Luna miała zacząć nowe życie. Okazało się, że ze schroniska trafiła prosto do piekła

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 1 minutę

Lunę, suczkę w typie owczarka niemieckiego, adoptowało w ubiegłym roku małżeństwo z Inowrocławia. Jak się okazało, znęcali się na adoptowanym zwierzakiem. W końcu Luna trafiła do schroniska.

Znęcali się nad adoptowaną suczką

fot. Facebook

Adoptowana w ubiegłym roku przez małżeństwo z Inowrocławia Luna musiała przejść gehennę. Właściciele znęcali się nad adoptowaną suczką. A wydawało się, że Luna znalazła dobrych opiekunów.

"
"

Znęcali się nad adoptowaną suczką

Normalni, jak się wtedy wydawało, skromni ludzie, którzy sami się zgłosili po pieska, ponieważ brakowało im towarzysza. Ludzie z tzw. polecenia, nie obcy. Przez ostatni rok otrzymywałam informacje na temat Lunki, zazwyczaj krótkie, ale zapewniające, że jest wszystko ok i że jest bardzo wdzięczną psinką. Od ostatnich niespełna trzech miesięcy kontakt się urwał. Moje próby skontaktowania się z małżeństwem nie przynosiły skutku. Zaniepokoiło mnie to – pisze na Facebooku Izabela Olszewska, która była zaangażowana w adopcję Luny.

Izabela Olszewska skontaktowała się ze schroniskiem w Inowrocławiu i poinformowała jego pracowników, że szuka psa. Szybko otrzymała odpowiedź, że do schroniska trafił podobny do opisanego przez nią zwierzak. Dostała też zdjęcie.

Umarłam. Nie patrząc na nic, wzięłam urlop i ruszyłam. Gdy dojechałam, moim oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy. W pierwszym momencie jej nie rozpoznałam. Gdy powiedziałam: Lunka, podeszła do krat, polizała i spojrzała mi w oczy. Wtedy byłam pewna na milion procent, że to ona. Ale najgorsze dopiero było przede mną – czytamy na Facebooku.

Jak wyglądała, gdy trafiła do schroniska…

Kierowniczka schroniska i lekarz weterynarii pokazali Izabeli Olszewskiej zdjęcia dokumentujące, w jakim stanie Luna trafiła do schroniska. Była schorowana, zabiedzona, właściciele prawdopodobnie znęcali się nad adoptowaną suczką. Oględziny wskazywały, że mogła być gdzieś więziona. Osoba, która przyprowadziła Lunę do schroniska, twierdziła, że znalazła ją błąkającą się w mieście.

Luna choruje na nużycę, grzybicę, była niedożywiona, dodatkowo miała zapalenie uszu oraz oczu. Paznokcie miała niesamowitej długości, jakby nie były obcinane zupełnie. Zawinięte jak szpony orła. Gdy zabierałam ją ze schroniska, ledwo stała na nogach. Jej ciało pokryte było w połowie sierścią, reszta to strupy i rany, a już była po niespełna dwóch miesiącach leczenia. Dzisiaj jest już z nami miesiąc i zostaje na zawsze. Podjęliśmy natychmiastowe leczenie i sunia dochodzi do siebie w szybkim tempie. Leczenie będzie długotrwałe, ale to nie ma znaczenia, bo nie pozwolimy jej więcej cierpieć – pisze na Facebooku Izabela Olszewska.

Sprawa Luny została zgłoszona na policję i zajął się nią prokurator. Trwają przesłuchania świadków.

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się