28.07.2019
Mój pies jest chory!
Z życia weterynarza
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
„Mój pies jest chory” - to hasło klucz, ale jednocześnie nie mówi zbyt wiele. Oczywiście, część wizyt to profilaktyka, ale z reguły jednak do weterynarza przychodzi się z chorym psem. Znaczy to więc tyle, co nic.
fot. Shutterstock
W weekend do gabinetu wpadła starsza pani wraz z synem, który na rękach trzymał buldożka. Szybki rzut okiem – coś poważnego, pies z utratą przytomności, oczopląs, drgawki, przekrzywienie głowy na jedną stronę. Na moje pytanie „co się dzieje?”, dostałam odpowiedź: „no widzi pani, chory jest”. Niestety niewiele mi to powiedziało…
Potrzeba informacji
To, co widzę, to wiem, ale do leczenia i działania potrzeba mi więcej informacji. Niestety właściciele mają takie podejście, że „chory” to dla nich słowo klucz i wystarczy. Lekarz musi wiedzieć wszystko od razu, sam z siebie, jakby miał szósty zmysł. Co się stało, kiedy, czy nie było urazu, wymiotów, innych towarzyszących chorób, czy pies dostaje jakieś leki. To takie podstawowe pytania, na które nie znam odpowiedzi, jeśli właściciel mi ich nie poda.
Jeśli my idziemy do lekarza z przeziębieniem, to nie mówimy mu wyłącznie tego, że jesteśmy chorzy (bo tego to on się spodziewa), tylko przedstawiamy objawy. To samo tyczy się psów. Samo „chory” nic nie mówi. Ale wróćmy do bohatera wpisu…
Objawy to nie wszystko
Czasem objawy są niespecyficzne, tak jak na przykład gorączka. Może to być objaw wielu schorzeń, a nawet zwykłego stresu. U wspomnianego buldożka, po podaniu leków przeciwdrgawkowych, zajęłam się szukaniem przyczyny zaistniałego stanu. Po kilku badaniach, m.in. badaniu krwi i badaniu klinicznym, gdy pies odzyskał przytomność i świadomość, okazało się, że głównym problemem są… uszy! Kto by się spodziewał, że tak drastyczny obraz może zostać wywołany przez „zwykłe” zapalenie ucha. Piesek miał tak skrzywioną głowę na stronę chorego ucha, że nie był w stanie chodzić. Przewracał się. Nie jadł, bo wpadał nosem w miskę.
Buldog dostał leki ogólne i miejscowe na zapalenie ucha. Podczas leczenia okazało się, że w kanale słuchowym była istna kopalnia. Inaczej niż „błotem” nie da się określić tego, co było w środku.
Co widać, a co się za tym kryje
Do czasu pojawienia się spektakularnych objawów z napadem drgawkowym pies nie wykazywał żadnych objawów. Nie trzepał uszami. Nic nie wskazywało na tak zaawansowany stan. Od przechodzonego zapalenia ucha zewnętrznego doszło do przerwania błony bębenkowej i zapalenia ucha wewnętrznego, a potem związanych z tym objawów nerwowych.
Na szczęście leczenie przynosi oczekiwane efekty i już po kilku dniach pies wyprostował głowę, ucho się poprawiło, nie pojawiły się więcej drgawki i nawet zaczął sam pobierać pokarm!
Należy pamiętać, że CHORY to tylko wstęp do rozmowy o zwierzaku. A objaw, który widzimy na pierwszy rzut oka, może być jedynie czubkiem góry lodowej.
Polecane przez redakcję
Reklama
Lekarz weterynarii z województwa mazowieckiego. Specjalnie dla portalu Psy.pl opisuje nietypowe przypadki i interesujące historie ze swojej codziennej pracy.
Polecane przez redakcję
Reklama
Zobacz powiązane artykuły
22.04.2023
Kiedy szczeniak może wyjść na spacer? O tych rzeczach nie miałeś pojęcia!
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Wiosna i lato to czas, kiedy wiele osób decyduje się na nowego członka rodziny. Dłużej jesteśmy w domach, mamy więcej czasu. Poza tym suki najczęściej mają cieczki wiosną i jesienią, zatem siłą rzeczy szczeniaki pojawiają właśnie przed wakacjami.
undefined
28.03.2023
George – pies, który wydostał się z piekła. „Psa w tak fatalnym stanie nigdy nie widziałam”
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Choć zmieniają się prawo i stosunek do zwierząt, to jednak nie wszędzie zmiany postępują tak samo szybko. Co jakiś czas oglądamy przypadki skrajnych zaniedbań psów i kotów. Jednym z nich jest sprawa George’a.
undefined
20.05.2022
Dlaczego nie warto wyważać otwartych drzwi, czyli skąd się wzięły normy żywienia dla psów i kotów
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Do tej pory mnie zastanawia, kto tak zawalił w powyższym przypadku edukację na studiach weterynaryjnych – bo pierwszy zbiór danych, na podstawie których ustalono normy żywienia dla psów i kotów, zostały wydane przeszło pół wieku temu. No ale cóż, nie wszyscy może mieli szansę o tym usłyszeć…
Dr n.wet. Sybilla Berwid-Wójtowicz, spec. żywienia klinicznego
undefined