Psy z Czarnobyla są jakieś inne... Co to właściwie oznacza?

author-avatar.svg

Dorota Jastrzębowska

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Psy z Czarnobyla, które żyją wokół zamkniętej elektrowni, to zdziczali potomkowie zwierzaków porzuconych po wybuchu. Naukowcy je zbadali. Okazało się, że geny tych czworonogów kryją niespodziankę ważną dla nauki.

psy z czarnobyla

fot. Shutterstock

Psy z Czarnobyla żyją wokół zamkniętej elektrowni

Kto nie słyszał wcześniej o ukraińskim Czarnobylu, ten dowiedział się o nim wiosną 1986 roku. W tamtejszej elektrowni jądrowej doszło w kwietniu do wybuchu reaktora. Na miejscu zginęło 31 osób, a potem – w wyniku choroby popromiennej – zmarły ich tysiące. Ile dokładnie, trudno ustalić, bo tragiczne skutki katastrofy tuszowano. Dlatego jedne źródła podają, że ofiar było 4 tys., a inne, że aż 200 tys. Nie sposób dziś dojść prawdy. Faktem jest, że w pobliżu zamkniętej elektrowni z feralnym reaktorem, zabezpieczonym dwiema gigantycznymi kopułami, wciąż mieszka kilkaset osób zwanych samosiołami. To ludzie, którzy powrócili w rodzinne strony jakiś czas po katastrofie. Mieszkają tam też psy. Nie są to jednak zwyczajne psy!

Psy z Czarnobyla mają inny kod genetyczny

Wtedy, w 1986 roku, blady strach padł na całą Europę. Rozmiary katastrofy nie były znane.  Jak to zwykle bywało w obliczu tragedii w tamtych czasach, doniesienia dotyczyły niemal wyłącznie ludzi. O ratowaniu domowych pupili nie było mowy. Mało tego! Zostały skażone, więc właścicielom nie pozwolono ich zabrać z sobą podczas ewakuacji. Większość zwierząt władze wybiły.

Kilkadziesiąt lat po wybuchu nadal żyje tam jednak blisko tysiąc zdziczałych psów. To już któreś z rzędu pokolenie potomków czworonogów, którym udało się uciec z rzezi. Dopiero niedawno naukowcy zbadali DNA tych zwierząt. Okazało się, że ich kod genetyczny jest inny niż u psów żyjących na pozostałych terenach, dalej od strefy skażenia. Porównano geny zwierząt żyjących w różnej odległości od elektrowni – od 1 do 45 km. W badaniu uwzględniono ponad 300 psów z trzech populacji. Różny poziom skażenia na terenach zamieszkiwanych przez te trzy populacje spowodował specyficzne zmiany w genach. Pozwalały one nie tylko zidentyfikować psa należącego do danej populacji, ale też odróżnić czworonogi, które np. znalazły się na tym terenie później i w innych okolicznościach.

Przełomowe odkrycie

To odkrycie jest niezwykle cenne dla badań nad efektami napromieniowania. Chodzi nie tylko o wyciągnięcie wniosków przydatnych w razie ewentualnej kolejnej katastrofy, lecz przede wszystkim o zbadanie skutków życia w skażonym środowisku lub w warunkach promieniowania kosmicznego. Trudność polega jednak na oddzieleniu zmian, które są rezultatem napromieniowania, od zmian o innym charakterze. Konieczne są więc dalsze badania. Obecnie badaczom udało się ustalić wyraźne różnice w genomach grup psów żyjących w różnych odległościach od miejsca wybuchu.

Psy z Czarnobyla wciąż zagrożone

Ciesząc się z sukcesów naukowców, trudno nie zadać sobie pytania, dlaczego dopuszczono do tego, by przez kilkadziesiąt lat populacja zdziczałych psów rozmnażała się na opuszczonym terenie. Jak się okazuje, podejmowane próby humanitarnego rozwiązania problemu napotykały na przeszkody, i to niekoniecznie związane ze skutkami katastrofy. Tak było w ostatnich latach.

W pewnym momencie rozpoczęto akcję adopcji szczeniąt z Czarnobyla do Stanów Zjednoczonych. Przerwało ją jednak wprowadzenie restrykcyjnych przepisów. I nie dotyczyły one wcale zagrożenia napromieniowaniem, lecz... wścieklizną. Przygotowanie psów do adopcji musiałoby zająć wiele miesięcy. W tym czasie zwierzęta powinny się znajdować pod kontrolą. Okazało się to niewykonalne. Na opustoszałym terenie nie udało się stworzyć ośrodka, który byłby w stanie podjąć się takiego zadania.

Uwięziony na dachu kopuły

Tymczasem psom z Czarnobyla zagrażają wciąż nowe niebezpieczeństwa. Mogłoby się wydawać, że od pokoleń zdążyły się już przystosować do ciężkich warunków życia w tym specyficznym miejscu. Pomoc, która płynie dla nich od ludzi, jest efektem działania organizacji prozwierzęcych. Starają się one wysterylizować jak najwięcej tych czworonogów i pomagać im w miarę możliwości. Wciąż jednak powstają nowe zagrożenia.

Wie coś o tym Łukasz Zawadzki z Rzeszowa, alpinista przemysłowy. To jeden z dwóch Polaków, którzy kilka lat temu wyruszyli na pomoc psu w Czarnobylu. Nieszczęsny zwierzak utknął na dachu budowanego nad reaktorem sarkofagu, mającego chronić otoczenia przed promieniowaniem. Zresztą, gdy nie ma w pobliżu człowieka, który mógłby przyjść z pomocą, pułapką może się okazać nawet rów melioracyjny, z którego zwierzak nie może się wydostać. Do dziś w pobliżu elektrowni znajdowane są zmumifikowane zwłoki zwierząt, które zginęły w różnych okolicznościach.

Psy z Czarnobyla, którym się udało

Wśród tego oceanu psich nieszczęść są wyjątki – psy, którym się udało. Jednym z nich jest Desna – urocza młoda suczka urodzona wiosną 2018 roku. Przez jakiś czas błąkała się, dzieląc los innych psów z tamtych okolic. W tym samym roku została adoptowana. Świetnie odnalazła się w aktywnej rodzinie, mającej kilka innych zwierząt. Dziś uczestniczy nawet w spływach kajakowych!

Wolontariuszy zabiegających o poprawę losu zwierząt żyjących w rejonie zamkniętej elektrowni ta historia nie dziwi. Podkreślają oni często, że wiele tamtejszych psów, od pokoleń pozbawionych ludzkiej opieki, lgnie do człowieka, gdy tylko się przekona, że z jego strony nic im nie grozi. Na zdjęciach widać czworonogi, które nie tylko blisko podchodzą do wolontariuszy, ale też podskakują do nich, biorą jedzenie z ręki czy nawet nadstawiają łby do pieszczot. Serce się kraje, gdy okazuje się, że procedury często uniemożliwiają adopcję tych zwierząt. Na razie wolontariusze apelują do osób, które chciały przygarnąć psa z Czarnobyla, by nie czekały na zmianę sytuacji, lecz przygarnęły zwierzaka ze schroniska w swojej okolicy.

Źródła: nowiny24, licznikgeigera.pl

Pierwsza publikacja: 20.03.2023

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Dorota Jastrzębowska

Miłośniczka psów, szczególnie terierów. Obecnie opiekunka przygarniętej yoreczki Adelki, wolontariuszka opiekująca się kotami wolno żyjącymi w warszawskiej dzielnicy Ochota, była redaktor prowadząca czasopismo „Mój Pies i Kot".

Zobacz powiązane artykuły

15.04.2024

Z pseudohodowli odebrano ponad 60 zaniedbanych psów! Schronisko prosi o pomoc

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Zaniedbane psy, brodzące we własnych odchodach – to krótki opis dramatu, jaki rozegrał się w Gdańsku. Nielegalnie prowadzona hodowla została zlikwidowana. Teraz pracownicy schroniska apelują o pomoc. 

Psy z pseudohodowli z Gdańska

undefined

04.04.2024

Dzień Bezdomnych Zwierząt 2024 – jak można go świętować? Sprawdź!

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

4 kwietnia 2024 wypada Dzień Bezdomnych Zwierząt. Wydarzenie to przypomina nam o rzeczach, o których zapominamy wśród codziennych obowiązków – gdzieś tam czekają psy, które nie mają domów. I to my możemy im pomóc!

dzień bezdomnych zwierząt

undefined

04.04.2024

Pokaż psu lepszy świat. Zostań opiekunem tymczasowym i zamieszkaj we wrocławskim Domu dla Skrzywdzonych Zwierząt

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

We Wrocławiu wystartowała niesamowita inicjatywa. Powstał Dom dla Skrzywdzonych Zwierząt. Już tylko krok dzieli od pełnego ruszenia z akcją. Teraz trwa rekrutacja tymczasowych opiekunów. 

Dom dla Skrzywdzonych Zwierząt

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się