03.08.2014

Przejechał 3700 km, by uratować życie swojego psa

author-avatar.svg

Magdalena Ciszewska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Kiedy Scott Clare dowiedział się, że jego ukochany pies ma rzadką chorobę serca, zrobił wszystko, co w jego mocy, aby uratować mu życie.

Przejechał 3700 km, by uratować życie swojego psa

fot. www.youtube.com/watch?v=JuWT-n3T7JE&feature=emb_title

Scott Clare, nauczyciel z Bakersfield w Kalifornii, przejechał ze swoim 14-miesięcznym biszkoptowym labradorem retrieveremOsiem godzin i ponad 10 000 $ później Osiem godzin i ponad 10 000 $ później  o imieniu Buck-O niemal całe Stany Zjednoczone z Ohio do Kalifornii, by uratować jego życie.

Przekroczył kraj, by uratować życie

Ponad rok temu Scott Clare stracił ukochaną żonę. Wkrótce potem zaopiekował się żywiołowym biszkoptowym labradorem retrieverem, którego nazwał na cześć baseballowego gracza Johna Jordana „Buck” O’Neila i który każdego dnia dawał mu radość – zmuszał do uśmiechu i śmiechu. Niestety, gdy Scott Clare udał się do lekarza weterynarii, by przygotować psa do sterylizacji, podczas wstępnych badań okazało się, że jego serce bije za szybko. Norma dla psa to 70-160 uderzeń na minutę, podczas gdy u Bucka-O było to zawsze więcej niż 160. Lekarze zdiagnozowali wrodzoną wadę serca: niedorozwój zastawki trójdzielnej. Wiąże się to z powiększeniem serca i przyspieszeniem oddechu. Lekarze dają takim psom od sześciu miesięcy do trzech lat życia.

8 godzin i ponad 10 000$ później

Dla Bucka-O był tylko jeden ratunek: operacja. Jednak taki zabieg w Stanach Zjednoczonych mogła przeprowadzić tylko dr Kathy Wright z kiliki MedVet z Cinncinati w Ohio. Kalifornię, gdzie mieszka pies, dzieli od niego kilka tysięcy kilometrów.

Miałem do wyboru: wydać kilka tysięcy dolarów lub skazać Bucka-O na straszną śmierć, to ostatnie nie wchodziło w grę – mówi Scott Clare.

Wsiadł więc w samochód i pokonał 3700 km ze swoim podopiecznym. Operacja trwała 8 godzin i kosztowała 10 tys. dolarów. Na szczęście pies przeszedł ją dobrze. Teraz wraz z opiekunem jest już w domu, a my życzymy mu wielu lat życia w zdrowiu.

zdjęcie główne: www.youtube.com

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Magdalena Ciszewska

Absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2005 roku sekretarz redakcji miesięcznika „Mój Pies”, a później także autorka tekstów na portalu PSY.PL. W dzieciństwie wychowywała się z suczką owczarka niemieckiego o imieniu Diana.

Zobacz powiązane artykuły

07.05.2025

Tragedia w Cesarce. Chciała ratować psa, oboje zostali porażeni prądem

Ten tekst przeczytasz w 1 minutę

To miał być zwykły, wiosenny spacer z psem. Niestety, zakończył się dramatem. 2 maja w miejscowości Cesarka (woj. łódzkie), niedaleko hotelu w gminie Stryków, 50-letnia kobieta rzuciła się na pomoc swojemu psu, który nagle znalazł się w wodzie. Gdy weszła do zbiornika, oboje zostali porażeni prądem.

null

undefined

04.05.2025

Kaganiec weterynaryjny może być groźny dla zdrowia psa!

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Jeśli twój czworonóg z różnych względów musi nosić kaganiec, pamiętaj – kaganiec weterynaryjny nie nadaje się na spacery ani do autobusu! Czym grozi taki błąd?

kaganiec weterynaryjny nie na upał

undefined

23.04.2025

Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.

pies uratowany spod falochronu Kołobrzeg

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się