Znalazłem psa. Co robić?

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Znalezione zwierzę cierpi! Może wpadło pod samochód, a może „tylko” błąka się od wielu dni… Pomógłbyś, ale nie wiesz jak - pomożemy ci pomóc!

Znalazłem psa

fot. Shutterstock

Nierzadko na forach internetowych możemy przeczytać rozpaczliwe apele w rodzaju: „Znalazłem psa! Co mam zrobić, jak mu pomóc?”. Samotnie wędrujące przez świat psy nietrudno spotkać.

Najłatwiej za miastem – na polu wyraźnie odcina się psia sylwetka z opuszczonym łbem. To jakiś bezdomny lub tylko pozornie czyjś Burek próbuje zdobyć pożywienie. Jego los nie jest godny pozazdroszczenia. Ale on przynajmniej nie biega w szoku po drodze pełnej samochodów, jak wyrzucony nagle z ciepłego domu czworonożny mieszczuch – ten jest z reguły bardziej bezradny niż jego kuzyn przywykły od szczeniaka sam dbać o siebie.

Zasady ostrożności

  • karmiąc bezdomnego psa, warto mieć na dłoniach rękawiczki – może bardzo gwałtownie chwytać pokarm;
  • nie należy się pochylać nad zwierzęciem i wyciągać do niego rąk, by nie odebrało tego jako próby ataku;
  • trzeba przykucnąć i pokazać psu wewnętrzną część dłoni;
  • nie wolno ciągnąć za obrożę, łapać za skórę ani wywierać jakiegokolwiek przymusu.

W krajach sprawniej radzących sobie z problemem psiej bezdomności rzecz jest prosta: wystarczy zgłosić odpowiednim służbom, że zauważyliśmy zwierzę potrzebujące pomocy. One się nim zajmą, zawiozą do schroniska, w którym żyje kilkadziesiąt zwierząt i które zatrudnia nie tylko weterynarza i opiekunów do sprzątania klatek oraz karmienia, ale także specjalistów od zachowań zwierząt i szkoleniowców. Zadbają więc i o fizyczną kondycję zwierzaka, i o psychikę po przejściach.

W polskich przepełnionych schroniskach, zwłaszcza tych miejskich, w których liczba psów sięga czasem tysięcy, często nie ma czasu zatroszczyć się należycie nawet o to pierwsze. Dlatego ktoś, kto widział schronisko na własne oczy, znalazłszy psa, często ma dylemat: co zrobić, by nie trafił on z deszczu pod rynnę? Tak czy inaczej, najpierw trzeba się zorientować, czy jesteśmy w stanie udzielić mu pomocy sami.

Po pierwsze: ostrożność

W kontaktach z obcym psem najważniejsze jest zachowanie ostrożności. W praktyce oznacza to, że nigdy nie należy posuwać się dalej, niż on tego chce. To zwierzak powinien decydować o tym, czy się go dotknie.

Po drugie: zaufanie

Gdy pies, któremu chcemy pomóc, wygląda na zdrowego i pojawia się w określonych, w miarę bezpiecznych miejscach (np. z dala od ruchu drogowego), sytuacja jest optymalna. Mamy wtedy szansę zaznajomić się z nim, wzbudzić jego zaufanie, systematycznie go dokarmiając, i zwabić – lub zaprowadzić na smyczy – tam, dokąd zaplanujemy.

Po trzecie: spokój

Czasami jednak pies wymagający pomocy pojawia się na naszej drodze niespodziewanie. Szanse na to, by od razu skutecznie mu pomóc, mamy tylko wówczas, jeśli uda się nam spowodować, by zechciał za nami pójść. Najprościej można to osiągnąć za pomocą jedzenia. Jeśli nie mamy go przy sobie, lepiej udać się do najbliższego sklepu, niż działać bez przygotowania.

Dopiero gdy pies za nami idzie i chętnie bierze pokarm z ręki, można spróbować go dotknąć, delikatnie pogłaskać – a jeśli to zaakceptuje – zapiąć mu smycz. Nasze ruchy powinny być łagodne, a głos spokojny. Takiego psa łatwo spłoszyć
i zaprzepaścić szansę na ratunek.

Po czwarte: delikatność

Sytuacja komplikuje się, gdy zwierzę miało wypadek. Jest ono wówczas w szoku i wzrasta prawdopodobieństwo, że ugryzie osobę usiłującą uratować mu życie – zresztą i tak lepiej go nie ruszać do przyjazdu weterynarza. Zamiast ryzykować pogłębienie jego urazów, zabezpieczmy miejsce, w którym leży, ustawiając trójkąt ostrzegawczy.

Jeśli jednak musimy przenieść psa, bo np. całkowicie blokuje ruch, załóżmy rękawiczki lub dotykajmy go przez koc. Bardzo delikatnie przesuńmy go na płachtę (w ostateczności może to być płaszcz), ułóżmy (koniecznie z pomocnikiem!) w samochodzie i zawieźmy – unikając gwałtownego hamowania i wstrząsów – do lekarza weterynarii. Takie działanie jest jednak uzasadnione tylko wtedy, gdy lekarz nie może przybyć na miejsce wypadku.

Pies przywiązany do latarni

Znalazłem psa… dokąd mam się zwrócić o pomoc?

Jeśli zwierzę pozwala się dotknąć i nie wygląda na ciężko ranne, najlepiej sami zawieźmy je lub zaprowadźmy do lecznicy albo schroniska. Z bezpłatną pomocą weterynaryjną przyjdą nam schroniska miejskie i gminne (tylko od nich można się też domagać przyjazdu) oraz prowadzone przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (czasem to się pokrywa). Informacji można zaczerpnąć na stronie www.toz.pl.

Jeżeli nie wiemy, gdzie jest najbliższe schronisko, możemy spytać o to straż miejską (bezpłatny całodobowy numer interwencyjny: 986). W Warszawie działa specjalny patrol straży – Eko, który m.in. zawozi bezdomne zwierzęta do schroniska. O pomoc możemy też poprosić Straż dla Zwierząt (sdz.org.pl). Funkcjonariusze Straży dla Zwierząt polecą placówki, w których umieszczają poszkodowane zwierzaki odebrane właścicielom.

W sytuacji gdy schronisko miejskie lub gminne akurat nie ma lekarza, powinno nam wskazać inne miejsce, w którym znaleziony pies otrzyma pomoc. Gminy mają ustawowy obowiązek zabezpieczania bezdomnych zwierząt, dlatego jeśli schronisko gminne odmówi nam pomocy, możemy odwieźć psa do prywatnej lecznicy, zapłacić i na podstawie rachunku domagać się zwrotu kosztów leczenia od gminy.

Znalazłem psa… Jak go żywić? Radzi weterynarz – dietetyk

Gdy mamy do czynienia ze zwierzakiem, który do tej pory jadał rzadko, sucha karma nie jest najlepszym rozwiązaniem. Po długim niejedzeniu bezpieczniej zacząć od papki (u człowieka najlepiej od rosołu – może zwierzak też wypije nieco wywaru, w którym gotowano mięso) – wilgotnej karmy, karmy typu pasztet, mielonego mięsa oraz ugotowanego na miękko ryżu lub makaronu z dodatkiem marchewki czy grochu. Najlepiej podać najpierw małą porcję i odczekać godzinę. Jeśli zwierzak nie zareaguje biegunką, zaserwujmy mu kolejną dawkę jedzenia.

Przegłodzony pies, którego nakarmimy suchą karmą, być może „poradzi” sobie w taki sposób, że zwymiotuje i zje jeszcze raz – wtedy łatwiej mu ją będzie strawić. Jeśli odwiązujemy w lesie psa od drzewa, to najpierw trzeba dać mu pić, bo przecież nie miał w pobliżu nawet kałuży. Potem możemy spróbować go karmić papką.

Z kolei psu po wypadku nie należy dawać ani jeść, ani pić – dopóki lekarz nie ustali, jakie odniósł obrażenia. Potem, jeśli nie stracił przytomności, a nie jest pod kroplówką, najlepiej podać mu do picia wodę osłodzoną glukozą, która dostarczy mu trochę energii. Żywienie rekonwalescenta po wypadku opiera się na podawaniu pokarmu o wyższej wartości energetycznej – czyli przede wszystkim zawierającego więcej tłuszczu, najlepiej tłustego mięsa.

Pies w kennelu

Znalazłem psa… Czy jeśli mu pomogę, od razu stanę się jego właścicielem? Radzi prawnik

Często się obawiamy, że gdy nakarmimy bezdomnego zwierzaka, pozostanie na dłużej w naszej okolicy lub co gorsza zacznie bronić naszej posesji od zewnątrz… Czy stajemy się za niego wtedy prawnie odpowiedzialni?

Na szczęście nie. Prawo uzależnia odpowiedzialność za zwierzę od faktu jego „chowania”, „posługiwania się” nim czy wreszcie „trzymania” go. Zgodnie z art. 431 § 1 kodeksu cywilnego: Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody (…). W art. 77 kodeksu wykroczeń czytamy: Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 zł albo karze nagany.

Co należy rozumieć przez te trzy pojęcia? Dominuje pogląd, że zwierzę chowa ten, kto przez dłuższy czas dla własnych celów sprawuje nad nim pieczę, zapewniając mu schronienie i utrzymanie. Z kolei za „posługującego się” zwierzęciem przyjęto uważać kogoś, kto doraźnie posługuje się zwierzęciem – też dla własnych celów. Pomagając bezdomnemu psu, nie posługujemy się nim, lecz wypełniamy obowiązek, do którego obliguje nas Ustawa o ochronie zwierząt. Jeśli więc znalazłem psa, mogę, a nawet powinienem mu pomóc.

Autorzy: Dorota Jastrzębowska, Adam Zaremba-Czereyski, Michał Jank, Dorota Rycerz, Bartosz Radzimowski
Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się