23.12.2013

Dziwne wydarzenia w Przytulisku dla Zwierząt w Głownie

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Podobno ktoś kiedyś słyszał, jak w noc wigilijną zwierzęta przemówiły ludzkim głosem. Potwierdziły się informacje, że w Głownie w województwie łódzkim już przed świętami mają miejsce niezwykłe wydarzenia.

fot. Karolina Jurga

Aby dotrzeć do Przytuliska dla Zwierząt w Głownie, trzeba jechać około kilometr leśną drogą (ul. Piaskowa). Mniej więcej przed ostatnim zakrętem można usłyszeć szczekanie psów. Po chwili oczom ukazuje się bordowa brama, w powietrzu wyczuwalny staje się charakterystyczny zapach, a z każdą chwilą coraz wyraźniej widać metalowe boksy i drewniane budy. Każdy spodziewa się, że na terenie Przytuliska dostrzeże przede wszystkim zwierzęta. Nic bardziej mylnego. Między boksami krążą ludzie. Jedni spokojnie, inni rozgorączkowani, biegają, noszą smycze, garnki, worki z karmą. Ktoś czegoś szuka, ktoś coś znalazł… Wśród tego zamętu błyska flesz aparatu fotograficznego.

– Kim oni są? I dlaczego nie można ich zrozumieć? – myślą przypadkowi przechodnie. – Czy oni coś mówią? Otwierają usta, ale nic nie słychać. Tylko szczekanie, skomlenie i czasem wycie.
– To nasi wolontariusze – wyjaśnia Zofia Barańska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt „Arkadia” w Głownie.
– Dlaczego ich nie słychać? Czy oni nie mówią? – pada kolejne pytanie.
– To nic niezwykłego. Oni już dawno przemówili zwierzęcym głosem. Dogadują się z naszymi psami i kotami jak nikt inny. To ich niezwykła moc, która płynie z samego serca – z dumą dodaje pani Zosia.

Wolontariusze wchodzą do boksów. Spędzają tam chwilę, zakładają psom szelki lub obroże, przypinają smycze i wychodzą poza teren Przytuliska na spacer. Okazuje się, że z bliska można zrozumieć, co mówią.

– Czyli jednak nie szczekacie – śmieją się goście.
– Szczekamy? – dziwi się Agata. – My nie musimy szczekać po to, żeby zrozumieć naszych podopiecznych ani po to żeby oni zrozumieli nas – wyjaśnia, po czym patrzy na Andzię, która doskonale wie, co mówią jej oczy.
– Bo my już dawno zeszliśmy na psy – dodaje ze śmiechem Beata.

I odchodzą w stronę lasu, a przechodnie zastanawiają się, dla kogo ten spacer jest większą frajdą – dla ludzi czy dla psów. W ogóle jakoś tak nietypowo wyglądają. Dookoła biało, śnieg spowił drzewa i krzewy rosnące przy drodze, a od tych psio-człowieczych duetów bije jakiś niespotykany blask. W sumie go nie widać. Tylko czuć…

Pstryk.

– Poczekajcie na mnie – woła Karolina. Pstryk. – Porobię wam fajne foty. – Pstryk. – O, dzień dobry. Państwo przyszli do Przytuliska? – pyta w biegu przechodniów.
– My? Eeee, nie… To znaczy… Właściwie… bo my mamy już zwierzę w domu.
– O, to zapraszamy. Mamy kilka psiaków, które jeszcze czekają na spacer – mówi i obraca się, żeby zaciągnąć zaskoczonych ludzi do Przytuliska. – Pójdę z wami. Zaraz znajdziemy wam odpowiednie psiaki.

I Karolina zaczyna biegać od boksu do boksu. A przechodnie patrzą i nie wierzą. Znowu jej nie słyszą. Wolontariuszka porusza ustami, ale tylko zwierzęta wydają się wiedzieć, o co jej chodzi. Po chwili Karolina wraca z Helcią i Czarusiem.

– Proszę – mówi z uśmiechem i wręcza przechodniom smycze.
– Dziękujemy – odpowiadają i biorą je w ręce.

Nagle coś się dzieje. Oczy robią się im większe, na twarzach pojawia się zdziwienie, po chwili smutek, który po chwili ustępuje uśmiechowi.

– Słyszysz? – pyta pierwszy.
– Tak. Ile tu historii, ile marzeń, tęsknoty, miłości, smutku i radości – wylicza drugi przechodzień.

Ale pierwszy już go nie słyszy. Widzi tylko ruchy jego ust. Czuje, co ten mówi, ale słucha psów. I odpowiada im, swoim spojrzeniem, uśmiechem, gestami. Stało się. Od tej chwili los każdej skrzywdzonej istoty zamieszkującej przytuliskowe boksy stał się im bliski. Nie ma już przypadkowych przechodniów. Helcia i Czaruś wyprowadzani są przez wolontariuszy. Nowych wolontariuszy. Karolina widzi, co się stało. Z radością robi im zdjęcia. Pstryk! „Mamy was!” – myśli.

Jest 24 grudnia. Wigilia. O czym myślą nowi wolontariusze, spacerując z psami? „Jutro tu wrócimy. Jesteśmy im bardzo potrzebni!”.

Przytulisko dla Zwierząt w Głownie zostało założone w 1998 roku. Powstało by dawać schronienie zwierzętom, które są porzucane przez swoich właścicieli, wygłodzone błąkają się po ulicach miasta lub są znajdowane przez mieszkańców Głowna w okolicznych lasach. Niektóre zwierzęta przebywają w Przytulisku, ponieważ osobiście przywieźli je tu ich „właściciele”. Są również takie, które pochodzą z interwencji, gdyż warunki w jakich bytowały zagrażały ich życiu.

W Przytulisku przebywa średnio około 100 psów i 20 kotów. W opiece nad nimi pomagają wolontariusze, dzięki którym psy odzyskują równowagę psychiczną, uczą się podstawowego posłuszeństwa, a także wychodzą ze stanów depresyjnych i otwierają się na pozytywny kontakt z ludźmi. www.przytulisko.glowno.pl

Pierwsza publikacja: 26.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

17.03.2025

Jak się przygotować do adopcji psa ze schroniska? Na te rzeczy musisz zwrócić uwagę

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Nowy członek rodziny nie zawsze reprezentuje gatunek homo sapiens. Zdarza się, że podejmujemy decyzję o powiększeniu grona domowników o reprezentanta gatunku canis lupus familiaris. Fundacja Viva! namawia wszystkich, którzy chcą mieć psa, aby go nie kupować, ale zdecydować się na adopcję zwierzęcia ze schroniska.

Mity o adopcji psa ze schroniska

undefined

04.02.2025

Makabryczne odkrycie w Warszawie – martwy pies w koszu na śmieci. Trwa dochodzenie

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Na warszawskiej Woli dokonano wstrząsającego odkrycia – w śmietniku na placu zabaw znaleziono martwego psa. Zwierzę miało obrażenia na pyszczku, a okoliczności jego śmierci są niejasne. Sprawą zajmuje się policja i OTOZ Animals, a opiekun suczki przedstawił swoją wersję wydarzeń.

Martwy pies w śmietniku

undefined

31.01.2025

30-latek udusił psa workiem. Tłumaczył, że „nie chciał, by męczył się w schronisku”

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Mieszkańcy Wałbrzycha dokonali makabrycznego odkrycia – w lesie znaleziono martwego psa ze związanymi łapami i workiem foliowym na głowie. Policja szybko ustaliła sprawcę, którym okazał się 30-letni mężczyzna. Jego tłumaczenie szokuje.

30latek udusił psa Wałbrzych

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się