10.03.2022
Pies utknął w jamie i czekał na ratunek 60 godzin. Powód? Borsuki są pod ochroną
Magdalena Olesińska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Tego spaceru opiekunowie nie zapomną. Winston kierowany instynktem utknął w borsuczej kryjówce. Został uwolniony dopiero po 60 godzinach.
fot. Twitter / @LeicsFireRescue
O tym, że instynktu łowieckiego nie da się oszukać, przekonał się i Winston, i jego opiekunowie, którzy na długo zapamiętają swój ostatni spacer. Dokąd zaprowadziła psa jego drapieżna natura? Wprost do jamy borsuka. Jakby tego było mało, utknął też w błocie. Minęło 60 godzin, nim pies został wyciągnięty z borsuczej nory.
Pies czekał na ratunek 60 godzin
Do zdarzenia doszło we wtorek (1 marca 2022 roku) w angielskim hrabstwie – Leicestershire. Podczas spaceru Winston wyczuł borsuka. Podążając za swoim instynktem, stał się głuchy na wołania opiekunów, którzy w pewnym momencie stracili go z oczu. Zanim udało się zlokalizować psa, minęło pół godziny. Okazało się, że Winston utknął w borsuczej jamie. Na pomoc musiał jednak czekać znacznie dłużej – ponad 2 dni.
Ostatnie dni były okropne i wyczerpujące. Czuliśmy się bardzo bezradni, wiedząc, że Winston znajduje się w pułapce. Jedyne co mogliśmy zrobić, to tylko czekać – wypowiedziała się dla BBC News Helen Peake, opiekunka psa.
„Myśleliśmy, że go straciliśmy”
Mimo że opiekunka od razu wezwała pomoc, to służby ratunkowe mogły zainterweniować dopiero po upłynięciu 48 godzin. Dlaczego? Ponieważ zgodnie z przyjętą w 1992 roku ustawą o ochronie borsuków (W Anglii i Walii) „jakakolwiek interwencja dotycząca tych zwierząt wymaga specjalnego pozwolenia od agencji rządowej Natural England, która poradziła straży wstrzymanie się z akcją ratunkową przez dwa dni”.
Na miejscu zdarzenia obecni byli też pracownicy z organizacji charytatywnej, która dba o dobrostan zwierząt – RSPCA. Cała akcja ratunkowa ma szczęśliwe zakończenie – zmęczony i wystraszony pies wrócił do swoich opiekunów. Aby wyciągnąć Winstona z borsuczej nory, strażacy musieli skorzystać ze specjalistycznych urządzeń – odbiorników nasłuchowych i lokalizatora.
Kiedy strażacy zaczęli szukać, naprawdę myśleliśmy, że już go straciliśmy. Psychicznie przygotowywaliśmy się na najgorsze. Kiedy w końcu zobaczyłam jego pysk wystający z błota, nie mogłam powstrzymać łez – powiedziała Helen Peake.
Z pewnością nie był to spokojny i bezstresowy spacer. Opiekunowie wyciągnęli jednak bardzo ważną lekcję – od teraz wyprowadzają psa wyłącznie na smyczy.
źródło: www.dailymail.co.uk
Polecane przez redakcję
Reklama
Zobacz powiązane artykuły
15.04.2024
Z pseudohodowli odebrano ponad 60 zaniedbanych psów! Schronisko prosi o pomoc
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Zaniedbane psy, brodzące we własnych odchodach – to krótki opis dramatu, jaki rozegrał się w Gdańsku. Nielegalnie prowadzona hodowla została zlikwidowana. Teraz pracownicy schroniska apelują o pomoc.
undefined
04.04.2024
Dzień Bezdomnych Zwierząt 2024 – jak można go świętować? Sprawdź!
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
4 kwietnia 2024 wypada Dzień Bezdomnych Zwierząt. Wydarzenie to przypomina nam o rzeczach, o których zapominamy wśród codziennych obowiązków – gdzieś tam czekają psy, które nie mają domów. I to my możemy im pomóc!
undefined
04.04.2024
Pokaż psu lepszy świat. Zostań opiekunem tymczasowym i zamieszkaj we wrocławskim Domu dla Skrzywdzonych Zwierząt
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
We Wrocławiu wystartowała niesamowita inicjatywa. Powstał Dom dla Skrzywdzonych Zwierząt. Już tylko krok dzieli od pełnego ruszenia z akcją. Teraz trwa rekrutacja tymczasowych opiekunów.
undefined