24.06.2005

Chip na hycla i złego pana

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Dlaczego nie doceniamy w Polsce zalet chipowania? - pytamy Bartłomieja Szostakowskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt

pierwsza wizyta u weterynarza

fot. Shutterstock

Chipowanie ma służyć ludziom czy zwierzętom?
Jednym i drugim – ma zmobilizować ludzi do sprawowania właściwiej opieki nad zwierzętami, a przez to zmniejszyć liczbę zagubień i pogryzień. Poza tym, gdy zwierzę jest zidentyfikowane, łatwo ustalić właściciela, a hycel nie może kilka razy łapać psa i dostarczać do schroniska, by wyłudzić pieniądze od gminy.

W Gdańsku od 10 lat prowadzony jest program rejestracji i identyfikacji zwierząt „Podaj łapę”. Jakie są jego efekty?
Zachipowano blisko 30 tys. psów. W efekcie dwukrotnie spadła liczba pogryzień i aż dziesięciokrotnie zwiększyła się liczba szczepień przeciwko wściekliźnie. Zmniejszyła się też (o ponad jedną trzecią) liczba zwierząt w gdańskim schronisku.

Co trzeba zrobić, aby rozpocząć taki program?
Potrzebna jest uchwała gminy, stwierdzająca, że znakowanie zwierząt jest obowiązkowe. Urzędnicy muszą przeznaczyć odpowiednią kwotę pieniędzy na wdrożenie programu i zapewnić możliwość egzekwowania przepisów – np. wyposażając straż miejską w czytniki chipów.

Ile to kosztuje?
Minimalna stawka wynosi 35 zł za psa – wystarcza to na zakup mikroprocesora, opłacenie lekarza weterynarii, utrzymanie bazy danych. Psy z dużego miasta (w którym mieszka około 30 tys. zwierząt) można oznakować w ciągu 3 lat.

Gdy pieniądze pochodzą z budżetu miasta, za chipowanie płacą wszyscy podatnicy…
Z programu korzystają również ci, którzy psów nie mają. Z miast znikają bezdomne zwierzęta, a w wypadku pogryzienia można zidentyfikować właściela i sprawdzić, czy pies był szczepiony. Niektóre miasta płacą tylko za oznakowanie obecnej populacji. Za zwierzęta rejestrowane po określonej dacie będą musieli płacić właściciele. Nie wymusi się jednak na wszystkich właścicielach, by płacili podatek i jeszcze kilkadziesiąt złotych za identyfikację zwierzęcia (w dużych miastach to koszt rzędu 60-100 zł). Niektórzy będą ukrywali psy, a wtedy cała idea identyfikacji upada, bo jej założeniem jest masowość.

Jeśli każda gmina sama decyduje o tym, czy wprowadzić program, trudno mówić o masowości…
Największym problemem jest to, że niektóre gminy tworzą lokalne rejestry zwierząt, niespójne z naszym, ogólnopolskim. Jeśli pies z takiej gminy zgubi się w innej części kraju, nie zostanie zidentyfikowany. Chipując zwierzę, trzeba pamiętać, że sam mikroprocesor niewiele daje, jeśli nie został zapisany w odpowiedniej bazie danych.

Radni gminy powinni wydać pieniądze na sterylizację czy na identyfikację zwierząt?
Identyfikacja to najbardziej podstawowa forma zapobiegania bezdomności, bo przypisując zwierzę do właściciela, uderzamy w nieodpowiedzialnych opiekunów. Większość bezdomnych zwierząt w naszym kraju w rzeczywistości ma bądź miała właściciela. Poza tym sterylizacja jest droższa niż identyfikacja.

Ale chip pod skórą nie uchroni suki przed ciążą…
…a sterylizacja nie ochroni jej przed bezdomnością. Dlatego nie jestem zwolennikiem masowej sterylizacji prewencyjnej wszystkich psów w Polsce. W większości krajów Europejskich też się ich nie prowadzi. Tak robi się na Cyprze, w Turcji i innych krajach basenu Morza Śródziemnego, gdzie po miastach biegają watahy psów, które rozmnażają się na ulicach. W Turcji zwierzęta się masowo sterylizuje, ale potem wypuszcza z powrotem na ulice, bo nie ma pieniędzy na ich utrzymanie w schroniskach – czy to jest humanitarne? Uważam, że ideałem byłoby połączenie identyfikacji zwierząt ze sterylizacją psów schroniskowych.

Jednak wielu właścicieli w Polsce nie pilnuje swoich psów – prędzej czy później pojawią się szczenięta…
Tak jest głównie w małych miejscowościach i wioskach. Tam profilaktyka sterylizacji jest rzeczywiście potrzebna. Zanim w tych miejscach rozpowszechni się identyfikacja, minie wiele czasu.

Ile zwierząt trzeba na danym obszarze zachipować, by zobaczyć rezultat?
Wystarczy nawet 20-30 proc. Dlatego pozytywne skutki chipowania widać z reguły już w pierwszym roku funkcjonowania programu.
Jak szczepienie

Chipowanie to wszczepienie pod skórę zwierzęcia mikroprocesora. Zabieg przypomina zastrzyk, nie ma przeciwwskazań medycznych. Chipowanie zaleca się podczas pierwszych szczepień. Po zarejestrowaniu zwierzęcia staje się ono możliwe do zidentyfikowania – wystarczy specjalnym czytnikiem odczytać numer chipa i w komputerowej bazie danych sprawdzić, do kogo należy. W gminach, w których prowadzony jest pod program „Podaj łapę”, właściciele nie płacą za chipowanie. Mieszkańcy innych części kraju mogą przystąpić do programu „Integrator” indywidualnie, ale muszą ponieść koszty zabiegu.

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

27.06.2025

Roboty w służbie adopcji. eufy wspiera domy tymczasowe i czworonogi w potrzebie

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Technologia może zmieniać świat – nawet ten z sierścią, łapkami i historiami, które bolą. Marka eufy przekazała swoje roboty sprzątające domom adopcyjnym, by pomóc psom i kotom w najważniejszym etapie ich życia: drodze do domu.

null

undefined

24.06.2025

"Nie porzucaj, też mam uczucia!" - kolejna odsłona kampanii TOZ przeciwko porzuceniom

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Wakacje to dla nas powód do radości, lecz dla zwierząt to często tragedia. Według danych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce liczba porzuceń wzrasta wtedy aż o 30 procent! Dlatego w kolejnej odsłonie corocznej kampanii pod hasłem "Nie porzucaj, też mam uczucia!" TOZ apeluje o empatię. Przed wyjazdem na urlop zwierzęciu można i należy zapewnić opiekę!

kampania "Nie porzucaj, tez mam uczucia"

undefined

13.06.2025

Zginęła ratując psa z torów. 42-letnia kobieta nie zdążyła przed nadjeżdżającym pociągiem

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Miała tylko kilka sekund. Alicia Leonardi próbowała ściągnąć psa swojego byłego partnera z torów kolejowych. Nie zdążyła. Wypadek w stanie New Hampshire pokazuje, jak wielką cenę czasem płacimy za miłość do zwierząt.

null

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się