19.12.2022
Zakończyli motocyklową podróż, by zostać rodzicami porzuconego szczeniaka
Klaudia i Robert Rejf "Trzy stopy w podróży"
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Losy małżeństwa Straderów i Lucky’ego połączyły się na stacji benzynowej w pustynnej Arizonie. Jak potoczyła się historia tej trójki? Sprawdź w artykule!
Fot. Shutterstock
Większość miłośników zwierząt reaguje, widząc czworonogi potrzebujące pomocy, jednak nie każdy jest gotowy na tak duże poświęcenie, jakiego dokonał Matt Strader wraz ze swoją małżonką. Para całkowicie zmieniła swoje plany i przemierzyła tysiące kilometrów, by mieć pewność, że spotkany przez nich pies już nigdy nie zostanie skrzywdzony. Dowiedz się więcej z dalszej części tekstu.
Wycieczka marzeń do Wielkiego Kanionu
Małżeństwo Straderów na co dzień prowadzi pizzerię i mieszka w mieście Watertown należącym do stanu Nowy Jork. Parę łączą wspólne pasje – podróże motocyklowe. W tym roku postanowili spełnić swoje marzenie o zwiedzeniu sławnego Wielkiego Kanionu znajdującego się na terenie Arizony. Znaleźli przewodnika, opłacili wycieczkę, po czym razem wsiedli na motory. Wydawało im się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i nic nie będzie w stanie pokrzyżować ich planów. Tymczasem…
Niezwykłe spotkanie
Para zatrzymała się na stosunkowo rzadko odwiedzanej stacji benzynowej, by uzupełnić niedobory w bakach. Nagle na pustynnej ziemi spierzchniętej od słońca ujrzeli jego – samotnego czarnego szczeniaczka. U zwierzęcia można było zaobserwować wyraźne cechy odwodnienia i niedożywienia. Chociaż widać było, że stara się podejść do małżeństwa Straderów, by prosić o pomoc, było zbyt zlęknione, aby pozwolić się dotknąć. Parę dzielił już tylko jeden dzień od wymarzonej wycieczki, ale wiedzieli, że nie mogą zostawić malca na pastwę losu.
2 ludzi, 2 motory i pies
Straderowie porozmawiali z okolicznymi mieszkańcami, którzy doradzili, by zawieźć psiaka do najbliższego schroniska dla zwierząt oddalonego od nich o ponad 240 kilometrów. Para zabrała tam malca, jednak na miejscu okazało się, że placówka jest przepełniona i nie może przyjąć kolejnego podopiecznego.
Matt jeszcze nie wiedział, w jaki sposób przetransportuje szczeniaka do Watertown znajdującego się ponad 3000 kilometrów od Sal Lake City, jednak był pewien, że nie porzuci psiaka i nie pozwoli, by znowu ktoś znowu go skrzywdził. Po rozmowie z ukochaną postanowił zrezygnować z planowanej wycieczki, zostawić motory u lokalnego sprzedawcy i zabrać szczeniaka do swojego domu.
Początek nowego życia
Dojazd do domu zajął Straderom aż 5 dni. Przebycie takiej trasy ze szczeniakiem to nie lada wyzwanie, ale jak twierdzi para, każdy kolejny dzień był coraz łatwiejszy. Lucky, bo takie nadano imię psiakowi, bardzo szybko zaaklimatyzował się w nowym miejscu. Od razu pokochał dwójkę swoich czworonożnych braci – golden retrievera oraz labrador retrievera. Chociaż początkowo był płochliwy, dziś potrafi wykonywać kilka komend i lubi czułości ze swoimi opiekunami.
Małżeństwo Straderów musi ponownie przemierzyć 3 tysiące kilometrów, by odebrać swoje motory, jednak nie żałują swojej decyzji. Uratowali życie Lucky’emu, a niebawem uda im się spełnić także marzenie o odwiedzeniu Wielkiego Kanionu.
Żyjemy w drodze, a do Polski zamiast pamiątek przywozimy bezdomne zwierzaki. Promujemy ideę adopcji, wyjazdów z psem, weganizmu i etycznych podróży. Przygody z wypraw opisujemy na naszym blogu oraz kanałach social media.
Zobacz powiązane artykuły
07.05.2025
Tragedia w Cesarce. Chciała ratować psa, oboje zostali porażeni prądem
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
To miał być zwykły, wiosenny spacer z psem. Niestety, zakończył się dramatem. 2 maja w miejscowości Cesarka (woj. łódzkie), niedaleko hotelu w gminie Stryków, 50-letnia kobieta rzuciła się na pomoc swojemu psu, który nagle znalazł się w wodzie. Gdy weszła do zbiornika, oboje zostali porażeni prądem.
undefined
04.05.2025
Kaganiec weterynaryjny może być groźny dla zdrowia psa!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Jeśli twój czworonóg z różnych względów musi nosić kaganiec, pamiętaj – kaganiec weterynaryjny nie nadaje się na spacery ani do autobusu! Czym grozi taki błąd?
undefined
23.04.2025
Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.
undefined