106 psów w dramatycznych warunkach. Kolejna pseudohodowla zlikwidowana

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Kilka dni temu, jedna z kobiet, która kupiła szczeniaka w „hodowli” pod Kaliszem, zaalarmowała obrońców zwierząt. Mówiła, że zwierzaki są tam przetrzymywane w fatalnych warunkach. Co zobaczyli interweniujący po przybyciu na miejsce?

Pieski w klatce

fot. Facebook / Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt Help Animals

Pod koniec marca Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt HELP ANIMALS – Straż Zwierząt otrzymało anonimową wiadomość o istnieniu pseudohodowli. Na swoim fanpage’u tak to opisali:

Dostaliśmy zgłoszenie od kobiety, która kupiła w tej „hodowli” szczeniaka. Miał pełno robaków, a jego problemy behawioralne były ogromne… To, co kobieta zobaczyła, odbierając malucha, zaniepokoiło ją, dlatego postanowiła zadzwonić do nas… Pojechaliśmy do Aleksandrii na miejsce sprawdzić… Wszystko się potwierdziło, aż nadto…

Pieski w boksie pełnym odchodów

Wolontariuszki piszą dalej, że to, co ujrzały, zwaliło je z nóg. W pseudohodowli 106 psów przetrzymywanych było w karygodnych warunkach. Część przebywała w małych klatkach i transporterkach. Tonęły we własnych odchodach. Nie miały dostępu do jedzenia i wody.

Psy w klatkach

Było też dużo ciężarnych suczek. Jedna z nich w trakcie interwencji zaczęła rodzić. Zwierzaki miały skołtunioną sierść, odparzenia, odleżyny, były zapchlone i strasznie brudne. Klatki, w których mieszkały, były często ustawiane jedna na drugiej.

Wezwana przez wolontariuszy Powiatowy Lekarz Weterynarii Joanna Kokot-Ciszewska tak relacjonowała reporterom portalu tvn24.pl to, co zobaczyła:

Podczas doraźnej kontroli stwierdziłam rażące zaniedbania, jeżeli chodzi o utrzymywanie psów w hodowli. To między innymi bardzo zaniedbane psy w wysokiej ciąży. Skołtuniona sierść, odleżyny. Przebywały w pojemnikach transportowych, które służyły jako porodówki. Nie było tam żadnej wyściółki ani wody, ani karmy.

Pieski w klatkach na króliki

Inne psy przebywały na zewnątrz domu, narażone na niskie temperatury, śnieg, deszcz… Nie było odpowiedniej liczby bud. Podczas interwencji w domu znaleziono tez duże ilości leków: oksytocynę (podaje się, by przyspieszyć poród), antybiotyki iniekcyjne, szczepionki przeciw wściekliźnie i przeciwko chorobom zakaźnym. Wszystko wskazuje na to, że właściciele sami „leczyli” zwierzaki. A jest to niedopuszczalne. Do podawania takich zastrzyków jest uprawniony tylko lekarz weterynarii.

Psy w klatce

Cała akcja odbierania psów trwała ponad 18 godzin i stanowiła nie lada wyzwanie pod względem logistycznym. Dziewczyny z HELP ANIMALS musiały się nieźle nawalczyć, by ściągnąć odpowiednie instytucje i uzyskać ich decyzje. Pięć godzin trwało, nim ich przedstawiciele pojawili się na miejscu. Na szczęście teraz, jak piszą na swoim fanpage’u wolontariuszki, sytuacja jest już opanowana:

Wszystkie zwierzęta są już bezpieczne, w ciepłym i czystym miejscu, mają dostęp do jedzenia i wody. Wszystkie psy bardzo szczegółowo przebada lekarz weterynarii, zaszczepi, będą zaczipowane i poddane pielęgnacji. Przejdą okres kwarantanny, zostaną wysterylizowane i wykastrowane, a następnie będziemy szukać im odpowiedzialnych i dobrych domów.

HELP ANIMALS zapewnia, że będzie na bieżąco informować o tym, jaki jest dalszy los uratowanych zwierzaków.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się