17.12.2019
W klinice weterynaryjnej doszło do dramatycznej pomyłki. Weterynarz uśpił nie tego psa!
Magdalena Olesińska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
W pewnej lecznicy weterynaryjnej doszło do tragicznej pomyłki. Pracownik lecznicy przez pomyłkę zadzwonił do innego opiekuna psa, również o imieniu Ziggy, który zgodził się, aby weterynarz uśpił psa.
fot. www.facebook.com/andrea.martinez.900
Pożegnania nigdy nie są łatwe. Dla psiego opiekuna nie ma chyba nic gorszego niż nagłe i niespodziewane odejście jego ukochanego pupila. Ta świadomość, że nawet nie miałeś okazji się z nim pożegnać i już nic nie możesz z tym zrobić, jest nie do opisania. Takiej sytuacji doświadczyła Andrea Martinez, której zwierzę odeszło za Tęczowy Most przez dramatyczną pomyłkę lekarza weterynarii. Jak doszło do tego, że weterynarz uśpił nie tego psa?
Członek rodziny
Kiedy Andrea Martinez jechała ze swoim ukochanym jamnikiem Ziggy’m do lecznicy weterynaryjnej w hrabstwie Davis w Utah, nie przypuszczała, że dla jej pupila będzie to ostatnia wyprawa. Kobieta zawiozła psiaka do weterynarza, ponieważ miał on problemy z oddychaniem oraz wymioty. Liczyła, że pupil uzyska tam specjalistyczną pomoc.
Weterynarz stwierdził, że konieczne będzie przeprowadzenie dość kosztownej operacji. Dla kobiety nie miało to większego znaczenia, ponieważ życie Ziggy’ego było warte każdych pieniędzy. Andrea musiała zostawić psiaka w klinice weterynaryjnej na noc. Po zakończonej operacji, kiedy psiak się wybudzi z narkozy, ktoś z personelu miał się z nią skontaktować.
Ziggy był dla nas jak dziecko. Był najlepszym przyjacielem mojej córki, a także drugiego psa. Był po prostu członkiem naszej rodziny. Koszt jego operacji nie był dla mnie żadnym problemem – powiedziała Andrea Martinez.
Weterynarz uśpił nie tego psa!
W trakcie operacji okazało się jednak, że dolegliwości psiaka są znacznie poważniejsze, niż początkowo przypuszczano, a zwierzak będzie wymagał droższego i bardziej skomplikowanego zabiegu. Pracownik szpitala zadzwonił do opiekunów psa, by przedstawić okoliczności sytuacji i upewnić się, czy zgadzają się na to, aby kontynuować operację.
W tej samej klinice, w tym samym czasie, przebywał również inny psiak o imieniu Ziggy i, jak się później okazało, pracownik lecznicy weterynaryjnej przez pomyłkę zadzwonił do opiekuna tego drugiego czworonoga. On z kolei zdecydował o przerwaniu operacji i uśpieniu zwierzaka.
Andrea została obudzona telefonem później, o 2.30 w nocy. To wtedy usłyszała wiadomość, która w jednej chwili zmieniła jej życie.
Gdybym tylko mogła sama zdecydować o losie mojego psa, moja odpowiedź brzmiałaby zdecydowanie inaczej. Ciężko pogodzić się z tym, że nie mogę powiedzieć, iż zrobiłam wszystko, aby uratować pupila – relacjonuje Andrea Martinez.
To był błąd
Weterynarz wiele razy przeprosił Andreę, a także wyraził żal z powodu dramatycznej pomyłki, do jakiej doszło w jego klinice weterynaryjnej. Lecznica cały koszt operacji wzięła na siebie. Ponadto Andrei podarowano urnę, a także ozdobę na choinkę, na której odciśnięto łapkę Ziggy’ego.
10 grudnia Andrea Martinez opublikowała na Facebooku post, w którym poinformowała, że postanowiła nie podejmować przeciwko klinice żadnych działań prawnych.
źródło: www.dailymail.co.uk | zdjęcie główne: www.facebook.com
Zobacz powiązane artykuły
07.05.2025
Tragedia w Cesarce. Chciała ratować psa, oboje zostali porażeni prądem
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
To miał być zwykły, wiosenny spacer z psem. Niestety, zakończył się dramatem. 2 maja w miejscowości Cesarka (woj. łódzkie), niedaleko hotelu w gminie Stryków, 50-letnia kobieta rzuciła się na pomoc swojemu psu, który nagle znalazł się w wodzie. Gdy weszła do zbiornika, oboje zostali porażeni prądem.
undefined
04.05.2025
Kaganiec weterynaryjny może być groźny dla zdrowia psa!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Jeśli twój czworonóg z różnych względów musi nosić kaganiec, pamiętaj – kaganiec weterynaryjny nie nadaje się na spacery ani do autobusu! Czym grozi taki błąd?
undefined
23.04.2025
Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.
undefined