04.04.2019
Nie żyje Max. Owczarek niemiecki przez lata był zaniedbywany przez proboszcza
Magdalena Olesińska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Max, który w wyniku interwencji wolontariuszy z Fundacji Oleśnickie Bidy został odebrany proboszczowi, nie żyje. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był skręt żołądka.
fot. www.facebook.com/ocabidy
Wolontariusze z Fundacji Oleśnickie Bidy opublikowali na Facebooku wpis, w którym poinformowali o śmierci Maksa. Kilka miesięcy wcześniej zwierzę w wyniku interwencji zostało odebrane proboszczowi. Pies mieszkał na podwórzu jednej z parafii na Opolszczyźnie. Jego losem nie interesował się nikt, nawet jego opiekun. Historia czworonoga, którego stan zdrowia w wyniku zaniedbania przez proboszcza był bardzo zły, poruszyła serca wielu osób. Max nie żyje z powodu skrętu żołądka.
Nie żyje Max – jego żołądek skręcił o 180 stopni
Na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu została przeprowadzona sekcja zwłok. Wykazała ona, że przyczyną śmierci był „skręt żołądka z następową intoksykacją, niewydolnością krążenia i wstrząsem”. Żołądek Maksa skręcił o 180 stopni wokół własnej osi. Stres lub nadmierna pobudliwość zwierzęcia to czynniki, które sprzyjają wystąpieniu tego schorzenia.
Prawdopodobnie Max zbyt gwałtownie się kręcił w swoim kojcu – miał taki nawyk – przy zbyt wypełnionym żołądku. Nawyk kręcenia się w kółko powstał u Maksa, gdy cierpiał z powodu nieleczonego guza nogi – z bólu ją atakował, usiłował dogonić – czytamy na Facebooku Oleśnickie Bidy.
Wolontariusze od razu zabrali Maksa do ośrodka weterynaryjnego w Kątnej. Mimo starań doktora Grabińskiego nie udało się uratować zwierzęcia.
„Pies się nie skarżył, że go boli”
Max mieszkał na plebanii. Warunki, w których przebywał, nie były najgorsze, jednak niepokój wzbudzał widok zaniedbanego 8-letniego psa, który nie przypominał przedstawiciela swojej rasy. Na jego tylnej łapie znajdował się pęknięty guz wielkości pięści. Proboszcz w ogóle nie interesował się zdrowiem Maksa – skoro „pies się nie skarżył, że go boli”, to problemu nie było. Zwierzę nie miało przez dłuższy czas zapewnionej żadnej opieki weterynaryjnej.
Po interwencji Max od razu trafił do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt „Kątna”, gdzie amputowano mu łapę i walczono o uratowanie jego życia. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Źródło: www.facebook.com/ocabidy, zdjęcie główne: www.facebook.com/ocabidy
Polecane przez redakcję
Reklama
Zobacz powiązane artykuły
08.11.2023
Pomagać, a nie szkodzić. Awantura o psa Czarka
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Historia psa Czarka, który miał z warszawskiego przedszkola trafić do schroniska, wzburzyła wielu. Zwłaszcza w internecie. A w rzeczywistości jest kolejnym przykładem na to, jak wiele osób podejmuje działania pod wpływem emocji, nawet nie mając do dyspozycji faktów.
undefined
07.11.2023
Kontrowersje wokół adopcji zwierząt – czy schroniska utrudniają adopcje?
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Skąd się biorą kontrowersje wokół adopcji zwierząt? Zwierzęta powinny mieć domy, a schronisko – miejsce na nowe czworonogi. Jednak wiele osób uważa, że pracownicy przytulisk utrudniają proces adopcji. Dlaczego czasem można odnieść takie wrażenie?
undefined
06.11.2023
Miłość od pierwszego... zdjęcia. Adopcja Tosi to historia o wyborze serca
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Adopcja to podróż pełna niespodzianek, emocji i wyzwań, a historia Tosi jest tego doskonałym przykładem. Przezwyciężając trudności, można znaleźć lojalnego przyjaciela na całe życie.
undefined