Przez ponad 13 godzin ratowali szczeniaki ze studzienki kanalizacyjnej!

Magdalena Olesińska

Magdalena Olesińska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Na terenie Grochowic odbyła się wyjątkowo trudna akcja ratunkowa. Jednak niezłomność i ogromna determinacja strażaków sprawiły, że przez trzynaście godzin dzielnie ratowali szczeniaki ze studzienki kanalizacyjnej.

szczeniaki ze studzienki

fot. https://www.facebook.com/FotografiaRatownictwaZGlogowa

Upór, determinacja i kreatywność pomogły strażakom, ochotnikom, a także mieszkańcom Grochowic wydostać szczeniaki ze studzienki kanalizacyjnej. Akcja ratunkowa trwała 13 godzin. Maluchy znajdowały się w wąskim odpływie deszczowym i wbrew pozorom nie miały zamiaru tak szybko stamtąd wyjść.

Szczeniaki ze studzienki kanalizacyjnej

W niedzielę wieczorem – 20 października – służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o szczeniakach znajdujących się w studzience kanalizacyjnej na terenie Grochowic. Na miejscu okazało się, że w niewielkim odpływie melioracyjnym, około 20 metrów od wejścia, przebywa sześć ośmiotygodniowych szczeniąt. Na jedzenie skusił się jedynie jeden psiak. Podczas pierwszych godzin akcji ratunkowej udało się ocalić dwa pieski. Pozostałe cztery znajdowały się za daleko, by je uwolnić. Co więcej, maluchy zasnęły.

Ratownicy nie zostawili piesków w potrzebie i następnego dnia, wczesnym rankiem, bo o godzinie 6, podjęli ponowną próbę uwolnienia pozostałych szczeniąt. Niestety pieski znajdowały się w takim miejscu, że bardzo trudno było się do nich dostać. Wtedy zrodził się pomysł, aby to Maksiu – jeden z uratowanych piesków – spróbował wywabić rodzeństwo ze studzienki kanalizacyjnej.

Chcieliśmy je wywabić w jakikolwiek sposób, a ponieważ Maksiu został adoptowany przez panią z Grochowic, po prostu po niego poszliśmy. Mieliśmy nadzieję, że psiaki pójdą za braciszkiem – relacjonują Jakub Wolnik z Fotografii Ratownictwa z Głogowa i Piotr Michalik, członek OSP Jednostki Ratownictwa Specjalistycznego w Głogowie.

Ponad 13-godzinna akcja ratunkowa

Uzbrojony w szelki i 20-metrową smycz Maks wyruszył w głąb kanału po swoje rodzeństwo. Udało mu się jednak wywabić tylko siostrę – Pandę, która w połowie drogi zasnęła. Wtedy Maks wypchnął ją pyszczkiem. Kolejny szczeniak dał się zwabić przysmakiem. Reszta maluchów uciekała jeszcze dalej w głąb studzienki. W końcu strażacy musieli wypłoszyć szczeniaki wodą. Po ponad 13 godzinach udało się ocalić wszystkie pieski.

Maluchy były w dobrym stanie i miały bardzo dużo szczęścia. Kolejka po nie ustawiła się jeszcze w trakcie akcji ratunkowej. Obecnie wszystkie maluszki znalazły domy. Dwa trafiły do redaktorów z Fotografii Ratownictwa Z Głogowa.

Jak szczeniaki w ogóle trafiły do studzienki kanalizacyjnej? Tego tak naprawdę nikt nie wie. Być może ktoś je tam podrzucił bądź maluchy mogły uciec z posesji, na której prawdopodobnie oszczeniły się dwie suczki. Najważniejsze jest jednak to, że cała akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem, a skromni ratownicy chcą jedynie, aby ich „dobry przykład poszedł w świat”, ponieważ nie tylko te maluchy są w potrzebie.

Źródła: www.facebook.com/FotografiaRatownictwaZGlogowa, www.tvn24.pl, zdjęcie główne: www.facebook.com/FotografiaRatownictwaZGlogowa

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

Magdalena Olesińska

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się