03.03.2023
Zamiast mastifa tybetańskiego przez 2 lata wychowywała... niedźwiedzia!
Anna Marciniak
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Mastif tybetański to rasa niezwykle popularna w Chinach. Kupiony dwa lata temu przez obywatelkę tego kraju szczeniak okazał się jednak przedstawicielem innego... gatunku! Jak to możliwe? Sprawdź razem z nami!
fot. Shutterstock
Do tak niecodziennej sytuacji doszło w Chinach. Pewna kobieta kupiła przy drodze psa. A przynajmniej myślała, że to pies. Urocza czarna kulka miała w przyszłości zostać pięknym okazem mastifa tybetańskiego. Su Yun opiekowała się zwierzęciem jak zwykłym psem. Jak wspomina sama opiekunka, wątpliwości pojawiły się kilkanaście miesięcy później. Zwierzę znacznie przybrało na wadze i domagało się mnóstwa jedzenia. Jego dzienna porcja składała się z dwóch wiader makaronu i pudła owoców. Mało tego, „mastif” już po kilku miesiącach ważył ponad 100 kg i zaczął chodzić na tylnych nogach.
Kobieta szybko zżyła się z pupilem, jednak gdy ten coraz mniej przypominał psa, zdecydowała się zgłosić sprawę odpowiednim służbom. Pracownicy Biura Bezpieczeństwa Publicznego potwierdzili, że rzekomy mastif tybetański to... niedźwiedź. Weterynarz podał mu środki usypiające, miś został umieszczony w klatce i przewieziony w bezpieczne miejsce. Jak podają media, obecnie przebywa w Yunnan Wildlife Rescue Center. W chwili przeprowadzki miał już 200 kg!
Zamiast psa wychowywała niedźwiedzia! Jak doszło do pomyłki?
Dopiero przy okazji interwencji weterynarza kobieta, która od dwóch lat była przekonana, że wychowuje psa, dowiedziała się, że ma pod dachem niedźwiedzia. I to gatunku, który jest zagrożony wyginięciem. Jak to możliwe, że niedźwiadka tak po prostu można było kupić przy drodze?
Niedźwiedź himalajski, którym opiekowała się Su Yun w Azji, jest bardzo cenny na czarnym rynku i bez trudu można znaleźć wielu zainteresowanych nim kupców. Zwierzęta te są uśmiercane i wykorzystywane w tradycyjnej medycynie azjatyckiej. Niektóre kwasy znajdujące się w ich organizmie stosowane są jako środki lecznicze.
Warto wspomnieć, że Su Yun nie jest pierwszą osobą, która pomyliła dzikie zwierzę z domowym pupilem. W marcu 2018 roku mężczyzna z tej samej prowincji również przywiózł do domu niedźwiedzia, którego znalazł w... lesie. Tłumaczył, że to porzucony, bezpański pies, któremu chciał pomóc. Kolejna kobieta z Chin jakiś czas temu trzymała w domu lisa, myśląc, że to szpic japoński. Po kilku miesiącach zorientowała się, że „pies” nie chce jeść karmy i nigdy nie zdarzyło mu się szczeknąć. Ponadto jego futro stało się grubsze, pysk bardziej spiczasty, a ogon zdecydowanie dłuższy niż u zwykłego psa.
Źródło: https://www.firstpost.com
Polecane przez redakcję
Reklama
Absolwentka dziennikarstwa, od zawsze kochająca pisać. Prywatnie wielka miłośniczka zwierząt. Kocha naturę, a w szczególności ceni sobie zapach lasu, do którego często zagląda w towarzystwie swojego 3-letniego mieszańca.
Zobacz powiązane artykuły
15.04.2024
Z pseudohodowli odebrano ponad 60 zaniedbanych psów! Schronisko prosi o pomoc
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Zaniedbane psy, brodzące we własnych odchodach – to krótki opis dramatu, jaki rozegrał się w Gdańsku. Nielegalnie prowadzona hodowla została zlikwidowana. Teraz pracownicy schroniska apelują o pomoc.
undefined
04.04.2024
Dzień Bezdomnych Zwierząt 2024 – jak można go świętować? Sprawdź!
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
4 kwietnia 2024 wypada Dzień Bezdomnych Zwierząt. Wydarzenie to przypomina nam o rzeczach, o których zapominamy wśród codziennych obowiązków – gdzieś tam czekają psy, które nie mają domów. I to my możemy im pomóc!
undefined
04.04.2024
Pokaż psu lepszy świat. Zostań opiekunem tymczasowym i zamieszkaj we wrocławskim Domu dla Skrzywdzonych Zwierząt
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
We Wrocławiu wystartowała niesamowita inicjatywa. Powstał Dom dla Skrzywdzonych Zwierząt. Już tylko krok dzieli od pełnego ruszenia z akcją. Teraz trwa rekrutacja tymczasowych opiekunów.
undefined