Psy na rzeź – uratowano 400 ze 100 tys. podczas transportu na festiwal… psiego mięsa w Yulin

author-avatar.svg

Dorota Jastrzębowska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Gdybyś mieszkał w Chinach, mogłoby to spotkać twojego pupila. Na festiwal psiego mięsa w Yulin trafiają zwierzaki z kradzieży. Psy na rzeź jadą często w obrożach, które założono im w domu… Uwaga! Drastyczne materiały!

psy na rzez.jpg

Fot. Cécile Schmitter/Facebook

Aktywiści z pomocą policji zatrzymali w niedzielę ciężarówkę pełną psów około 800 km od chińskiego miasta Yulin. Miasto to słynie z niechlubnego czerwcowego festiwalu psiego mięsa (w tym roku rozpoczął się on 21 czerwca). Imprezę zapoczątkowali w 2010 roku handlarze psim mięsem, by zwiększyć na nie popyt. Szacuje się, że co roku pochłania ona 100 tys. czworonożnych istnień. Na dodatek psy na rzeź są przed śmiercią torturowane, co ma rzekomo poprawiać smak mięsa. Moment zatrzymania ciężarówki sfilmowali chińscy aktywiści z China Animal Protection Power. Film pokazuje 386 psów stłoczonych w upale w małych drucianych klatkach. To przerażający obraz udręczonych zwierząt, cierpiących na infekcje i choroby skóry. Niektóre psy miały obroże, co świadczy o tym, że prawdopodobnie zostały skradzione.

Na festiwal psy są tłuczone na śmierć

Festiwal, mimo protestów organizacji prozwierzęcych, wciąż przyciąga tysiące okrutnych gości, którzy gromadzą się, aby zjeść gulasz z psiego mięsa w miejskich restauracjach i na straganach. Protestami osiągnięto jedynie tyle, że robi się to mniej ostentacyjnie. Sytuacja czworonogów katowanych w Yulin jednak w żaden sposób się nie poprawiła, a być może nawet uległa pogorszeniu. Najbardziej przerażająca część procederu została ukryta. Wiadomo jednak z poprzednich lat, jak wygląda droga psów do piekła. Począwszy od okrutnego transportu, przez bestialskie „zmiękczanie mięsa” kijem, po wrzucanie często żywych jeszcze zwierząt do wrzątku.

To wstrząsający obraz, tyle psów w tak strasznym stanie. Prawdopodobnie były w ciężarówce od wielu dni, odwodnione i wygłodniałe, wiele z nich miało widoczne ślady obrażeń i objawy chorób. Widzieliśmy ich zobojętniałe pyski wystające z klatek i wiedzieliśmy, że te psy zmierzają prosto do rzeźni w Yulin, gdzie zostałyby zatłuczone na śmierć – mówił Lin Xiong, jeden z aktywistów, na miejscu zdarzenia, tuż po zatrzymaniu ciężarówki.

Psy na rzeź – co dalej?

Lin, który wraz z innymi członkami CAPP udostępnił materiał filmowy z momentu przechwycenia ciężarówki, pochwalił policję z prowincji Shaanxi za pomoc w akcji.

To był dla nas bardzo trudny czas, ale dzięki władzom te psy są teraz bezpieczne na policyjnej kwarantannie, gdzie mają zapewnione jedzenie, wodę i mogą odpocząć. Gdyby cała policja w Chinach miała zero tolerancji dla tych złodziei psów i handlarzy, oznaczałoby to koniec handlu psami. Rzeź psów przynosi wstyd naszemu krajowi, dlatego będziemy walczyć, dopóki to cierpienie się nie skończy – zapewnia Lin.

Większość Chińczyków nie je psów

Na kwarantannie psy zostaną przez 21 dni. Jeśli handlarze odmówią zapłacenia wysokiej grzywny przed jej zakończeniem, zwierzęta odzyskają wolność. Schronisko, wspierane przez Humane Society International i prowadzone przez Vshine, zapewni opiekę tylu czworonogom, ilu będzie trzeba.

Choć większość ludzi w Chinach nie je psów, takie miejsca na południu jak Yulin wciąż istnieją, a miliony  czworonogów nadal strasznie cierpią. Jestem bardzo dumny z chińskich aktywistów, którzy stają w obronie tych zwierząt, oraz z policji. Jej interwencja była niezbędna, bez niej te psy leżałyby już martwe na podłodze rzeźni w Yulin – mówił dr Peter Li, chiński specjalista ds. polityki HSI, który wspiera opiekę nad zwierzętami odebranymi handlarzom.

W Chinach odnotowuje się znaczny sprzeciw wobec handlu psim mięsem, a niektóre miasta zabraniają jego konsumpcji ze względu na rosnącą troskę o dobrostan zwierząt. W 2020 roku chińskie Ministerstwo Rolnictwa i Spraw Wsi wydało oficjalne oświadczenie, że psy są zwierzętami towarzyszącymi, a nie „inwentarzem gospodarskim”, służącym do jedzenia. Do tego, by w ten sposób były traktowane w całych Chinach, droga wydaje się jeszcze bardzo daleka...

Pierwsza publikacja: 23.06.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Dorota Jastrzębowska

Miłośniczka psów, szczególnie terierów. Obecnie opiekunka przygarniętej yoreczki Adelki, wolontariuszka opiekująca się kotami wolno żyjącymi w warszawskiej dzielnicy Ochota, była redaktor prowadząca czasopismo „Mój Pies i Kot".

Zobacz powiązane artykuły

23.04.2025

Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.

pies uratowany spod falochronu Kołobrzeg

undefined

17.04.2025

Policyjne psy w akcji – Tolo i Karzeł odnaleźli zaginionych!

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Nie tylko ludzie ratują ludzi. Czasem to właśnie cztery łapy i niezawodny węch robią największą różnicę. Dzięki pracy policyjnych psów służbowych – Tolo i Karła – w ostatnich dniach udało się odnaleźć dwoje zaginionych: starszą kobietę oraz chłopca, który oddalił się z domu. Każda z tych historii ma wspólny mianownik – czas działał na niekorzyść, a pomoc... miała cztery łapy!

policyjne psy

undefined

10.04.2025

Krakowscy uczniowie z wielkimi sercami! Podsumowanie akcji Animbulans dla bezdomnych zwierząt

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

To była akcja, która pokazała, że empatia nie zna wieku, a młodzież potrafi działać z sercem, siłą i organizacyjnym rozmachem! Uczniowie krakowskich szkół tworzący inicjatywę Animbulans zorganizowali wyjątkową zbiórkę dla podopiecznych tamtejszego schroniska.

podsumowanie zbiórki Animbulans

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się