Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii. Mieszkanka Boboszewa wykopała na swojej posesji dół. Wrzuciła do niego cztery nowo narodzone szczeniaki, a następnie przysypała je ziemią. Gdy te piszczały i skomlały, dorzuciła jej więcej. Zasypany dół ostatecznie przykryła deską – w ten sposób chciała zarówno zagłuszyć odgłosy piesków, jak i uniemożliwić suce dostęp do maluchów. Szczeniaki spędziły pod ziemią kilka godzin. To cud, że przeżyły.
Zakopała nowo narodzone cztery szczeniaki
W poniedziałek – 4 lipca 2022 roku – dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Płońsku otrzymał zgłoszenie o kobiecie, która zakopała szczeniaki w swoim ogródku. Pod wskazany adres przybyli policjanci i technik kryminalistyki. Kobieta przyznała, że zakopała maluchy na terenie swojej posesji. Jak później tłumaczyła – zrobiła to, ponieważ były martwe. Funkcjonariuszom policji udało się ustalić inną wersję wydarzeń.
Z relacji świadków zdarzenia wynika, że kobieta po ich zakopaniu, nie pozwoliła swojej suczce ich odkopać. Piszczące i skomlące szczenięta przysypała dodatkową warstwą ziemi, polała wodą, a następnie położyła deskę, uniemożliwiając zwierzęciu dostęp do tego miejsca.
https://twitter.com/PolsatNewsPL/status/1544338340832595969?s=20&t=13xfeY6XS0LRoGpCAIN5HASzczeniaki spędziły w „grobie” kilka godzin
Nowo narodzone szczeniaki spędziły pod ziemią kilka godzin. Wyziębione i głodne maluchy zaraz po uwolnieniu wraz z matką zostały zabrane do lekarza weterynarii. Mieszkanka Baboszewa została zatrzymana. Kobieta odpowie za usiłowanie zabójstwa zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Zgodnie z przepisami Ustawy o ochronie zwierząt za znęcanie się nad zwierzęciem – w tym przypadku próbę zabicia – ze szczególnym okrucieństwem 66-latce grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Bestialskie traktowanie zwierząt
W zeszłym roku pisaliśmy o Kreciku, który wraz z innym – martwym – psem został zakopany na środku pola. Zanim czworonóg został przysypany warstwą ziemi, sprawca zadał mu ciosy w głowę tępym narzędziem. Pies odzyskiwał sprawność pod okiem Stowarzyszenia Empatyczni Radzyń Podlaski. Mieszkaniec Moglina również zakopał swojego ogłuszonego psa żywcem. Dlaczego? Jak się później tłumaczył – chciał w ten sposób skrócić cierpienia chorego psa. Mężczyzna miał w organizmie 1,2 promila alkoholu.
źródło: mazowiecka.policja.gov.pl