Mali władcy żelaznych monarchów

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Miłość do zwierząt nie musi świadczyć o dobroci człowieka - pokazał to najdobitniej przykład Hitlera.

psy władców

fot. Shutterstock

Już jednak wcześniej u przywódców najeżdżających Polskę krajów te cechy nie szły w parze. Wielka imperatorowa Rosji Katarzyna II (1729-1796) ponuro zapisała się w historii Polski. To ona – wraz z królem Prus Fryderykiem II – dokonała pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej, a następnie doprowadziła do wymazania państwa polskiego z mapy Europy. Słynna z ekscesów erotycznych reformatorka Rosji, mecenas nauk i… miłośniczka psów. W okresie jej panowania w Pałacu Zimowym przebywało wiele czworonogów różnych ras: mopsy, bolończyki, charciki włoskie. Jeśli zastanawiasz się, jakie były psy władców, przeczytaj ten tekst!

Psy władców – śmietanka ze stołu carycy

Charciki to psy władców. Znalazły one szczególne miejsce w sercu carycy. Obok jej łóżka na satynowych materacach ozdobionych koronkami spała zawsze cała ich gromadka. Pierwszą parę tych psiaków ofiarował Katarzynie dr Dinsdale, którego sprowadziła z Londynu, aby zaszczepił ją przeciwko ospie. Monarchini dzieliła się z czworonogami nawet swoim śniadaniem – jadły gęstą śmietankę i biszkopty. Następnie wychodziły ze swoją panią na krótki spacer. Lepiej wychowane psiaki towarzyszyły jej też podczas pracy w gabinecie.

Każdy pies miał imię, nazwisko i tytuł arystokratyczny. Głową dworu był charcik sir Tom Anderson. Za małżonkę miał księżnę Mimi Anderson. Pośród dworskich zwierzaków był charcik Hirsch, którego Katarzyna otrzymała w prezencie od króla Prus Fryderyka Wielkiego. Niektóre psiaki znajdowały się pod opieką książąt, na przykład Tom Thompson, którym zajmował się książę Michał Wołkoński. Psami opiekowali się też książęta Orłow, Naryszkin, Tufiakin.

Caryca tak opisywała życie swoich psów:

Sir Tom Anderson poślubił powtórnie pannę Mimi, która od tej pory nosi jego nazwisko Mimi Anderson, ale nie mają potomstwa. Poza tym pan Tom miał związki nielegalne. Księżna miała wiele rywalek, które przyczyniały jej wiele kłopotów, ale nie było żadnego bękarta. Cokolwiek się o tym mówi, to oszczerstwo.

W innym liście skierowanym do swojego faworyta po śmierci jednego z charcików pisze:

Zawsze bardzo kochałam zwierzęta. Mają one więcej inteligencji, niż się przypuszcza, i gdyby które zwierzę miało mówić, to na pewno sir Tom Anderson.

Dalej opisała, jak jej ulubieniec wychowuje swoje szczenięta, karci je, gdy próbują zjeść coś szkodliwego, i znajduje zioła lecznicze na niestrawność. Caryca zapewniała, że wielokrotnie była świadkiem takich scen.

Skrępowana przez piękną Zemirę

Psy władców nie zawsze były grzeczne. Często robiły taki hałas, że na dworze było głośniej niż na polowaniu, ale caryca wybaczała im wszystko. A kiedy Katarzyna otrzymała przesyłkę z wykwintną garderobą, to:

Rękawiczki od chwili, gdy znalazły się w moim pokoju, począł szargać po sofie tureckiej wnuczek sir Toma Andersona, a zwłaszcza lady Anderson, która ma pięć miesięcy i jest cudowna, zjednoczyła bowiem wszystkie zalety i wady znakomitego rodu. Już teraz rozdziera wszystko, co znajdzie, rzuca się i gryzie po nogach ludzi, którzy wchodzą do mojego pokoju. Goni za ptakami, sarnami i zwierzętami daleko od niej większymi.

Wielką ulubienicą Katarzyny była też Zemira, córka Toma i Lady. To o niej pisała w liście do kolejnego ze swoich faworytów:

Proszę mi wybaczyć, jeśli poprzednia stronica jest bardzo źle napisana, ale ogromnie jestem skrępowana w tej chwili przez młodą i piękną Zemirę, która ze wszystkich potomków Thompsona przymila się do mnie najbardziej i najzapamiętalej żąda tego, aby swe łapki umieścić na papierze.

Po śmierci Zemiry Katarzyna nakazała wykonanie naturalnej wielkości porcelanowej figury swojej charcicy. Zrobiono ją w carskiej manufakturze w 1779 r. Ostatnio w mieście Peterhof w Rosji na cześć Zemiry zaczęto obchodzić coroczne święto pod nazwą Zabawka Wiatru. Ubrani w stroje z epoki właściciele charcików włoskich wraz ze swoimi ulubieńcami biorą udział w balu.

Punktem kulminacyjnym imprezy jest wyścig piesków goniących mechanicznego zająca i wybór czworonożnej królowej balu, następczyni pięknej Zemiry, ukochanej charcicy Imperatorowej Wszechrosji.

Para w tradycyjnych średniowiecznych kostiumach z dwoma psami

W łóżku z łupieżcą

Król Prus Fryderyk II Wielki (1712-1786) słynął ze swojej bezwzględności. Był złośliwy, nieufny i wybuchowy. Wzbudzał lęk w swoim otoczeniu i wśród sąsiadów, zwłaszcza że jego armie były niezwyciężone. To on namówił Katarzynę II do współudziału w pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej, a Polaków określał mianem „Irokezów Europy”. Jego pasją była wojna, dewizą – obowiązek, a miłością – charciki włoskie. W swoim pałacu Sanssouci pod Poczdamem trzymał ich kilkadziesiąt. Mieszkały w dworku myśliwskim, zbudowanym specjalnie dla nich w parku pałacowym. Każdy z nich miał na obróżce wygrawerowane swoje imię. Król chętnie z nimi polował i osobiście zajmował się ich hodowlą.

Kilka ulubionych psiaków towarzyszyło mu wszędzie – spały z nim w łóżku, uczestniczyły w naradach sztabowych, przysłuchiwały się tak lubianym przez króla dysputom filozoficznym, prowadzonym z największymi umysłami ówczesnych czasów Wolterem czy Diderotem. Fryderyk często zabierał któregoś ze swoich ulubieńców na konne przejażdżki. Piesek nie musiał się jednak wysilać, biegając, król trzymał go bowiem pod kurtką.

Pokój za charciczkę

Niektóre z czworonogów towarzyszyły Fryderykowi nawet na wojnach. Charciczka Biche podczas wojny z Austrią o Śląsk głośnym szczekaniem zaalarmowała go o zbliżającym się oddziale austriackim, poniekąd ratując mu życie. Niestety, w ferworze walki gdzieś się zawieruszyła. Król tak bardzo bolał nad jej stratą, że po wygranej wojnie warunkiem zawarcia pokoju miał uczynić zwrot ulubionej charcicy…

Gdy któryś z piesków umierał, pan szczerze go opłakiwał. Charciki grzebano w parku przy pałacu Sanssouci – Fryderyk kazał stawiać im nagrobki ze stosownymi epitafiami. Jego ostatnią wolą było, aby i on został tam pochowany. I chociaż było to niezgodne z dworską etykietą, nikt nie śmiał się sprzeciwić, nawet po śmierci, woli żelaznego króla. Fryderyk II spoczywa w parku, pośród swoich ulubionych charcików.

Autor: Mirosław Perzyński
Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Psy pomogą walczyć z PTSD u ludzi – wyczuwają stres w oddechu

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Niektórzy przypisują to ich niezwykłej wrażliwości, inni wyjątkowej intuicji. Jedno jest pewne – psy wyjątkowo dobrze rozpoznają nasze emocje. Doskonale wiedzą, kiedy jesteśmy szczęśliwi, kiedy potrzebujemy wsparcia i pocieszenia, gdy się boimy. Nie jest to jedynie nasze przypuszczenie – potwierdzają to badania. Co więcej, eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie Dalhousie udowadnia, że psy mogą wyczuć zbliżające się epizody lękowe na podstawie naszego… oddechu. 

psy potrafią wyczuwać traumę

undefined

„Rozumie więcej, niż daje po sobie poznać”. Twój pies rozróżnia znaczenie rzeczowników

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Zdarza Ci się, że mówisz do swojego psa i masz wrażenie, że on wszystko rozumie? Najnowsze badania wykazały, że… możesz mieć rację!

psy rozróżniają znaczenie rzeczowników

undefined

Wywęszyć chorobę: psy potrafią wyczuć Parkinsona!

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Psy nie bez powodu nazywane są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. Wyróżniają się niezwykłą inteligencją, odwagą i lojalnością. Są wiernymi towarzyszami i obrońcami. Wiele z nich wykazuje również niezwykłe umiejętności oraz imponujące talenty – często bardzo istotne dla naszego zdrowia. 

psy wyczuwają chorobę Parkinsona

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się