19.01.2010
Miłość zawdzięczam psu. Czy podryw na szczeniaka zawsze działa?
psy.pl
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Psy prawdopodobnie połączyły więcej ludzkich serc niż wszystkie afrodyzjaki razem wzięte. Bo miłość można znaleźć wszędzie: na spacerze, wystawie psów rasowych czy… zawodach psów obronnych.
fot. Shutterstock
Na świecie jest wiele historii, w których to właśnie pies odegrał rolę swata i połączył dwie osoby. Oto kilka historii z życia wziętych, które spokojnie można by zatytułować: „Miłość zawdzięczam psu”…
Miłość zawdzięczam psu, czyli dog dobry na swata
Był sierpień, schyłek wakacji. Jednak dla Gabrieli tamten wieczór nie zapowiadał się najlepiej. Jakiś czas temu rozstała się z narzeczonym. Aby nie myśleć o przeszłości, postanowiła iść z psem na długi spacer. Hugo, czarny dog, miał dopiero 10 miesięcy, ale był jak na swój wiek bardzo wyrośnięty. Niestety wciąż zachowywał się jak szczeniak. A to do kogoś podbiegł, a to zaszczekał lub niespodziewanie trącił nosem.
Wracając do domu, Gabriela puściła psa luzem. Mieszkała w bloku na warszawskim Ursynowie, a Hugo doskonale znał drogę. Jednak tym razem nie pobiegł pod klatkę, ale zniknął jej z oczu. Gdy rozglądała się w poszukiwaniu znajomej sylwetki, z pobliskiej knajpki dobiegł ją dziwny harmider. Przy stolikach siedziało mnóstwo osób, a drzwi były otwarte na oścież. Okazało się, że hałas spowodował… Maniek buszujący w środku. Choć zachowywał się bardzo przyjaźnie, i tak wzbudził popłoch.
Po chwili do lokalu wpadłam ja, młoda dziewczyna, metr sześćdziesiąt w kapeluszu. Próbowałam jednocześnie uspokoić gości i wyprowadzić zadowolonego z siebie psa. Złapałam go, przeprosiłam i chciałam już wyjść, gdy pracujący w knajpce chłopak poprosił, abyśmy zostali. Maniek dostał michę wody, a ja herbatę. I tak się zaczęło – wspomina Gabriela.
Chłopak z knajpki pokochał ją, a ona zaraziła go miłością do psów. Niedługo potem zamieszkali razem i wyprowadzili się pod Warszawę. Minęło parę miesięcy i do ich domu zawitała błękitna dożyca – dorosła rówieśniczka Hugo.
Miłość zawdzięczam psu, czyli bokserka musi startować
Kiedy Jarosławowi umarła suczka, postanowił jak najszybciej kupić sobie nowego psa. Chciał, aby był tak jak poprzedni – żółtym bokserem. W tamtym czasie taki szczeniak był w Polsce tylko jeden – w hodowli we Wrocławiu – i na dodatek wyjątkowy, bo po wielokrotnym championie. Jarosław właściwie nie zamierzał podbijać ringów wystawowych, ale hodowca zastrzegł przy sprzedaży, że pies musi być wystawiany. Na pierwszą wystawę pojechał więc do Łodzi. Chciał z bliska zobaczyć, jak to wygląda.
Gospodarzem ringu była Anna, która od wielu lat zajmowała się hodowlą bokserów i… wygoniła Krzysztofa plączącego się po ringu, bo osoby postronne nie mogą się tam znajdować podczas oceny psów.
Mam ogromną słabość do bokserów. Nie zależy mi, aby wygrywały tylko psy z mojej hodowli, i kiedy widzę na wystawie kogoś, kto ma pięknego psa, ale porusza się po omacku, to staram się mu pomóc. Szkoda by było, aby taki pies jak Prisca – o poprawnym eksterierze, ale bardzo ciekawym rodowodzie – nie był wystawiany. Przekonałam Krzysztofa, aby koniecznie pojechał na kolejną, już bardzo prestiżową, wystawę do Wrocławia, która odbywała się ledwie miesiąc później – przyznaje Anna Szymańska-Modrzycka.
I tak Prisca zadebiutowała na Światowej Wystawie Bokserów ATIBOX. Swoim niezbyt łatwym charakterem szybko podbiła serce pani Anny. Wkrótce skradł je też właściciel suczki. Przechadzając się wśród ringów, ni stąd, ni zowąd, zaczęli rozmawiać nie tylko o psach. Okazało się, że łączy ich też świat innych wartości.
Od pierwszego spotkania minęło trochę czasu, Prisca urodziła pod przydomkiem Memorandum FCI (hodowla Anny) dwa mioty, ale w końcu stanęli na ślubnym kobiercu. Oczywiście towarzyszył im bokser.
Miłość zawdzięczam psu, czyli podryw na szczeniaka
Marta i Dawid spotkali się na dyskotece – ale być może nigdy nie byliby razem, gdyby Dawid nie rzucił nagle, że właśnie urodziły mu się szczeniaki shar pei. Marta, która kochała psy, ale nigdy tej rasy wcześniej nie widziała, od razu zwróciła uwagę na chłopaka, który zafascynowany opowiada o czworonogach. Noc zamiast na szalonych tańcach minęła na opowieści o rasie. A następnego dnia przed swoimi drzwiami Marta zobaczyła Dawida z dwoma szczeniakami, Ajaksem i Amelką.
Całą randkę przeleżeliśmy na tapczanie z maluchami, obserwując, jak się bawią i jak nieporadnie próbują „upolować” moją szynszylę – wspomina Marta Grześkowiak.
Do dziś nie wie, w kim najpierw się zakochała: w Dawidzie czy w shar peiach. Ajax został z nimi. Na datę ślubu wybrali 17 lipca – dzień jego urodzin.
Miłość zawdzięczam psu, czyli trafiony piorunem
Do małżeństwa Ani i Dariusza doszło dzięki owczarkom niemieckim. A wszystko zaczęło się podczas… II wojny światowej. Dziadek pana Dariusza został wywieziony na roboty do Niemiec. W gospodarstwie, w którym pracował, oprócz koni hodowano również owczarki. I tam narodziła się jego wielka miłość do tej rasy, która w ich rodzinie przetrwała jak dotąd cztery pokolenia. Dariusz Byłeń dzieciństwo spędził w towarzystwie psów i gdy tylko się usamodzielnił, natychmiast kupił sobie wilczastą sunię. Jak wspomina, w połowie lat 80. XX w. podstawowym narzędziem była kolczatka, a jego Kasia jako jedyna na kursie ćwiczyła w obroży. Suczka okazała się niezwykle pojętna. W wieku dwóch lat miała już wyszkolenie PT, PO1, PO2.
Był rok 1987. Kursy we Wrocławiu odbywały się nad brzegiem Odry. Obok placu treningowego ludzie opalali się na kocach i obserwowali, jak psy uczą się aportować, warować czy atakować pozoranta. Na jeden z takich kursów Dariusz Byłeń pojechał asystować. Wśród 40 psów wypatrzył niezwykle atrakcyjnego owczarka niemieckiego.
To był naprawdę ciekawy pies – nadpobudliwy, ale przyjacielski wobec ludzi. Wtedy podniosłem wzrok i zobaczyłem, że trzyma go na smyczy równie atrakcyjna blondynka. Wykrztusiłem: „Masz wyjątkowego psa”. Ania się tylko uśmiechnęła. Jej Piorun robił wszystko, aby tylko niczego się nie nauczyć… – wspomina Dariusz Byłeń.
Okazało się, że pies czuje wobec niego respekt, więc zaproponował pomoc w szkoleniu. Potem chodzili z Anią ćwiczyć z psami i… wkrótce zostali małżeństwem. Na tym kursie nie tylko Dariusz znalazł partnerkę życiową. Razem z Anią wprowadził się Piorun.
Po jakimś czasie urodziła się Magdusia.
Gdy żona wróciła ze szpitala z dzieckiem, psy były bardzo podekscytowane. Kasia wskoczyła na na fotel i oparła się łapami o stół. Potem przysunęła pysk do niemowlęcia i zaczęła je intensywnie obwąchiwać. Robiła to z taką akceptacją, że nawet dziś wzruszam się na to wspomnienie – opowiada Dariusz Byłeń.
A Magda już w wieku dwóch lat wiedziała, że najlepszym umaszczeniem owczarka niemieckiego jest kolor wilczasty…
Autor: Konrad Piskała
Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.
Zobacz powiązane artykuły
05.12.2024
Nadmierne przywiązanie u psa. Jak rozwiązać ten uciążliwy problem?
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Nadmierne przywiązanie psa do opiekuna to nie tylko uciążliwość dla człowieka. Może być także przyczyną o wiele poważniejszych problemów! Jak pracować z psem, który nie może oderwać się od opiekuna?
undefined
03.12.2024
Szelki czy obroża – co jest lepsze dla psa? Wyjaśnia zoofizjoterapeuta
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Odwieczny dylemat psiarzy – co będzie dla psa lepsze? Szelki czy obroża? Co założyć szczeniakowi, a co psu ze skróconym pyskiem? Z pomocą zoofizjoterapeuty rozwiewamy wszystkie wątpliwości!
undefined
03.12.2024
Jak przygotować dom na przyjęcie nowego zwierzęcia domowego
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Przyjęcie nowego zwierzęcia do domu to wielka decyzja, która wiąże się z wieloma emocjami. Niezależnie od tego, czy mówimy o psie, kocie, gryzoniu czy ptaku, przygotowanie odpowiedniego środowiska w domu jest kluczowe, aby zarówno zwierzę, jak i jego opiekunowie czuli się komfortowo i bezpiecznie. Jak zatem krok po kroku przygotować dom na przyjęcie nowego pupila i jakie akcesoria będą niezbędne w codziennej opiece?
undefined