01.12.2023

Były szkolone do zabijania, teraz walczą o normalne życie. Sprawca za kratami 

Anna Marciniak

Anna Marciniak

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Uczą się nowego życia i próbują na nowo zaufać człowiekowi dzięki specjalnej terapii. Mowa o psach odebranych z rąk Romana B., który postanowił niewinne zwierzęta wykorzystać jako maszynkę do zarabiania pieniędzy, organizując walki psów. 

Psy odebrane od organizatora walk psów

fot. Pogotowie dla Zwierząt/Facebook

Jedenaście psów, które zostały odebrane Romanowi B., czeka na lepsze życie i od dwóch lat bierze udział w specjalnej terapii. Uczą się nowego życia, a osoby mające je pod opieką głęboko wierzą, że los jeszcze się do nich uśmiechnie. 

Skazany za organizowanie walk psów

Walki psów to wciąż temat, który co jakiś czas pojawia się w mediach. Mimo głosów sprzeciwu nie brakuje osób, które kosztem zwierząt chcą się dorobić. Jedną z nich był Roman B.

Mężczyzna został skazany przez Sąd Okręgowy w Opolu na 3 lata bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad 11 psami oraz organizację walk psów. Ponadto otrzymał 15-letni zakaz posiadania zwierząt i musi wpłacić nawiązkę w kwocie 20 tys. zł oraz pokryć koszty sądowe w wysokości 10 tys. zł. Wyrok jest już prawomocny, choć wcześniej obrońca odwołał się od pierwszego wyroku – wówczas oskarżony otrzymał 4 lata pozbawienia wolności.

Mężczyzna do winy się nie przyznawał. O tym, że znęca się nad zwierzętami i organizuje walki, wiadomo było od lat. Czworonogi kilka razy były od niego odbierane i następnie znów oddawane. Dopiero funkcjonariusze ds. przestępczości gospodarczej II Komisariatu Policji w Opolu zebrali dowody, które pozwoliły raz na zawsze zakończyć cierpienie tych zwierząt.

Psy miały jeden cel... zabijać!

Sposób, w jaki psy traktował Roman B., odcisnął na nich mocne piętno. Zwierzę pod swoją opiekę zdecydowało się przyjąć Pogotowie dla Zwierząt. Początkowo oprócz ogólnej opieki, osoby związane ze stowarzyszeniem musiały dokładnie opisać i zaraportować obrażenia, jakich doznały czworonogi. Wnioski z przebiegu terapii behawioralnej i ogólny stan zdrowia również trafiły do sądu. Cała sprawa jest bardzo trudna.

Psy wymagają nie tylko szczególnej uwagi, ale także odpowiedniego podejścia. Być może nigdy nie trafią do adopcji, ze względu na fakt, że w przeszłości były trenowane, aby... zabijać. W tej sprawie z Kingą Żelewską, prezeską Pogotowia dla Zwierząt skontaktował się portal Tokfm.pl, który poprosił o nakreślenie aktualnego stanu psów. 

Jeśli chodzi o psy, co do których jesteśmy pewni, że walczyły i że - mówiąc mocno - miały cel zabijać, to jest jeden taki pies. Absolutnie nie nadaje się do adopcji w tym momencie, o ile kiedykolwiek będzie się nadawał. Pozostałe psy prawdopodobnie służyły jako przynęty dla tego, który walczył i miał wygrywać. Były - mówiąc brutalnie - mięsem armatnim, bo niestety w walkach psów około 80 procent tych, które przegrywają, nie przeżywa walki – tłumaczyła. 

Odebrano jedenaście psów, a wśród nich trzy suczki, które prawdopodobnie trzymane były w celach rozrodczych. Jak przyznała prezeska, nagrań z walk, które stanowiły dowód rzeczowy w sprawie, nie oglądała, jednak jest przekonana, że psy karmione były żywymi zwierzętami m.in. królikami. Miały też dostawać anaboliki i testosteron. Wszystko po to, aby wygrywały, a co za tym idzie – przynosiły zyski. Wiele wskazuje na to, że uczone agresji były już od wieku szczenięcego. Tuż przy ich klatkach, policja miała znaleźć trofea, puchary, dyplomy, przyrządy do ćwiczeń oraz leki. 

Adopcja? Tak, ale nie dla wszystkich

Terapia behawioralna szybko zaczęła przynosić skutki, jednak czy psy kiedykolwiek zaznają normalnego życia i będą gotowe do adopcji? Okazuje się, że mimo przeżytych traum większość odebranych czworonogów ma szansę na nowy dom. Cztery z jedenastu psów aktualnie przebywają w domach tymczasowych. Na widok człowieka reagują radością, a to dobry znak. Kinga Żelewska zauważa, że cieszą się na samą myśl o spacerze i dosłownie pragną kontaktu z człowiekiem. 

Jest jednak jeden pies, który potrzebuje specjalnej opieki. Ze względów bezpieczeństwa opieka nad nim odbywa się bezdotykowo. Każdy inny kontakt mógłby skończyć się pogryzieniem. Wiele wskazuje na to, że, był trenowany najbardziej brutalnymi metodami. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie gotowy na adopcję. Prezeska stowarzyszenia wyjaśniła portalowi, że ewentualnej adopcji będą mogły podjąć się tylko osoby z doświadczeniem w pracy z trudnymi psami. Oczywiście, gdyby miało do tego dojść, będą one najpierw poddane rygorystycznym testom, zarówno jeśli chodzi o wiedzę, pracę z czworonogiem, jak i warunki, w jakich miałby przebywać. 

To są zwykle trenerzy psów, ludzie, którzy mieli już takie rasy i wiedzą, na co się piszą. Nigdy nie wydałabym takiego psa laikowi, który pierwszy raz będzie miał styczność ze zwierzęciem po przejściach. Nie ma takiej opcji. Bardzo ważne jest pozytywne szkolenie. Dlatego rozmawiamy z potencjalnymi opiekunami. Sprawdzamy, na jakich zasadach pracują z psami, bo te zwierzęta potrzebują pozytywnych wzmocnień, absolutnie żadnych negatywnych – mówiła Żelewska. 

Psy po takich przejściach są reaktywne i wymagają bardzo dużo uwagi opiekuna. Na co dzień mogą na przykład dobrze funkcjonować z innymi zwierzętami, ale gdyby dostały hasło do ataku, mogłyby popaść w zupełne zamroczenie. Przy czym te ukryte hasła, które wywołują atak, mogą być słowami przypadkowymi, wyrwanymi z kontekstu. Tu akurat przez dwa lata nie zauważyliśmy zachowań, które wskazywałyby, że w przypadku tych psów istnieje jakieś ukryte hasło. U czterech psów przebywających aktualnie w domach zastępczych również nie doszło do niepokojących reakcji czy wzmożonej agresji – tłumaczyła dalej.

Miejmy nadzieję, że terapia pomoże psom na nowo zaufać człowiekowi i że tym razem trafią do dobrych domów. Warto nadmienić, że to pierwszy tego typu wyrok w Polsce. Jest więc nadzieja, że zbliżamy się do czasów, w których cierpienie zwierząt spotyka się z coraz większym sprzeciwem, również ze strony wymiaru sprawiedliwości.

Źródło: https://www.tokfm.pl

Pierwsza publikacja: 29.11.2023

Podziel się tym artykułem:

Anna Marciniak
Anna Marciniak

Absolwentka dziennikarstwa, od zawsze kochająca pisać. Prywatnie wielka miłośniczka zwierząt. Kocha naturę, a w szczególności ceni sobie zapach lasu, do którego często zagląda w towarzystwie swojego 3-letniego mieszańca.

Zobacz powiązane artykuły

21.11.2024

Zrób coś wyjątkowego na Święta – dołącz do akcji #CharytatywnaChoinka!

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Święta to czas, kiedy obdarowujemy bliskich prezentami i dzielimy się ciepłem. A co z tymi, którzy nie mają rodziny ani domu? Dzięki akcji #CharytatywnaChoinka, organizowanej przez Fundację Sarigato w ramach projektu „Karmimy Psiaki”, każdy z nas może sprawić, że zwierzęta w schroniskach poczują magię Świąt. To już siódma edycja tej wyjątkowej inicjatywy, w której pomagamy czworonożnym podopiecznym z całej Polski.

#CharytatywnaChoinka

undefined

07.11.2024

Co warto kupić dla pupila? Poradnik zakupowy!

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Zwierzęta domowe mają dobroczynny wpływ na ludzi. Badania dowodzą, że kontakt z czworonogami redukuje stres, pozwala rozładować napięcie, zachęca do aktywności fizycznej. Zwierzęta uczą swoich opiekunów empatii, okazywania uczuć. Miłości psa czy kota nie do się porównać z niczym innym, pupile kochają bezwarunkowo.

null

undefined

28.10.2024

"Postaw na łapy. Dosyp coś od siebie"! Ruszyła akcja wsparcia zwierząt z terenów powodziowych

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Już dziś dobiega końca akcja, w której Radio 357 i marka Biofeed połączyły siły, by wesprzeć zwierzęta w schroniskach dotkniętych skutkami powodzi w Polsce. Inicjatywa zakłada, że każde 15 zł przekazane przez patronów radia, to kilogram karmy przekazany przez darczyńców, a BIOFEED dokłada od siebie drugi kilogram!

postaw na łapy, akcja pomocy zwierzętom z terenów powodziowych

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się