Nie leczysz swojego psa? Oni też nie leczyli – przypominamy najbardziej dramatyczne przypadki

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Znęcanie się nad psem nie ogranicza się jedynie do przemocy fizycznej. Zgodnie z polskim prawem to także niepodejmowanie leczenia lub jego zaprzestanie, gdy pies tego wymaga. Stanowi o tym Ustawa o ochronie zwierząt, a dokładniej przepis art. 6 ust. pkt 6.

brak opieki weterynaryjnej

fot. Shutterstock

Bono – pies, który z nużycą, grzybicą skóry i uszu, guzem jądra oraz robaczycą został odebrany nauczycielce przyrody. Kiedy Kolor trafił do schroniska, był jeszcze szczeniakiem. Po ośmiu latach ponownie znalazł się w schroniskowym boksie. Powód? Przepuklina kroczowa wielkości melona, przerost prostaty i uchyłek jelita. Był też Misiek. Do schroniska trafił wprost z łańcucha. Po dwóch latach znowu wrócił z odparzeniami i robakami, które zjadały go żywcem. Co łączy powyższe historie? Cierpienie zwierząt zadane przez człowieka. Cierpienie zwierząt spowodowane niezapewnieniem opieki zdrowotnej, które zgodnie z polskim prawem jest uznawane za znęcanie się nad zwierzęciem, za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. W przypadku zaś, gdy sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem – od 3 miesięcy do 5 lat. 

„Niech śmieć zdycha”

Takimi słowami został pożegnany pies, o którym zapomniał i świat, i jego „opiekunowie”. Bono musiał długo czekać, nim ktoś zainteresował się jego losem. Zamiast cieszyć się życiem u boku człowieka, był przetrzymywany w brudnym i zarośniętym kojcu. Nie miał dostępu do wody ani jedzenia. Nie był też leczony. Nikt nie dostrzegał, a może nie chciał, jego złego stanu zdrowia spowodowanego długoletnim zaniedbaniem. Choć w rzeczywistości było to widoczne gołym okiem. Do kliniki weterynaryjnej trafił skrajnie wychudzony, odwodniony, z nużycą, grzybicą skóry i uszu, guzem jądra oraz robaczycą. Dlaczego? Bo po co leczyć psa, który i tak przebywa tylko w kojcu. W końcu „to tylko pies”, który i tak zdechnie. Lepiej, by nadeszło to szybciej, niż później…

Czytaj więcej na ten temat – KLIK!

„Lepiej w domu niż w schroniskowym boksie”

Przypadek Kolora pokazuje, że nie zawsze dom jest lepszy. Kiedy wychodził ze schroniska, był zdrowym szczeniakiem. Do schroniskowych krat wrócił skrajnie zaniedbany. Miał być kochany, rozpieszczany i otoczony opieką. No właśnie – miał… Bo gdy zachorował, stał się jedynie problemem. A co się robi z problemami? Rozwiązuje. W tym przypadku – pozbywa, przypinając smyczą do bramy. Najlepiej takiej przy ruchliwej ulicy – większa szansa, że ktoś psa dostrzeże. U Kolora zdiagnozowano przepuklinę kroczową i to wcale nie taką małą, bo wielkości melona. U psa zdiagnozowano też uchyłek jelita i przerost prostaty. Wszelkie próby wypróżnienia się sprawiały psu ogromny ból. Powód problemów zdrowotnych Kolora? Brak kastracji, do której zobowiązał się „opiekun”, gdy adoptował psa ze schroniska.

Czytaj więcej na ten temat – KLIK! 

„Nie będę poświęcać mu czasu”

Najlepsze lata spędził na łańcuchu, po czym na pół roku trafił do schroniska. Tym razem miało się udać – los miał mu wynagrodzić krzywdy doznane przez człowieka. Nie wynagrodził. Misiek po dwóch latach ponownie trafił do schroniska. Co więcej, w dużo gorszym stanie, który świadczył o przewlekłym i rażącym zaniedbaniu ze strony „opiekuna”. Odparzoną skórę Miśka żywcem zjadały robaki, które pełzały po całym jego ciele. Dlaczego pies był w takim stanie? Bo „opiekunka” po odejściu męża „nie zamierzała poświęcać psu czasu”. Choć pies doszedł do siebie, nigdy już nie znalazł się chętny na adopcję. Wyciągnięte w jego stronę obce ręce wzbudzały w nim agresję. Nie dawał się też dotykać w okolicy pyska. Prawdziwą miłość zaznał jedynie od wolontariuszy. 

Czytaj więcej na ten temat – KLIK!

„I tak niedługo zdechnie…” 

Tak mówią „opiekunowie” zaniedbanych psów. Mówiła też tak kobieta, która zamiast przywiązać psa do siebie, przywiązała do łańcucha. Doprowadziła zwierzę do skrajnego zaniedbania – pies miał na szyi ranę wielkości melona. Zapytana przez wolontariuszy, dlaczego nie udzieliła psu pomocy, odpowiedziała, że „wszystkie jej samochody są wysprzątane i nie będzie sobie smrodzić”. Dodała też zdumiona, że nie wie, „jak ktoś może przyjechać do psa na łańcuchu, który i tak niedługo przecież zdechnie”. To tylko kolejna historia, w której człowiek skazał zwierzę na niewyobrażalne cierpienie. Niestety jest ich coraz więcej… 

Zaniedbane psy w zadbanych domach

Zaniedbane, pozbawione opieki weterynaryjnej psy są nie tylko na wsiach. Coraz częściej można je spotkać w dużych miastach. I coraz częściej są to psy rasowe kupione pod wpływem impulsu czy na prezent. Kiedy jednak pies zaczyna chorować, generuje koszty. Może więc, gdy nie będziemy podejmować żadnych działań, pies szybciej „zdechnie”. W rzeczywistości jednak zwierzę męczy się miesiącami, a nawet latami. Czasami nie idziemy do lekarza weterynarii, bo nam wstyd. Wstyd, że przez lata o niego nie dbaliśmy. Poza tym to przecież pies – wyliże się ze wszystkiego, nawet z nowotworu, który go trawi od środka. Brak podejmowania takich działań jak leczenie to nic innego, jak znęcanie się. Wszak każda osoba, która postanowiła zaprosić psa do swojego życia, jest zobowiązana do zapewnienia mu opieki weterynaryjnej. Co to właściwie oznacza? Wizyty u lekarza weterynarii nie tylko, gdy coś się dzieje. To także regularne szczepienia, odrobaczanie, zapobieganie kleszczom i w końcu – wizyty profilaktyczne.

Psy cierpią i odczuwają ból tak samo jak my. Rozdrażnienie czy agresja to nie zawsze wina złego wychowania zwierzaka. Takie zachowania mogą też świadczyć o dyskomforcie, jaki odczuwa pies. Dlatego reaguj, gdy widzisz, że coś psu dolega. Reaguj, gdy widzisz zmianę w jego zachowaniu. Nie bądź obojętny i nie odkładaj profilaktycznych wizyt na później.

MAMY DLA CIEBIE PREZENT! Zapisz się do newslettera Psy.pl i już teraz odbierz za darmo e-book „50 ras w sam raz do kochania”

Organizator:

Partnerzy:

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

Taro i Jiro: niezwykła historia psów, które cudem przeżyły na krańcu świata

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

Arktyka to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i suche miejsce na ziemi. Ten najdalej wysunięty na południe kontynent zajmuje powierzchnię około 14 milionów kilometrów kwadratowych, z czego 98% pokrywa gruby lód. Mimo surowego klimatu i nieprzyjaznego środowiska od dziesięcioleci fascynuje i przyciąga naukowców i badaczy z całego świata. To właśnie tutaj w 1957 roku, w japońskiej stacji badawczej Syowa, miała miejsce jedna z najbardziej niezwykłych psich historii.

taro i jiro

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się