Prawdziwe historie
8 lutego 2023 9 minut czytania

Mrożące krew w żyłach sceny w Posadówku. Martwe psy w schroniskowych zamrażarkach

Koniec cierpienia kilkudziesięciu psów. Na początku lutego w schronisku w Posadówku doszło do bardzo trudnej interwencji – zarówno psychicznie, jak i fizycznie. 

interwencja w schronisku w Posadówku

To miejsce miało być bezpieczną przystanią dla bezdomnych zwierząt. Stało się jednak najgorszym koszmarem. Zwłoki nienaturalnie powykręcanych ciał zwierząt, mokre szmaty w budach, psy z przerośniętymi pazurami, skołtunioną sierści, wystającymi kośćmi i sączącymi ranami – choć to wszystko brzmi nieprawdopodobnie, działo się naprawdę. To jedna z tych interwencji, która zostanie w pamięci już na zawsze. Dwie fundacje połączyły siły, by zakończyć dramat blisko 50 psów w schronisku dla zwierząt w Posadówku w województwie wielkopolskim.

Wycieczka szkolna, która zamieniła się w koszmar

Z informacji, które wychodzą na jaw, okazuje się, że w schronisku w Posadówku już od dłuższego czasu działo się bardzo źle. Zgłoszenia trafiały do gminy, a nawet do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Nowym Tomyślu. Nic się jednak nie zmieniało, a zwierzęta nadal umierały w męczarniach. Ostatecznie interwencji w schronisku w Posadówku w asyście policji podjęli się przedstawiciele Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt i Fundacji Mondo Cane. Doszło do niej 1 lutego – po telefonie interwencyjnym od mężczyzny, który adoptował psa z Posadówka pod koniec stycznia. Zwierzę kilka dni później zmarło w potwornych męczarniach. Sekcja zwłok nie potwierdziła obecności parwowirozy, która miała rzekomo panować w przytulisku. Z informacji uzyskanych od Karoliny Marzec, prezes fundacji WIOZ, badanie pośmiertne psa potwierdziło natomiast pusty przewód pokarmowy na całej długości

Kolejną informacją, którą otrzymała pani Karolina była wiadomość o wycieczce szkolnej, która odbyła się w połowie grudnia. Nauczycielka wraz z dziećmi odwiedziła przytulisko. Podczas tej wycieczki dzieci miały dowiedzieć się, jak funkcjonuje schronisko. Miały też nauczyć się empatii i chęci niesienia pomocy bezdomnym zwierzętom. Wyjście do schroniska w Posadówku zafundowało jedynie traumatyczne przeżycie

Wycieczka na miejscu zastała martwe, ale także żywe, lecz wychudzone zwierzęta w kojcach. Zamrażarka była pełna zwłok. Zwierzęta były niewykastrowane i niezaczipowane, co jest wbrew zasadom. Dzieci były przerażone i zapłakane – wypowiedziała się dla poznan.tvp.pl Aleksandra Śniecikowska z Fundacji Mondo CANE.

Martwe psy w zamrażarce

Inspektorzy zastali przerażający widok, który chce się zapomnieć, a który tak trudno wymazać z pamięci. Na pierwszy rzut wszystko wyglądało w porządku. Było to jednak mylne wrażenie. W każdym kojcu panował bałagan, w budach zaś znajdowały się mokre szmaty. Psy nie wychodziły z kojców – o czym świadczą przerośnięte pazury. Miały też skołtunioną sierść i ropiejące rany. Jeden z psów został znaleziony z przymarzniętym do budy pyskiem, w zamrażarce zaś znaleziono 8 martwych zwierząt. Wszystkie były skrajnie zaniedbane i wychudzone – co drugi pies miał wystające kości i żebra. Łącznie na terenie schroniska znaleziono 10 martwych zwierząt

Najbardziej utkwił mi w głowie widok psa, który leżał nieżywy w budzie.. Sztywny od wielu godzin, a miał nasypaną świeżą karmę.. Jakim trzeba być PERFIDNYM człowiekiem, aby nie zauważyć, nie chcieć zauważyć czy wręcz drwić z tych bezbronnych zwierząt, które z GŁODU, CHŁODU, MROZU umierały tam w męczarniach – wspomniała w rozmowie z portalem psy.pl Karolina Marzec, prezes Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.

Bezdomni dla bezdomnych

Jak podaje tvn24 schroniskiem w Posadówku zarządzało Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych „Wielkopomoc”. To grupa bezdomnych osób, które postanowiło zaopiekować się bezdomnymi zwierzętami. Z informacji, które udało nam się uzyskać, wiemy, że schronisko jest usytuowane w dobrej lokalizacji, kojce zaś są niezniszczone. Natomiast pewne zastrzeżenia budzi obsługa psów.

Mamy zimę, mróz, a te WYCHUDZONE psy trzęsły się z zimna, przemarznięcia. Odchody były tam spłukiwane wodą z węża. Pracownik polewał deski, a odchody i mocz spływały za tył kojca na ziemię. W budach były BRUDNE, stare, MOKRE szmaty!! Te psy były mokre, deski mokre, szmaty mokre. W wielu kojcach nie było kawałka suchej powierzchni!! Brak słomy! W kojcach było również mnóstwo odchodów. Psy rzadko tam miały sprzątane. Brodziły w tym i czekały… w sumie już na nic, bo przecież adopcje „były wstrzymane”. Gdzieniegdzie była woda (pewnie nalewana w pośpiechu pomiędzy naszym pierwszym zapukaniem w bramy a wizytą z Policją). Ogólnie obraz nędzy i rozpaczy – podkreśla w rozmowie z nami pani Karolina z Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt

Portalowi wolsztyn.naszemiasto.pl udało się porozmawiać z osobą, która prowadzi schronisko.  

Zostaliśmy już osądzeni i skazani w Internecie. Zawiesiłem konto swoje i schroniska. Cierpi na tym moja partnerka i dzieci, którzy dostają wulgarne komentarze, których nie będę cytował, bo są niecenzuralne. Powiatowy lekarz weterynarii był u nas kilka minut wcześniej w zupełnie innej sprawie, weszły fundacje i się zaczęło. Żaden z przedstawicieli fundacji nie zajrzał do dokumentacji medycznej psów. Ten wychudzony trafił do nas już w takim stanie 18 dni wcześniej. Nawet gdybyśmy próbowali wszelkimi sposobami, w tak krótkim czasie nie byliśmy w stanie go doprowadzić do porządku. Tydzień wcześniej w czwartek zamknęliśmy schronisko, bo mamy parwowirozę. Nikogo to nie obchodziło, psy rozwieziono do różnych fundacji i domów tymczasowych. To pomówienia – mamy potwierdzenia, że są kastrowane, sterylizowane i szczepione. Odstępowaliśmy od zabiegów tylko, gdy mogły być zagrożeniem życia dla zwierzęcia. Każdy pies jest zaszczepiony przeciwko wściekliźnie i innym chorobom. Kojce były sprzątane o godzinie 9 rano, zdjęcia były wykonywane około 13-14. Sprzątamy co dwie godziny, cały dzień nie mogliśmy tego zrobić, więc efekt na zdjęciach był taki, a nie inny. Nie wszystko w schronisku było idealne, ale były dwie rzeczy, do których przykładaliśmy wagę – psy nigdy nie były głodne i miały opiekę weterynaryjną. Ktoś chce nas celowo zdyskredytować. Cała dokumentacja medyczna została zabezpieczona przez prokuraturę, a właśnie w niej są dowody naszej niewinności.

Sprawą zajmuje się prokuratura

Skrajnie zaniedbane psy znajdują się pod opieką fundacji Mondo Cane. Część z nich trafiła do domów tymczasowych. Wszystkie zwierzęta otrzymały niezbędną pomoc weterynaryjną. Sprawa została zgłoszona odpowiednim organom.

Co tak naprawdę wydarzyło się w Posadówku? Odpowiedź na to pytanie ma dać sekcja zwłok martwych zwierząt. Jak poinformował nas WIOZ – w czwartek, 9 lutego, osoba prowadząca schronisko została zatrzymana. 

Przypominamy, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi do 3 lat pozbawienia wolności. W przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem sprawcy grozi do 5 lat pozbawienia wolności. 

źródła: www.facebook.com/wioz.wielkopolski.inspektorat.ochrony.zwierzat, wolsztyn.naszemiasto.pl, poznan.tvp.pl, tvn24

Interesuje Cię ta tematyka?

Ranny pies na stole operacyjnym
Prawdziwe historie

Rok więzienia za usiłowanie zabicia psa łopatą, pół roku za znęcanie się

serce dla zwierząt 2022
Prawdziwe historie

Czas ucieka! Zgłoś swojego kandydata do nagrody plebiscytu „Serce dla Zwierząt”

Pies na łańcuchu
Prawdziwe historie

„Zerwijmy łańcuchy” – pomagam! Wystarczy 20 zł, by uszczęśliwić jednego psa

Magdalena Olesińska, Autorka w serwisie Psy.pl

Magdalena Olesińska

Autorka w serwisie Psy.pl
Czytaj więcej
Udostępnij:
Data pierwszej publikacji: 8 lutego 2023

Newsletter

Chcesz otrzymywać wyjątkowe porady, newsy i historie na maila? Zapisz się na newsletter! (psst… mogą pojawić się też kody rabatowe)

Zapisz się!

Chcesz otrzymywać wyjątkowe porady, newsy i historie na maila? Zapisz się na newsletter!
(psst… mogą pojawić się też kody rabatowe)