Psa przestraszyły fajerwerki – uciekając, nabił się na pręt w płocie

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Sylwester to zły czas dla psów. W noc, kiedy my radośnie witamy Nowy Rok, zwierzaki przeżywają koszmar. A często dzieje się to także kilka dni wcześniej, bo choć nie wolno tego robić, wiele osób już wtedy odpala fajerwerki. W nocy z soboty na niedzielę w gminie Konopiska pod Częstochową psa przestraszyły fajerwerki. Uciekł i nabił się na pręt w płocie.

Psa przestraszyły fajerwerki

fot. Facebook / Fundacja Psia Duszka

Nasi czworonożni pupile mają słuch dużo bardziej wrażliwy niż my, dlatego wybuchy petard są dla nich dużo bardziej nieprzyjemne niż dla nas. Nic dziwnego, że w ostatni weekend pewnego psa przestraszyły fajerwerki.

Psiak około godziny 2 rano spłoszony fajerwerkami nabija się na 30 cm pręt wystający z płotu. Mieszkańcy posesji, na której rzecz się dzieje, próbują zdjąć pieska, jedna osoba zostaje pogryziona, najprawdopodobniej z bólu, bo psiak okazuje się potem być łagodny – tak opisują początek tej historii wolontariusze z Fundacji Psia Duszka na swoim profilu na Facebooku.

Do fundacji informacja o tym, co się stało, dociera o 8 rano w sylwestra. Zadzwonili do niej zdesperowani ludzie, którzy usiłowali pomóc psu. Co się działo przez te kilka godzin?

Psa przestraszyły fajerwerki – miał pecha, że w święta

Najpierw odmawia przyjazdu straż pożarna. Zawiadomiona o 4 rano policja przez dwie godziny usiłuje się dodzwonić do kogokolwiek w gminie. O 6 budzą sekretarz gminy. Do 8 patrol policji stoi przy psie, który cierpi, krwawi, wymiotuje. Gminny lekarz weterynarii jest na urlopie. Wolontariusze wzywają swojego weterynarza.

Jednak zaraz po tym dostajemy informację, że już jedzie hycel oraz weterynarz zorganizowany przez gminę – piszą na Facebooku.

Zjawia się dopiero około 10. Przyjeżdżają też przedstawicielki Biura Obrony Zwierząt APA. Potrzebna jest pomoc, by wyciąć kawałek płotu. Psa przecież nie można tak zwyczajnie zdjąć z prętu, na który się nabił, bo można by uszkodzić narządy wewnętrzne. Oddział OSP, który się w końcu pojawia, nie ma odpowiedniego sprzętu, ale na szczęście szybko go organizuje.

Razem z dziewczynami z APA i strażakami wycinamy kawałek płotu i umieszczamy psiaka w prywatnym aucie jednej z dziewczyn z APA. Dziewczyny wiozą pieska do kliniki w Chorzowie – czytamy na Facebooku.

Wtedy pojawia się wójt gminy i stwierdza, że gdy są święta, to nie da się nic zrobić.

Szczęśliwy finał

Piesek wisi przebity na wylot od 2 w nocy do 10 rano. Szlag mnie trafia, gdy o tym pomyślę. Jedyne, co mogłam, to dać mu pić i głaskać, mówiąc, że wszystko będzie dobrze – pisze rozgoryczona wolontariuszka Psiej Duszki.

Na szczęście to, co się stało w nocy z soboty na niedzielę, ma szczęśliwy finał.

Pies zoperowany, czuje się lepiej, był rano na pierwszym spacerze na czterech łapach. Jest dobrze. Krążenie w łapce wróciło! – informują w Nowy Rok wolontariusze.

Znalazł się też właściciel psa. Zwierzak ma na imię Pepe i jest mieszańcem. Znajduje się teraz pod opieką organizacji APA. Co dalej z Pepe, zdecydują gmina i APA.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się