje zakaz znęcania się nad zwierzętami, dlatego liczymy, że sprawiedliwości stanie się zadość – mówi mec. Balcerowicz w rozmowie z TVN24.
To nie pierwszy przypadek tego typu. W ubiegłym roku mężczyzna z Drawska Pomorskiego również pochwalił się wideo, na którym poił psa alkoholem. Zwierzę udało się uratować, ale długo dochodziło do siebie.
Nie ma zgody na krzywdzenie zwierząt – także w internecie
To nagranie to kolejny dowód na to, że niektórzy „influencerzy” są gotowi zrobić wszystko dla zasięgów. Ale zwierzę to nie rekwizyt, a pies – nawet ten najmniejszy – ma prawo do bezpieczeństwa, spokoju i przede wszystkim szacunku.