04.10.2018
Ma dopiero 5 miesięcy, a już spotkało go najgorsze. Był zjadany przez robaki
Magdalena Ciszewska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Szczeniaczek leżał w trawie pod płotem i czekał na śmierć zjadany przez robaki. Właściciel chciał go zakopać żywcem. Uwaga! Drastyczne zdjęcia!
fot. Facebook / Fundacja Jestem Głosem
Kilka dni temu, wieczorem, przedstawiciele fundacji Ja Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią otrzymali informację od policjanta z Jankowic Rybnickich w gminie Świerklany o pięciomiesięcznym psie, który jest zjadany przez robaki.
Dowiedzieliśmy od policjanta, że zwierzę leży pod płotem na jednej z posesji. Pies jest zjadany żywcem przez robaki, gnije. Smród był niesamowity, czuliśmy fetor psującego się mięsa. Długo zajmuję się psami, po raz pierwszy miałam ciarki, gdy opatrywaliśmy pieska – mówi dziennikarzom portalu www.rybnik.com.pl Joanna Gąska, inspektor fundacji.
Zjadany przez robaki
Pięciomiesięczny piesek został odnaleziony niemal w ostatniej chwili. Gdy inspektorzy fundacji dotarli na miejsce, właściciel psa chciał go pogrzebać żywcem, bo myślał, że nie żyje. Okazało się, że zjadany przez robaki zwierzak ma głęboką ranę ciętą na szyi, a także rany kłute od głowy do łopatki. Piesek rozkładał się żywcem, z zaniedbanych ran wychodziły robaki.
Na stole zabiegowym
Inspektorzy fundacji Ja Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią natychmiast przewieźli szczeniaka do kliniki weterynaryjnej w Gliwicach. Tam zjadany przez robaki zwierzak trafił na stół zabiegowy. Okazało się, że jest gorzej, niż myśleli – robaki wychodziły Tuptusiowi (tak go nazwali) z głowy i szyi.
Trzeba było go poddać kilku poważnym zabiegom. Dzięki ludziom o dobrych sercach zebrano pieniądze na intensywne leczenie psa.
Pierwsze kroki
Po tygodniu leczenia stan Tuptusia się poprawił i piesek stanął sam na łapkach i zrobił kilka kroków.
Polecane przez redakcję
Reklama
Po raz pierwszy od przywiezienia zrobił samodzielne kroki, przy czym bardzo machał ogonem i wdzięczył się, liżąc ręce. Jest osłabiony i obolały. Rany się goją, ale martwica jest daleko posunięta – pisali kilka dni temu na swoim facebookowym fanpage’u inspektorzy fundacji.
Wczoraj zaś zamieścili filmik pokazujący, jak Tuptuś wychodzi się załatwić.
Tuptuś na króciutkim wyjściu na siku. Jego radość na widok Asi jest niesamowita. Asia wraz z Kevinem uratowali maleństwo. Mam wrażenie, jakby rozumiał, że to jego wybawczyni – podpisano film.
Tuptuś jest pupilem kliniki. Na razie nie wiadomo, czy będzie konieczny przeszczep skóry. Wszystko zależy od postępów gojenia się.
Właścicielowi Tuptusia może grozić nawet 5 lat więzienia, jeśli prokuratura zakwalifikuje jego postępowanie jako działanie ze szczególnym okrucieństwem.
Jak można pomóc?
Tuptuś będzie wymagał jeszcze długiego leczenia. Oto, jak można go wesprzeć:
SMS (koszt 2,46zł)
Numer: 72365
Treść: S13100
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/robaki-wychodzazglowy
Dane do wpłat tytułem „darowizna Tuptuś”
FUNDACJA JESTEM GŁOSEM TYCH, CO NIE MÓWIĄ
Rybnik 44-207 ul. Rybacka 54A
ING 43105013441000009080299499
dla przelewów z zagranicy kod SWIFT INGBPLPW 43105013441000009080299499
PayPal [email protected] Nip: 6423191217
Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.
Zobacz powiązane artykuły
25.04.2024
Adoptowałeś lękliwego psa? Radzimy, jak zabezpieczyć go przed ucieczką!
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Adoptowane psiaki, które wcześniej nigdy nie mieszkały w domu, mogą mieć skłonności do ucieczek. Jak zabezpieczyć psa przed ucieczką?
undefined
09.04.2024
Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.
undefined
09.04.2024
„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego.
undefined