Prawdziwe historie
19 września 2018 4 minuty czytania

Luna miała zacząć nowe życie. Okazało się, że ze schroniska trafiła prosto do piekła

Lunę, suczkę w typie owczarka niemieckiego, adoptowało w ubiegłym roku małżeństwo z Inowrocławia. Jak się okazało, znęcali się na adoptowanym zwierzakiem. W końcu Luna trafiła do schroniska.

Znęcali się nad adoptowaną suczką

Adoptowana w ubiegłym roku przez małżeństwo z Inowrocławia Luna musiała przejść gehennę. Właściciele znęcali się nad adoptowaną suczką. A wydawało się, że Luna znalazła dobrych opiekunów.

Znęcali się nad adoptowaną suczką

Normalni, jak się wtedy wydawało, skromni ludzie, którzy sami się zgłosili po pieska, ponieważ brakowało im towarzysza. Ludzie z tzw. polecenia, nie obcy. Przez ostatni rok otrzymywałam informacje na temat Lunki, zazwyczaj krótkie, ale zapewniające, że jest wszystko ok i że jest bardzo wdzięczną psinką. Od ostatnich niespełna trzech miesięcy kontakt się urwał. Moje próby skontaktowania się z małżeństwem nie przynosiły skutku. Zaniepokoiło mnie to – pisze na Facebooku Izabela Olszewska, która była zaangażowana w adopcję Luny.

Izabela Olszewska skontaktowała się ze schroniskiem w Inowrocławiu i poinformowała jego pracowników, że szuka psa. Szybko otrzymała odpowiedź, że do schroniska trafił podobny do opisanego przez nią zwierzak. Dostała też zdjęcie.

Umarłam. Nie patrząc na nic, wzięłam urlop i ruszyłam. Gdy dojechałam, moim oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy. W pierwszym momencie jej nie rozpoznałam. Gdy powiedziałam: Lunka, podeszła do krat, polizała i spojrzała mi w oczy. Wtedy byłam pewna na milion procent, że to ona. Ale najgorsze dopiero było przede mną – czytamy na Facebooku.

Jak wyglądała, gdy trafiła do schroniska…

Kierowniczka schroniska i lekarz weterynarii pokazali Izabeli Olszewskiej zdjęcia dokumentujące, w jakim stanie Luna trafiła do schroniska. Była schorowana, zabiedzona, właściciele prawdopodobnie znęcali się nad adoptowaną suczką. Oględziny wskazywały, że mogła być gdzieś więziona. Osoba, która przyprowadziła Lunę do schroniska, twierdziła, że znalazła ją błąkającą się w mieście.

Luna choruje na nużycę, grzybicę, była niedożywiona, dodatkowo miała zapalenie uszu oraz oczu. Paznokcie miała niesamowitej długości, jakby nie były obcinane zupełnie. Zawinięte jak szpony orła. Gdy zabierałam ją ze schroniska, ledwo stała na nogach. Jej ciało pokryte było w połowie sierścią, reszta to strupy i rany, a już była po niespełna dwóch miesiącach leczenia. Dzisiaj jest już z nami miesiąc i zostaje na zawsze. Podjęliśmy natychmiastowe leczenie i sunia dochodzi do siebie w szybkim tempie. Leczenie będzie długotrwałe, ale to nie ma znaczenia, bo nie pozwolimy jej więcej cierpieć – pisze na Facebooku Izabela Olszewska.

Sprawa Luny została zgłoszona na policję i zajął się nią prokurator. Trwają przesłuchania świadków.

Interesuje Cię ta tematyka?

Kto powiesił psa w lesie
Prawdziwe historie

Kto powiesił psa w lesie? „Mógł umierać nawet 20 minut”

Mastif pilnujący stada
Prawdziwe historie

Co zrobić, gdy psy sąsiadów za głośno szczekają? Sąd: podciąć psom struny głosowe

Kasztanek został okaleczony, podcięto mu struny głosowe
Prawdziwe historie

Po dwóch latach wrócił do schroniska. Z lękiem separacyjnym i podciętymi strunami głosowymi

Magdalena Ciszewska

Magdalena Ciszewska

Czytaj więcej
Udostępnij:
Data pierwszej publikacji: 19 września 2018

Newsletter

Chcesz otrzymywać wyjątkowe porady, newsy i historie na maila? Zapisz się na newsletter! (psst… mogą pojawić się też kody rabatowe)

Zapisz się!

Chcesz otrzymywać wyjątkowe porady, newsy i historie na maila? Zapisz się na newsletter!
(psst… mogą pojawić się też kody rabatowe)