20.09.2023

Żeglarskie Mistrzostwa Polski Lekarzy Weterynarii – woda, łódka i... stres na brzegu

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Czy żeglowanie może mieć wpływ na wyzwania, które stoją na co dzień przed lekarzami weterynarii? O tym, dlaczego powstały regaty żeglarskie dla lekarzy weterynarii i branży, a także, z czym muszą zmagać się specjaliści, rozmawia z lekarzem weterynarii Bartłomiejem Kuroszem Leszek Wolany, CMO i co-founder hiPets.

regaty żeglarskie pies

fot. Shutterstock

Leszek Wolany: Spotkaliśmy się, żeby porozmawiać o regatach żeglarskich. To nie jest najbardziej typowy temat wśród lekarzy weterynarii czy opiekunów zwierząt, więc może trochę zacznijmy od tego, co to jest tak naprawdę za impreza.

Bartłomiej Kurosz: Wydarzenie, o którym rozmawiamy to pierwsze Żeglarskie Mistrzostwa Polski Lekarzy Weterynarii. Regaty to spotkanie, które ma za zadanie troszkę przede wszystkim pokazać i lekarzom, i wszystkim wokół, że można robić coś innego niż tylko pracować. Ponieważ jesteśmy grupą zawodową, która rzeczywiście w pracy spędza mnóstwo czasu. Różne bywają z tego tytułu perypetie naszych kolegów i koleżanek w zawodzie, trudności w radzeniu sobie z rzeczywistością. Żeglarstwo jest cudowną  odskocznię – i to taką dość prostą odskocznią. Dla wielu osób jest to na wyciągnięcie ręki. My zaraziliśmy się żeglarstwem naście lat temu i chcemy to pokazać innym.

LW: Skąd pomysł na taką formę? Regaty to po części spędzanie czasu, po części kontakt z naturą, ale też rywalizacja. Dlaczego regaty, a nie np. rejs?

BK: Dlaczego? Wydaje mi się, że to właśnie w wielu aspektach pobudza to do spędzenia czasu razem. Bo rejs na swój sposób dla wielu osób, które może nie do końca są związane mocno z żeglarstwem, mógłby być nudny. Trudniej jest zrobić dłuższy rejs, zaangażować w to ludzi. W regatach będzie uczestniczyło prawie 100 osób, trudno byłoby też zrobić rejs dla takiej liczby osób. To byłoby większe wyzwanie organizacyjne. W regatach, w krótkim czasie można ludziom zapewnić dość sporo wrażeń.

LW: Dotknąłeś tematu dostarczania wrażeń: pływamy w Pucku na Zatoce Gdańskiej. W drugiej połowie września warunki pogodowe są przynajmniej potencjalnie odrobinę bardziej wymagające warunki niż np. Mazury w lipcu. To przypadek? Czy świadomy wybór? Bo to sprawia, że trochę bardziej się można sprawdzić. Cięższa robota na wodzie powoduje, że ludzie się lepiej integrują, muszą sprawniej współpracować. No i mają po wyścigach więcej wspólnych tematów.

BK: To na pewno. Natomiast wydaje mi się, patrząc na ostatnie lata i wrzesień, że zazwyczaj te warunki są stabilniejsze niż na Mazurach. To, co jest fajne na Zatoce, to stałe warunki. Jak wieje to wieje, ale jest to stały wiatr. Nie ma takich sytuacji jak na jeziorze, że jak to mówią „kręci”. Na pewno jest też większy akwen. Łatwiej jest zapewnić załogom w miarę równe warunki załogom, w porównaniu do regat jeziorowych.

LW: Czyli trochę mniej żeglarskiej loterii?

BK: Tak myślę.  Na to też liczymy.

LW: Statystyka jest po naszej stronie. Możesz zdradzić, ile załóg wystartuje? 

BK: Na pewno potwierdzonych jest 16 trzyosobowych załóg, natomiast jest jeszcze kilka, które jeszcze się zastanawiają.

LW: My startujemy jako hiPets, wydawca serwisów psy.pl i koty.pl. Możesz przybliżyć inne startujące załogi?

BK: Z naszej kliniki startują w sumie trzy załogi. Dwie złożone stricte z naszych pracowników i jedna mieszana – pracowników i przyjaciół. Są załogi z klinik „końskich” (leczących konie – przyp. red.), to 3 albo 4 ekipy na dziś. Jest też kilka załóg z firm farmaceutycznych, które z nami bardzo ściśle współpracują. Z reguły większość to załogi z zakładów leczniczych dla małych zwierząt. Część potraktowała to jako fajny sposób na integrację firmową, bo np. skrzyknęli cały skład, nie tylko lekarzy, ale też np. technika, recepcjonistkę plus lekarza, który ma być sternikiem, i sobie w ten sposób zrobili swoją drużynę. Tak naprawdę widać, że wiele osób chce też kilka pieczeni na jednym ogniu upiec. Integracja środowiska połączona z integracją firmową. 

LW: Rzeczywiście regaty to integracja między załogami, ale też wśród załogi. Startuje, jak widzę, cały przekrój branży.

BK: Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie bardziej „małozwierzęco”. Natomiast nie myślałem, że będzie takie spore zainteresowanie. Może dlatego, że nie znam środowiska „końskiego” zawodowo. To bardzo miły efekt, bo będziemy mieli okazję się poznać. Tak naprawdę pracujemy z trochę innymi zwierzakami, ale podejrzewam, że tematy do rozmów będą podobne. Cieszę się, że wyszło tak naprawdę szeroko, jeśli chodzi o składy. Bo z drugiej strony mogliśmy się spotkać z naszymi znajomymi z innych zakładów leczniczych, co też byłoby frajdą, ale patrząc na kwestie poznawania nowych osób i integracji środowiska, uważam, że trochę przypadkowo wyszło bardzo fajnie.

LW: Jak oceniasz odbiór regat w środowisku?

BK: Bardzo, bardzo pozytywnie. Jest gros ludzi, którzy się do mnie odezwali. We wrześniu, mam wrażenie, zawsze wszyscy mają mnóstwo rzeczy do zrobienia i też jest wiele osób, którym terminowo się to nie zgrało. Dużo z tych rozmów to tak naprawdę pytania, czy będziemy organizować też kolejne edycje, żeby mogli przyjechać w przyszłym roku. Odbiór jest naprawdę bardzo, bardzo pozytywny.

LW: Czy rozpoczynając organizację regat, mieliście w głowie jakiś miernik sukcesu? Skala? Atmosfera?

BK: Ciężko powiedzieć. To trochę tak było na żywioł. Tak szczerze mówiąc, to z Rafałem (Kaplerem z regaty.pl – przyp. red.) się trochę znamy i lubimy to pływanie. I tak stwierdziliśmy, że trzeba coś zrobić. Rafał ma spore doświadczenie, jeśli chodzi o regaty firmowe. Nie myśleliśmy, co będzie sukcesem, poszliśmy na żywioł.

LW: Kojarzę Rafała ze startów w Pucharze Polski Jachtów Kabinowych, fantastyczny partner. A zmieniając wątek na bardziej lekarski. Twoja specjalizacja to interna i radiologia, ale jak znalazłem, także onkologia weterynaryjna. Jaka była Twoja lekarska droga?

BK: Moja droga była rzeczywiście od początku bardziej internisty. Później dość mocno poszedłem w onkologię, a tak naprawdę radiologia zrodziła się z potrzeby onkologii. Każdy onkolog potrzebuje diagnostyki obrazowej i dlatego poszło to w tym kierunku, że zrobiłem specjalizację, ukończyłem trochę szkoleń, stałem się tym radiologiem. Doposażyliśmy się w dobry sprzęt obrazowy w klinice. Rozwinęło się to na tyle, że już nie mam czasu na onkologię w tym momencie, ale rzeczywiście głównie się zajmuję tą radiologią. Czy to idzie w parze z żeglarstwem? Ciężko powiedzieć. Czasu jest zawsze za mało. Trochę pomaga mi możliwość pracy zdalnej. Nawet zdarzało mi się pracować na dużych regatach, Rolex Fastnet Race. Siedząc na pomoście dzień przed startem w Fastnetu dwa lata temu robiłem opisy badań obrazowych. Samo żeglarstwo jako sposób na spędzanie czasu zawsze mnie bardzo szybko relaksuje.  Zawsze śmiałem się, że człowiek oddaje te cumy i już zapomina, co było dnia poprzedniego. Jest to dla mnie bardzo fajne, że na żaglach człowiek nie ma czasu myśleć o kwestiach, które zajmują go na co dzień. 

LW: Gdy wypływasz problemy na brzegu, robią się jakby mniejsze. 

BK: Co z oczu, to z serca. Właśnie. Człowiek szybko wraca i wtedy też dość szybko codzienne problemy do niego dochodzą, ale tak psychicznie daje to naprawdę świetną odskocznię.

LW: Co Cię tak naprawdę napędza i motywuje? Bo przecież to nie jest standard, że ktoś organizuje regaty dla branży, w której pracuje. Odbiór w społeczeństwie jest taki, że praca lekarza weterynarii jest taka super, bo są pieski i kotki. Wiemy, że rzeczywistość nie jest taka piękna i to nie jest taki łatwy zawód. 

BK: Nie wiem, może trochę ciekawości. Mam sporo doświadczeń, robiliśmy trochę szkoleń dla lekarzy weterynarii, więc doświadczenie w takim, że tak powiem, zbieraniu ludzi mieliśmy. Trochę nam też brakuje tego w środowisku, że jest tak dużo możliwości spotykania się, ale one są zawsze zawodowe. I uważam, że to ważne, żebyśmy czasem na chwilę zapomnieli, nie rozmawiali o pracy, tylko rozmawiali o sobie, o swoich potrzebach, o hobby, o wypoczynku. Myślę, że tutaj będą większe możliwości ku temu.

LW: Zgadzam się. Będąc w branży, widzę, że spotkania są nawet nie tyle o pracy, ile o samym leczeniu. Jak każda, ta praca ma też inne aspekty, jak na przykład komunikację z opiekunami zwierząt, efektywność biznesową i tak dalej. Czy nam się to podoba mniej, czy bardziej, to one istnieją. 

BK: To racja. Bo zawsze wszyscy, mam wrażenie, skupiają się na takich bardzo profesjonalnych rzeczach, które są ważne oczywiście, ale i zapomina się o takich rzeczach ogólnoludzkich. Jako środowisko potrzebujemy wyjść z tego schematu.

LW: Klienci i pacjenci oczekują od lekarzy dobrej usługi w sensie medycznym i skutecznego leczenia, ale jest też nie mniej ważna warstwa  komunikacyjna.

BK: Kto wie, czy czasami nawet nie ważniejsza. 

LW: Jakie widzisz wyzwania i przed Tobą jako lekarzem, i przed branżą? 

BK: Branża rozwija się bardzo szybko. To jest fakt, bo rzeczywiście rzeczy, które jeszcze dla nas nawet 5 czy 10 lat temu były w sferze marzeń, teraz stają się chlebem powszednim. Myślę, że dużym wyzwaniem dla branży będzie kwestia poradzenia sobie z tym, żeby ludzie nadążyli, żeby ta jakość tej usługi była jak najlepsza. Nie sztuką jest mieć super sprzęt, to nie wystarcza, bo to ludzie tak naprawdę leczą. To jest problemem. Na pewno pewnym problemem są kwestie emocjonalne. Lekarzom trudno sobie jest poradzić ze stresem i rzeczywiście gdzieś tam w wielu, wielu aspektach oni niestety wysiadają przy tym zawodzie i myślę, że to będzie problemem. O tym się bardzo dużo mówi, że nasza grupa zawodowa ma olbrzymi problem psychiczny i psychologiczny. Tak naprawdę z radzeniem sobie ze swoją pracą. No i myślę, że też na pewno w samej weterynarii, ale też właśnie biznesowo wokół będą musiały pojawić się ubezpieczenia medyczne dla zwierzaków. Jesteśmy już na takim etapie, że jesteśmy w stanie zaproponować tak niesamowite procedury medyczne, które po prostu stają się bardzo drogie dla opiekunów i myślę, że to będzie bardzo duże wyzwanie dla całego rynku. Będziemy musieli zmierzać śladami rynków zachodnich takich jak Skandynawia czy Stany Zjednoczone. Oczywiście ze sporym opóźnieniem.

LW: Wracając do emocjonalnych i mentalnych problemów, rozmawiamy trzy dni po dniu zapobiegania samobójstwem. A ja mam takie żeglarskie doświadczenia z poprzednich lat, z rejsu po Bałtyku w listopadzie. Było bardzo intensywnie, gdy wracaliśmy, padał śnieg i doszedłem do wniosku, że to jest najlepszy sposób na oczyszczenie głowy.

Dziękuję za rozmowę i stopy wody pod kilem.

Bartłomiej Kurosz – lekarz naczelny w Weterynaryjnym Centrum Klinicznym Kurosz. Studia ukończył w 2003 roku w SGGW w Warszawie. Jest internistą i radiologiem. W zakresie wąskich specjalizacji medycznych zajmuje się kardiologią, onkologią i technikami obrazowania (RTG, USG, echo serca, tomografia komputerowa).  Lubi przypadki „trudne”. Zatraca się w onkologii weterynaryjnej. Ukończył liczne kursy specjalistyczne w kraju i za granicą. Członek Europejskiego Stowarzyszenia Onkologów Weterynaryjnych (ESVONC). Członek Europejskiego Stowarzyszenia Radiologów Weterynaryjnych (EAVDI). Prywatnie interesuje się żeglarstwem i podróżami.

Pierwsza publikacja: 19.09.2023

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

14.04.2024

Masz psa? Od tych 5 typów osób musisz się odciąć!

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Ludzie mogą bardzo negatywnie wpłynąć na samopoczucie i zachowanie twojego psa. Poznaj 5 typów osób, których lepiej unikać dla swojego dobra. I dobra psa!

5 typów osób od których musisz się odciąć

undefined

07.04.2024

Czy celowe rozmnażanie psów jest etyczne?

Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Celowe rozmnażanie psów w hodowlach budzi wiele kontrowersji. Czy w świecie, który wypełniony jest bezdomniakami, mamy prawo rozmnażać celowo psy konkretnych ras? Sprawdźmy!

czy celowe rozmnażanie psów jest etyczne

undefined

05.03.2024

Poznaj 3 najczęstsze błędy podczas wydawania komend psu

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Komendy słowne to oczywistość dla opiekunów, ale dla psów niejednokrotnie spora zagadka. Wszystko przez błędy w ich nauce. Jak ich uniknąć? O co zadbać i jak troszczyć się o to, aby trening był dla psa efektywny i... zrozumiały?

komendy błędy podczas wydawania

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się