20.12.2006
Krystyna Krynicka
psy.pl
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Moi rodzice zawsze mieli psy. Moja córka też marzyła o psie i w końcu go dostała - czarnego spaniela, który był zupełnym wariatem. Byliśmy do niego bardzo przywiązani, ale nasz stosunek do kotów jest zupełnie inny. Pierwszy kot, Smisio, został kupiony razem z domem na wsi. Gdy zmarł poprzedni właściciel, kot zniknął na rok i wrócił po naszym wprowadzeniu się. Początkowo bardzo się bał, ale szybko się do nas przyzwyczaił.
fot. Shutterstock
Gapcia jest do niego bardzo podobna – pewnie istnieje między nimi jakieś pokrewieństwo, w końcu pochodzą z tej samej miejscowości, która składa się z sześciu domów. Któregoś dnia mój mąż (poeta Ryszard Krynicki – przyp. red.) poszedł po drewno do stodoły i zastał tam trzy maleńkie kotki. Ich matka, gdy tylko się zorientowała, że ktoś zauważył kocięta, przeniosła je na strych stajni. Co rano i co wieczór bawiły się na dziurawym dachu, a my oglądaliśmy je godzinami. Z czasem z rodzeństwa została tylko Gapcia – pozostałą dwójkę zagryzły psy sąsiadów. Chcieliśmy zabrać ją z sobą do Krakowa, ale była dzika. Na szczęście była też ciekawska.Pewnego wieczoru wraz z córką zastawiłyśmy na nią pułapkę. Siedziałam przed domem i bawiłam się z kotką motkiem wełny. Córka zostawiła zapalone światło w sieni i w pokoju, a sama schowała się za drzwiami. Gapcię tak to zainteresowało, że weszła do środka. Następnego dnia zabraliśmy ją do naszego krakowskiego mieszkania. Podróż była koszmarna – Gapcia miauczała, a właściwie wyła przeraźliwie przez całą drogę – 8,5 godziny! W mieszkaniu nie chciała wyjść z koszyka. Postawiłam go przed lustrem. Mówi się, że koty nie widzą swego odbicia, a to nieprawda. Gapcię tak zainteresował „drugi kot”, że zaczęła zwiedzać mieszkanie. Przez miesiąc spała w nogach naszego łóżka, ale nie pozwalała się dotknąć – w końcu któregoś dnia Ryszard zaczął ją głaskać przez kołdrę. Bardzo jej się to spodobało i teraz jest największym pieszczochem. Gapcia to nasz najstarszy kot – mamy ją od siedmiu lat.
Następna była Bubi. Gdy poszłam kiedyś w Nowym Świecie kupić jajka od sąsiadki, ta powiedziała: – Niech pani zobaczy, tu taki mały kotek się przyplątał, nie umie jeszcze jeść. Pochyliłam się, a kotek przyczepił się do mojej bluzki i przyniosłam go do domu zamiast jajek. Karmiliśmy Bubi pipetką. Miała otwartą przepuklinę, była poraniona – słowem, najbrzydszy kot na świecie. A dziś to nasza najpiękniejsza kotka – wygląda niezwykle egzotycznie, jest szara, ale zamiast pręg ma cętki. Przepuklinę zoperowaliśmy, rany się zagoiły, okazało się jednak, że ma wrodzoną wadę wątroby i musi regularnie dostawać sterydy i antybiotyki. Troska o jej zdrowie spowodowała, że jest trochę rozpieszczona – przy śniadaniu domaga się od Ryszarda, by dzielił się z nią śmietanką i twarożkiem.
Zrozumiałe, że trochę się potem bałam jeździć na wieś – dwa koty na dwie osoby i cztery ręce do głaskania to trochę dużo. Parę lat temu wybrałam się tam z przyjaciółką i zaraz pojawiła się biało-czarna kotka z czworgiem kociąt. Po paru dniach wieczorem dwa kotki weszły do domu i postanowiły spędzić noc w schowku pod schodami. Tak już zostało i gdy nadeszła pora wyjazdu, zabrałam Fenkę i Gulcię (tak je później nazwaliśmy) do Krakowa. Fenka była moją wielką miłością od początku – składała się właściwie wyłącznie z uszu.
W naszej kociej gromadzie bywa różnie. Gapcia – delikatnie mówiąc – nie przepada za Bubi. Bulka i Fenka były w tej dobrej sytuacji, że są dwie. Poza tym małe koty się nie boją, uważają, że świat należy do nich. Gapcia je wychowuje i czasem dotkliwie policzkuje – ale one to pokornie przyjmują.
To nie wszystkie kocięta, które przewinęły się przez nasze życie – wiele innych znalezionych oddaliśmy w dobre ręce. Nikogo jednak nie namawiałabym do przygarnięcia zwierzęcia, jeśli nie ma takiej potrzeby i nie zdaje sobie sprawy z ogromnej odpowiedzialności. Trzeba mieć świadomość, że w jakiś sposób mieszkanie ze zwierzęciem określa nasze życie i albo potrafimy to zaakceptować, albo nie.
Wielką krzywdę robimy zwierzęciu, gdy je przygarniamy, a potem porzucamy. Jeśli więc ktoś za zwierzętami nie przepada, to ważne tylko, by im nie szkodził. Odradzam też sprawianie zwierząt małym dzieciom – często nieświadomie je dręczą, a, niestety, rodzice nie zwracają na to uwagi.
Wierzę w spotkania ludzi i zwierząt. W to, że są takie chwile, iż zwierzę potrzebuje człowieka, ale i człowiek potrzebuje zwierzęcia, właśnie tego, które spotkał.
Krystyna Krynicka, właścicielka Wydawnictwa A5
Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.
Zobacz powiązane artykuły
05.12.2024
Nadmierne przywiązanie u psa. Jak rozwiązać ten uciążliwy problem?
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Nadmierne przywiązanie psa do opiekuna to nie tylko uciążliwość dla człowieka. Może być także przyczyną o wiele poważniejszych problemów! Jak pracować z psem, który nie może oderwać się od opiekuna?
undefined
03.12.2024
Szelki czy obroża – co jest lepsze dla psa? Wyjaśnia zoofizjoterapeuta
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Odwieczny dylemat psiarzy – co będzie dla psa lepsze? Szelki czy obroża? Co założyć szczeniakowi, a co psu ze skróconym pyskiem? Z pomocą zoofizjoterapeuty rozwiewamy wszystkie wątpliwości!
undefined
03.12.2024
Jak przygotować dom na przyjęcie nowego zwierzęcia domowego
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Przyjęcie nowego zwierzęcia do domu to wielka decyzja, która wiąże się z wieloma emocjami. Niezależnie od tego, czy mówimy o psie, kocie, gryzoniu czy ptaku, przygotowanie odpowiedniego środowiska w domu jest kluczowe, aby zarówno zwierzę, jak i jego opiekunowie czuli się komfortowo i bezpiecznie. Jak zatem krok po kroku przygotować dom na przyjęcie nowego pupila i jakie akcesoria będą niezbędne w codziennej opiece?
undefined