Do sieci trafiły zdjęcia dosłownie zmasakrowanego psa. Jak się później okazało rany na całym ciele to efekt starcia zwierzęcia z dzikami. To zdarzenie to nie przypadek. O całej sytuacji na Twitterze napisała pani Lidia pracująca w lecznicy, do której trafiła zmasakrowana suczka wraz z jeszcze jednym psem. Czworonogi przeżyły, ale suczka Ara wymagała ponad godzinnej operacji. Jej ciało było porozcinane, całe zakrwawione, z licznymi otwartymi ranami.
Wypuścił psy na dziki. Później zażyczył sobie eutanazji suczki
Jak wynika z relacji pani Lidii, opiekun suczki, która w ciężkim stanie trafiła do lecznicy, miał ją i jeszcze jednego psa celowo wypuścić na dziki. Zmasakrowane ciało psa, zamiast być nauczką dla opiekuna, stanowiło powód do dumy. Zachwycony mężczyzna miał przechwalać się, że psy poradziły sobie z 300-kilogramowym dzikiem. Przy okazji zaznaczył, że gdy tylko zwierzęta powrócą do zdrowia, znów planuje zabrać je na „akcję”. Warto wspomnieć, że Ara w klinice pojawiła się drugi raz w ciągu dwóch tygodni.
https://twitter.com/LidiaDmnsk/status/1645423382668689411?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1645423382668689411%7Ctwgr%5Eb02dfab008ccf98893a792caa6c560c277ad5fa0%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fpublish.twitter.com%2F%3Fquery%3Dhttps3A2F2Ftwitter.com2FLidiaDmnsk2Fstatus2F1645423382668689411widget%3DTweetMiałam z nim wczoraj nieprzyjemność w czasie swojego dyżuru i toalety ran suki. Przechwalał się obydwoma akcjami z dzikami, mówił, że jak psy wyzdrowieją to na następną „akcję” kupuje sobie „klamkę” albo owczarka środkowoazjatyckiego. Ledwo wytrzymałam, żeby mu nie przywalić – czytamy na Twitterze pani Lidii.
Ara ma dom tymczasowy i pieniądze na leczenie
Dzisiaj Ara ma już dom tymczasowy i opiekę jednej z fundacji. Trafiła tam, bo opiekun tuż po tym, jak usłyszał o kosztach leczenia suczki, zrzekł się jej i zażyczył sobie wykonania eutanazji. Pani Lidia nie przeszła obok dramatu obojętnie i dla Ary postanowiła złamać niepisaną zasadę. O wszystkim powiadomiła policję.
Dziś typ odebrał psa w lepszym stanie i zażyczył sobie eutanazji suki, bo „nie ma kasy na leczenie”. Odmówił zapłacenia za jej leczenie i stwierdził, że jak lekarze nie chcą jej uśpić, to niech ją zawożą do schronu. Przelało mi się, serio. Niepisana zasada pracy w lecznicach wet jest taka, że nie zgłaszamy swoich klientów, bo mogą nabruździć w internecie, nachodzić lecznicę z awanturami i takie tam. Złamałam zasadę i zadzwoniłam na policję. Oczywiście tyle mojego, co się poprodukowałam, mogę iść se zgłosić na komisariat podejrzenie popełnienia przestępstwa – czytamy we wpisie.
Aby pomóc suczce wrócić do zdrowia, powstała zbiórka na leczenie. Zebrano już ponad 18 tysięcy złotych. Kwota pokryje koszty leczenia i rehabilitacji, na którą pies został skierowany.
Źródło: https://twitter.com