Beanie bała się człowieka. Opiekunka otworzyła jej serce tańcem!

Anna Marciniak

Anna Marciniak

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Beanie nigdy wcześniej nie doświadczyła kochającego domu i nie czuła miłości od człowieka. Los bywa przewrotny i teraz śnieżnobiała suczka nie tylko cieszy się kochającym domem, lecz także poznaje świat jednym ze zmysłów.

tanecznym krokiem do psiego serca

Fot. Julie Elrod/TikTok, Facebook

Poznajcie Beanie. To urocza suczka, której życie niestety nie rozpieszczało. Nie tylko przez długi czas brakowało jej opieki człowieka i kochającego domu, lecz także narzędzi do poznawania świata. Pies jest bowiem głuchy i niewidomy…

Często zdarza się tak, że to co dla jednych bywa niemożliwe, innym przychodzi z łatwością. Adopcja czworonoga, choć jest  świetną sprawą, to jest również niesamowicie odpowiedzialna, wymagająca odpowiedniego podejścia oraz cierpliwości. Zwłaszcza jeśli mowa o zwierzęciu, które przeszło traumę czy posiada niepełnosprawność. Nie wszyscy są w stanie zapewnić psu odpowiednie warunki i potrafić z nim pracować tak, by zwierzak jak najszybciej zaczął dobrze funkcjonować.

Beanie choć nigdy wcześniej nie wiedziała, jak to jest otrzymać miłość od człowieka, w końcu trafiła na Julie Elrod. Kobieta nie tylko dała uroczemu pupilowi dach nad głową, ale również olbrzymią dawkę miłości. A żeby Beanie wiedziała i czuła, jak bardzo jest kochana, kobieta wpadła na niesamowity pomysł.

Tanecznym krokiem do psiego serca

Głuchy i niewidomy pies ma utrudnione życie. Na szczęście pozostaje jeszcze zmysł, który zbliżył opiekunkę i Beanie do siebie. Chodzi o dotyk. Kobieta, która postanowiła zaopiekować się małym pieskiem, nawiązała z nim relację poprzez taniec.

Tańczę z Beanie każdego dnia, odkąd zaadoptowaliśmy ją z Rescue Dog Rock w 2018 roku. Jest niewidoma i głucha, więc komunikuję się z nią poprzez dotyk – mówiła kobieta.

Co ciekawe dotyk w przypadku Beanie to niezwykle duży postęp w jej życiu. Opiekunka czworonoga wspomina, że na początku, kiedy chciała ją pogłaskać, ta uciekała i chowała się w kąt. Elrod wykazała się jednak dużą cierpliwością i wytrwałością.

Kiedy wcześniej próbowaliśmy ją pogłaskać, chciała od nas uciec i być sama. Teraz każdego dnia stosuję „terapię wolnego tańca”. Trzymam ją blisko i kołyszę w przód i w tył. Chociaż ona mnie nie słyszy, to też jej śpiewam. Teraz ufa mi całkowicie, odpręża się i wtapia w moje ciało, gdy powoli tańczymy. Każdego dnia znajduję czas na powolny taniec z moją najlepszą przyjaciółką i bratnią duszą – mówiła.

Julie Elrod udowodniła, że niemożliwe naprawdę nie istnieje! A przy tym spójrzcie, jak dużą gromadką się opiekuje. Ma przy tym... kurę! ;)

 

Pierwsza publikacja: 14.06.2022

Podziel się tym artykułem:

Anna Marciniak
Anna Marciniak

Absolwentka dziennikarstwa, od zawsze kochająca pisać. Prywatnie wielka miłośniczka zwierząt. Kocha naturę, a w szczególności ceni sobie zapach lasu, do którego często zagląda w towarzystwie swojego 3-letniego mieszańca.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się