28.01.2020
„Dopiero od kilku godzin tak leży”. Pies umierał w męczarniach, leżąc we własnych odchodach
Magdalena Olesińska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Wolontariusze z Fundacji Viva! interweniowali w sprawie skrajnie zaniedbanego zwierzęcia. Pies umierał, leżąc we własnych odchodach. Wszystko to nie działo się na odludziu, a w Warszawie.
fot. www.facebook.com/fundacjaviva
Skrajnie zaniedbany, wychudzony, pozostawiony na pastwę losu, leżąc w kałuży własnego moczu i odchodach, cierpiał w samotności. Kolejna historia, która nie powinna mieć miejsca, a jednak miała. Pies w typie owczarka niemieckiego umierał w męczarniach na terenie jednego z warszawskich zakładów kamieniarskich, leżąc we własnych odchodach.
Pies umierał, leżąc we własnych odchodach
W czwartek – 23 stycznia – psa zauważyła mieszkanka Warszawy, która wraz ze swoim pupilem spacerowała w parku Sowińskiego. Kobieta usłyszała przeraźliwe skomlenie, które zaprowadziło ją do zakładu kamieniarskiego znajdującego się nieopodal cmentarza przy ulicy Wolskiej. Natychmiast wezwała pomoc. Na miejsce udali się wolontariusze z Fundacji Międzynarodowego Ruchu na Rzecz Zwierząt Viva!.
Widok, jaki zastali pracownicy organizacji, był druzgocący. Skrajnie wychudzony i zaniedbany pies leżał w kałuży własnego moczu i odchodów. Nie miał siły, by wstać. Pies w typie owczarka niemieckiego leżał na boku i jedynie skomleniem mógł poinformować o swoim cierpieniu.
Kiedy weszłyśmy do kojca, fetor był taki, że trudno było opanować mdłości, a amoniak z zalegającego wszędzie moczu gryzł drogi oddechowe. Właściciel właściwie nie potrafił wytłumaczyć się z tego stanu psa, poza tym, że twierdził, że pies leżał tak od kilku godzin, co było oczywistą nieprawdą – relacjonuje Katarzyna Filipczuk, inspektor Fundacji Viva!.
„Dziś się położył”
Z wpisu pracowników Fundacji Viva!, który został opublikowany na oficjalnym fanpage’u na Facebooku, wynika, że pies ponoć „dziś się tak położył” – tak tłumaczył stan zwierzęcia jego właściciel. Twierdził, że zwierzęciu wcześniej nic szczególnego nie dolegało i jest już po prostu stary.
Konający pies został zabrany i niezwłocznie przewieziony do lecznicy weterynaryjnej, gdzie została mu udzielona fachowa pomoc. Lekarze weterynarii nie mieli wątpliwości, że stan zwierzęcia jest wynikiem długotrwałego zaniedbania. Pies był nie tylko wychudzony, ale miał też zapadnięte gałki oczne i brak czucia w lewych kończynach, na których leżał. Świadczy to o tym, że zwierzę przez długi czas było w stanie wegetatywnym. U czworonoga zdiagnozowano również zagrażającą życiu hipotermię.
Kiedy w lecznicy dostał kroplówki i trochę się ogrzał, zaczął pić tak łapczywie, że nie widziałam, żeby pies tak rzucał się na wodę. Obawiam się, że był tak skrajnie odwodniony z winy właściciela, który najprawdopodobniej zwyczajnie nie dawał mu wody i jedzenia, czym doprowadził do tego, że pies mógł nie przeżyć do wieczora – mówi Katarzyna Filipczuk, inspektor Fundacji Viva!.
Obecnie stan zwierzęcia jest ciężki, ale stabilny. Pies wciąż ma problemy z samodzielnym wstawaniem. Sprawa trafiła do odpowiednich organów ścigania.
źródła: www.facebook.com/fundacjaviva, wiadomosci.radiozet.pl | zdjęcie główne: www.facebook.com/fundacjaviva
Zobacz powiązane artykuły
26.09.2023
Zaginiona dwulatka odnaleziona w lesie. Uratowały ją psy – jeden jej strzegł, na drugim spała
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
Od kilku dni media na całym świecie rozpisują się o historii dwulatki, która niepostrzeżenie wyszła z domu. Wraz z nią zniknęły dwa psy.
undefined
24.09.2023
Maffi i Edi – skrajnie zaniedbane suczki skazane przez człowieka na niewyobrażalne cierpienie
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Wolontariusze podczas interwencji nigdy nie wiedzą, czego mogą spodziewać się na miejscu. Tak samo było i w tej sytuacji. Los Maffi i Edi nie obchodził nikogo. Zaniedbane i skazane przez człowieka na ogromne cierpienie mają teraz szansę na nowe życie.
undefined
23.09.2023
Elena uciekała przed wojną. Po 18 miesiącach odnalazła swojego psa
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Elena, mieszkanka Ukrainy, była zmuszona uciekać przed wojną. Niestety nie mogła zabrać ze sobą swojego psa. Po 18 miesiącach udało jej się odzyskać ukochanego pupila. Niezwykłe spotkanie relacjonowały włoskie media.
undefined