23.07.2020
Dla uratowanych mopsów wybudowała w swoim domu… psiakowindę!
Aleksandra Więcławska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Czas kwarantanny wiele osób skłonił do rozmyślań czy też rozwijania swoich pasji. Ta właścicielka mopsów postanowiła ułatwić życie swoim starszym już psiakom. Przymusowe siedzenie w domu wykorzystała na zbudowanie im… windy! Zobaczcie, co skonstruowała.
Ta niezwykle kreatywna kobieta nazywa się Sonya Karimi i mieszka w Nowym Orleanie, mieście położonym na południu Stanów Zjednoczonych. Jest opiekunką mopsów. Wszystkie zostały przez nią przygarnięte, mają też już swoje lata. Dlatego trudno się dziwić, że od pewnego czasu miały problemy z wchodzeniem po schodach. Właścicielka wpadła więc na pomysł, że zbuduje dla nich drewnianą windę, by mogły swobodnie wjeżdżać na górę. Swój wynalazek nazwała doggie-vator (psiakowinda). Udostępnione przez nią w sieci nagrania zrobiły furorę!
Pomysł na psiakowindę
Skąd taki pomysł? Sonya o budowie windy pomyślała kilka miesięcy temu, kiedy to adoptowała 10-letniego mopsa o imieniu Bodhi. Piesek miał zerwane więzadło i nie mógł wspinać się na piętro domu. Rozwiązanie przyszło jej do głowy podczas pracy, bowiem Sonya jest terapeutką zajęciową i pomaga ludziom, którzy wymagają rehabilitacji.
W pracy wielokrotnie widziałam, jak ludziom z niepełnosprawnością przydają się windy umieszczone wzdłuż schodów. Byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że nie ma czegoś takiego dla psów. A przecież w sklepach jest tyle produktów dla zwierząt domowych! Pomyślałam, że w takim razie sama muszę stworzyć coś, z czego będą korzystać moje psy – opowiada Sonya Karimi portalowi Daily Mail.
Co na to psy?
Mimo obaw właścicielki, psiaki od razu polubiły nowy środek transportu. Zakładała, że przez jakiś czas będzie musiała uczyć czworonogi korzystania z psiakowindy, a one po prostu weszły na platformę i… pojechały! Jak gdyby jeździły taką windą od zawsze. Domowy dźwig szczególnie przypadł do gustu dwóm najstarszym mopsom, dla których chodzenie po schodach było dużym wysiłkiem. Teraz po prostu siadają i czekają, aż dojadą na górę.
Do tej pory mówiliśmy o trzech psach, ale tak naprawdę Sonya ma cztery psy, tyle że ten ostatni nie jest staruszkiem i nie ma kłopotu z chodzeniem po schodach. Mimo to też polubił psiakowindę i chętnie, wzorem starszych „braci”, z niej korzysta. Wszystkie czworonogi Sonyi to: 13-letni George, 10-letni Bodhi, 10-letni Sam i 4-letni Emery.
Podróż psiakowindą
Jeżdżenie psiakowindą jest tak naprawdę bardzo proste. Psiak musi wejść na drewniany podest, który właścicielka zamyka, by zwierzak nie wyskoczył w trakcie jazdy. Następnie opiekunka guzikiem uruchamia windę, a ta rusza. Gdy zatrzyma się na piętrze lub na parterze, pies bezpiecznie opuszcza podest.
Budowa całej konstrukcji trwała około 3 miesięcy. W realizacji tego pomysłu Sonyi pomagał narzeczony Zach oraz jego rodzice. W sieci psiakowinda zrobiła się znana i zachwyciła internautów na całym świecie. Komentujący doceniają nie tylko sam pomysł i wykonanie, ale też wielkie serce właścicielki. Tak bardzo kocha swoje adopciaki, że zrobi wszystko, by ułatwić im życie!
Certyfikowana trenerka psów (kurs ukończony w Centrum Kynologicznym Canid). Ukończyła też liczne kursy i uczestniczyła w kilkunastu seminariach z zakresu zachowania, żywienia i opieki nad psami.
Zobacz powiązane artykuły
07.05.2025
Tragedia w Cesarce. Chciała ratować psa, oboje zostali porażeni prądem
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
To miał być zwykły, wiosenny spacer z psem. Niestety, zakończył się dramatem. 2 maja w miejscowości Cesarka (woj. łódzkie), niedaleko hotelu w gminie Stryków, 50-letnia kobieta rzuciła się na pomoc swojemu psu, który nagle znalazł się w wodzie. Gdy weszła do zbiornika, oboje zostali porażeni prądem.
undefined
04.05.2025
Kaganiec weterynaryjny może być groźny dla zdrowia psa!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Jeśli twój czworonóg z różnych względów musi nosić kaganiec, pamiętaj – kaganiec weterynaryjny nie nadaje się na spacery ani do autobusu! Czym grozi taki błąd?
undefined
23.04.2025
Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.
undefined