Strażacy uratowali psa uwięzionego w studzience. „Ktoś go tam po prostu wrzucił”

null

Aleksandra Prochocka

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Z zakrytej studzienki dochodziło rozpaczliwe skomlenie psa. Na miejsce przyjechali strażacy, którzy uwolnili uradowanego ich widokiem zwierzaka.

pies uwięziony w studzience strażacy

fot. FB/OSP Polska Cerekiew

Ochotnicza Straż Pożarna z Opolszczyzny uratowała psiaka, który utknął w głębokiej na 2,5 metra studzience znajdującej się przy nieczynnych torach kolejowych w miejscowości Dzielawy. Niewielki kundelek miał na sobie obrożę, a drewniana pokrywa w studzience szczelnie przykrywała jej wejście. Prawdopodobnie więc ktoś celowo wrzucił zwierzaka do dołu!

Uwięziony pies nie mógł się wydostać

Skomlenie dochodzące ze studzienki w sobotni wieczór zwróciło uwagę mężczyzny z Dzielaw, który mieszkał w pobliżu opuszczonego torowiska. Po uniesieniu drewnianej pokrywy zobaczył on niewielkiego psa uwięzionego w betonowej dziurze o głębokości 2,5 metra. Zwierzak pilnie potrzebował pomocy. Na miejsce zdarzenia została wezwana Ochotnicza Straż Pożarna.

Gdy strażacy dotarli na miejsce, początkowo nie mieli pojęcia, jak przeprowadzić akcję ratunkową. Przestraszony, uwięziony czworonóg mógł bowiem zachować się agresywnie. Sprawy nie ułatwiał także panujący wokoło mrok rozświetlany jedynie przez światło latarek.

Szybko jednak okazało się, że niewielki psiak jest przyjazny. Na widok mężczyzn zaczął radośnie machać ogonem i nie stwarzał im żadnych problemów. Zabezpieczony odpowiednim sprzętem strażak zszedł po stopniach na dno studzienki, wziął psa na ręce i wyniósł na powierzchnię. Wieczorna akcja Ochotniczej Straży Pożarnej została zakończona sukcesem. Psiak był cały i zdrowy!

 

Jak kundelek znalazł się w studzience?

Znaleziony w studzience psiak miał na sobie obrożę, zachowywał się też przyjaźnie wobec zupełnie obcych ludzi. Wszystko wskazuje więc na to, że nie był dzikim przybłędą, a udomowionym, kanapowym pupilem. Nie wiadomo do końca, jak znalazł się w zamkniętej studzience, której właz był zabezpieczony drewnianą pokrywą… Zwierzak mógł wejść tam przez jeden z wlotów burzowych. Możliwe też, że ktoś go tam po prostu wrzucił. Nie wiadomo, czy psiak był zaczipowany i czy można będzie ustalić dane jego opiekunów.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

null
Aleksandra Prochocka

Specjalista do spraw żywienia psów, zoopsycholog, wolontariusz w Schronisku na Paluchu. Absolwentka studiów magisterskich na Wydziale Nauk o Zwierzętach, SGGW.

Zobacz powiązane artykuły

24.06.2025

"Nie porzucaj, też mam uczucia!" - kolejna odsłona kampanii TOZ przeciwko porzuceniom

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Wakacje to dla nas powód do radości, lecz dla zwierząt to często tragedia. Według danych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce liczba porzuceń wzrasta wtedy aż o 30 procent! Dlatego w kolejnej odsłonie corocznej kampanii pod hasłem "Nie porzucaj, też mam uczucia!" TOZ apeluje o empatię. Przed wyjazdem na urlop zwierzęciu można i należy zapewnić opiekę!

kampania "Nie porzucaj, tez mam uczucia"

undefined

"Adopcja zaczyna się od zdrowia". Dlaczego tak wiele psów nie ma szans na nowy dom?

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Adopcja to nie tylko gest serca. To także koszty leczenia. Jeśli opiekun pozna je wcześniej, rzadziej zrezygnuje. Dlatego w schronisku adopcja zaczyna się od troski o zdrowie – a firma Vet Agro stara się w tym pomóc.

null

undefined

Pies pogryzł psa, kota albo człowieka – kto za to odpowiada prawnie?

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Pies ugryzł drugiego psa. Albo kota. Albo – co gorsza – człowieka. Dziecko. Kogoś obcego. Kto jest odpowiedzialny? Czy to zawsze „wina psa”? A może opiekuna?

null

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się