Adoptujmy najpierw nasze polskie zwierzęta. Tak pomożemy czworonogom z Ukrainy – rozmowa z lek. wet. Moniką Cygańską

Joanna Żołnierkiewicz

Joanna Żołnierkiewicz

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Granicę ukraińsko-polską codziennie przekraczają setki zwierząt. Do Polski trafiają czworonogi w różnym stanie zdrowotnym i psychicznym. Wiele polskich organizacji robi wszystko, by im pomóc. Tuż za granicą otrzymują niezbędne wsparcie.

adoptujmy najpierw polskie zwierzęta

Fot. Shutterstock

Tysiące Ukraińców dociera do Polski. Zabierają ze sobą swoje czworonogi. Część zwierząt nie ma aktualnych szczepień przeciwko wściekliźnie, niektóre nie są także zaczipowane. Dotąd nie mogłyby przekroczyć granicy, jednak nadzwyczajna sytuacja wymusiła nadzwyczajne środki. Niektórym udaje się więc przedostać do Polski, gdzie zostają zaszczepione i zaczipowane. Do naszego kraju trafiają nie tylko psy czy koty, które mają swoich opiekunów. Schronienie znajdują również bezdomne zwierzęta z ukraińskich schronisk. Nie zawsze jednak wszystkie od razu przekroczą granicę.

Sytuacja wygląda skomplikowanie, dlatego że procedury, które zostały uproszczone po stronie polskiej, niekoniecznie zostały uproszczone też po stronie ukraińskiej. Jest bałagan, jeśli chodzi o przepisy. One są inaczej odczytywane na granicy polskiej, inaczej na granicy ukraińskiej. Oczywiście wszyscy tam chcą pomóc i zdają sobie ze wszystkiego sprawę. Z tego, że my chcemy pomagać tym zwierzakom na stronie polskiej i starają się być przychylni, ale widocznie mają odgórne ustalenia.

Nie jest to niczyja zła wola, tylko błąd w interpretacji przepisów bądź tych przepisów nie ma jasnych po stronie ukraińskiej. Na przykład jakaś partia psów mogła przekroczyć danego dnia granicę (które nie miały miareczkowania), zmienił się pogranicznik i już kolejne takie nie mogły przejść do Polski – mówi lek. wet. Monika Cygańska z lecznic Wila-Vet i Klinika Puławska.

Jakie zwierzęta trafiają do kliniki Wila-Vet?

Część szczeniaków i młodych zwierzaków trafia do domów tymczasowych lub przejściowych schronisk. Te psy zazwyczaj wymagają jedynie podstawowej profilaktyki i opieki. Do nas do kliniki trafiły między innymi zwierzęta z Fundacji Judyta Zwierzęta – wymagające leczenia, nierzadko specjalistycznego. Są to psy i starsze, które są schorowane, i takie, które wymagają skomplikowanych ortopedycznych operacji. Były one wykonywane w Ukrainie, ale te zwierzęta wymagają reoperacji. Niestety, mam wrażenie, że opieka weterynaryjna w Ukrainie odbiega od standardów polskich. Do naszej Kliniki trafiają najgorsze przypadki.

Jak pomagają Państwo zwierzętom z Ukrainy?

To, co zrobiliśmy, było prywatną inicjatywą. My jako klinika zamówiliśmy materiały, których brakuje i przekazaliśmy do dyspozycji fundacji. Brakuje materiałów opatrunkowych, ligniny, plastrów, strzykawek, środków dezynfekcyjnych – zarówno zwierzętom, jak i ludziom. Rzeczy, które są wykorzystywane do opatrywania ran.

Zrobiliśmy zupełnie prywatnie zbiórkę w klinice. Zebraliśmy zarówno produkty dla zwierząt, jak i dla ludzi. Dla zwierząt karmy – mokrą i suchą – materiały opatrunkowe, środki dezynfekcyjne, kratki, transportery. Zbieraliśmy również rzeczy dla dzieci i niemowląt, jedzenie. Wszystko to zebraliśmy dzięki wielkiemu sercu naszych pacjentów. My ze swojej strony kupiliśmy też dodatkowe potrzebne rzeczy. Dary zawiozłam na granicę, gdzie są segregowane przez wolontariuszy. Część z tych rzeczy została przekazana do schronisk pod Lwowem, a część została przy granicy, ponieważ tam dobrze działa współpraca z Ochotniczą Strażą Pożarną. Oni wiedzą dobrze, gdzie rozwozić to bezpośrednio do miejsc w Ukrainie, tam, gdzie to jest potrzebne. To niejedyna taka pomoc – planujemy przeprowadzać kolejne zbiórki – mówi lek. wet. Monika Cygańska. Klinika stara się stale pomagać ludziom i zwierzętom z Ukrainy.

Apel: Adoptujmy najpierw polskie zwierzęta

W ten sposób pomożemy czworonogom z Ukrainy. Schroniska są już i tak zatłoczone. Polskie zwierzęta są odpowiednio przygotowane do adopcji, zarówno pod względem behawioralnym, jak i zdrowotnym. Niekiedy czekają na swój nowy dom od wielu lat. Dajmy im go. W ten sposób zrobimy miejsce w schroniskach dla stale przybywających czworonogów z Ukrainy, które nierzadko są zestresowane i wymagają opieki weterynaryjnej oraz behawioralnej.

Wzięłam w tym udział, bo to naturalny odruch serca – pomoc zwierzętom. Adoptujmy polskie psy, które długo siedzą w schroniskach, w ten sposób pomożemy zwierzętom z Ukrainy. Zwolnimy im miejsca. Polscy czworonożni podopieczni są w pełni przygotowani do adopcji. Nasze przebywają w schroniskach latami, czekając na nowy dom. Jeśli nie zaczniemy myśleć w ten sposób, schroniska będą jeszcze bardziej przepełnione niż dotąd – apeluje lek. wet. Monika Cygańska.

Z lek. wet. Moniką Cygańską z lecznic Wila-Vet i Klinika Puławska w Warszawie rozmawiała Joanna Żołnierkiewicz.

emiteo adoptujmy najpierw polskie zwierzęta

MAMY DLA CIEBIE PREZENT! Zapisz się do newslettera Psy.pl i już teraz odbierz za darmo e-book „50 ras w sam raz do kochania”

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

Joanna Żołnierkiewicz
Joanna Żołnierkiewicz

Była redaktor prowadząca portali Psy.pl i Koty.pl. Prywatnie opiekunka dwóch nierasowych kotek – Furii i Luny.

Zobacz powiązane artykuły

Adoptowałeś lękliwego psa? Radzimy, jak zabezpieczyć go przed ucieczką!

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Adoptowane psiaki, które wcześniej nigdy nie mieszkały w domu, mogą mieć skłonności do ucieczek. Jak zabezpieczyć psa przed ucieczką?

lękliwy pies

undefined

Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

undefined

„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. 

Beza na opuszczonej posesji

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się