15.06.2007

Ginger tańczy jak Kinga zagra

author-avatar.svg

psy.pl

Ten tekst przeczytasz w 6 minut

O swoich doświadczeniach w wychowywaniu psa niełatwej do ułożenia rasy opowiada Kinga Rusin

shar pei leży na podłodze

fot. Shutterstock

Marszczenia są trendy?
Z rasą shar pei spotkałam się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych, w których jest ona bardzo popularna. Wizerunek słodkiego pomarszczonego szczeniaczka widnieje na mnóstwie widokówek i reklam. Ale o wyborze tej rasy nie zdecydowała w moim wypadku jej fotogeniczność. Do zakupu psa podeszłam metodycznie. Postanowiłam sprawdzić, co kryje się za – czy też pod – tymi fałdami. Charakter psa, czyli charakterystyka rasy, miała ogromne znaczenie. Siedziałyśmy z córkami i zastanawiałyśmy się, jaki tryb życia prowadzimy, czego oczekujemy od psa i co same możemy mu dać. Doszłyśmy na przykład do wniosku, że nie zawsze będziemy w stanie pozwolić się psu wybiegać przez parę godzin – a większość ras tego potrzebuje.

Element wyzwania też był całkiem istotny, bo shar pei to uroczy, ale i bardzo wymagający kompan. I wcale nie o pielęgnację chodzi. Niełatwo złapać z tym psem prawdziwy kontakt, podporządkować, wyszkolić… Ale ja lubię wyzwania.

Spodziewałam się, że sprawi Pani sobie raczej rasę do towarzyszenia w jeździe konnej…
Nie było takiej potrzeby, ponieważ nie jeżdżę konno w teren. Przeszkadzałby mi pies z natury energiczny, ponieważ mam nerwową pracę i w domu potrzebuję wyciszenia. Miarowe chrapanie Ginger jest jak mantra – uspokaja.

W układaniu suczki pomaga Pani fachowiec?
Tak. Polecam wszystkim szkolenie psa od szczeniaka. Miałam trudności ze skupieniem na sobie uwagi Ginger, toteż bardzo ważne były pierwsze lekcje, podczas których uczyła się spoglądać w moją stronę. Dowiedziałam się też, jak wyciszać szczeniaka. Wcześniej myślałam, że to dobrze, jak młody pies biega, szaleje. Trener wyjaśnił mi, że owszem, ale tylko wtedy, kiedy mu na to pozwolimy, a nie wtedy, kiedy sam ma na to ochotę. Zresztą przyczyną, dla której zgłosiłam się do fachowca, były niekontrolowane wybuchy radości podczas spacerów, przez które moja mama straciła kiedyś równowagę. Nie chciałam powtórki takiej sytuacji, szczególnie kiedy na spacer wyprowadziłyby Ginger dzieci. Mają duży zapał i chętnie angażują się w opiekę nad psem. Wolałam, żeby się nie zraziły. Teraz, po kilku lekcjach, Ginger nie ciągnie już na smyczy, a spuszczona z niej grzecznie chodzi przy nodze.

Trener uzmysłowił mi też ważną rzecz: że psa bardziej męczy wysiłek umysłowy niż ruch. Jeśli więc nie mamy czasu na długi poranny spacer, wystarczy 10 minut poćwiczyć posłuszeństwo, by pies poczuł potrzebę odpoczynku. Trenuję w ten sposób z Ginger skupianie uwagi – chodzenie do celu, dotykanie przedmiotu i wracanie. Tak ją to wykańcza, że śpi potem pięć godzin. Poza tym znakomicie pogłębia więź.

Córki też ją szkolą?
Żadna z nas nie wychodzi na spacer bez smakołyków. Wszystkie stosujemy się do tych samych zasad postępowania z psem. Wkrótce dziewczynki włączą się też do zajęć z trenerem.

To ważne, bo choć w coraz większej liczbie dziedzin kształcimy nasze dzieci, to wciąż jesteśmy daleko w tyle za Zachodem w kwestii uczenia ich prawidłowych zachowań wobec psów. To niesamowite, że na naszym osiedlu, na którym mieszka wielu cudzoziemców, po reakcjach na psa można odróżnić dzieci polskie od „niepol­skich”. Niemcy czy Holendrzy uczą od małego, że jeśli pies jest bez smyczy, a właściciela nie ma w pobliżu, to mijając takiego zwierzaka, trzeba na przykład zsiąść z roweru i spokojnie przejść obok, żeby psa nie prowokować. Natomiast polskie dzieci zaczynają krzyczeć albo przyspieszają. W większości nie wiedzą, że gdy podchodzi do nich obcy pies, powinny znieruchomieć, a same nie zbliżać się do niego bez zgody właściciela. Nie mają też pojęcia, że nie wolno podnosić nad obcym psem ręki – choćby tylko po to, żeby go pogłaskać po głowie. Można ewentualnie, jeśli właściciel pozwoli, podrapać go pod brodą lub po piersi. Sama nauczyłam się szacunku do zwierząt przy okazji kontaktów z moim koniem – cały czas pamiętam o tym, że to jest ogier. Uważam, że zasada ograniczonego zaufania, którą stosujemy na drodze, w relacjach ze zwierzętami powinna być pomnożona razy cztery.

A czego powinniśmy się uczyć od Amerykanów?
Mieszkałam cztery lata w willowej dzielnicy, w której każdy miał psa, i nigdy nie widziałam, żeby te zwierzaki na siebie warczały. Równie łagodne były w stosunku do ludzi. Dlatego zachęcam przechodniów na spacerach, żeby głaskali Ginger, i nagradzam ją za to, żeby wyrobić w niej taką łagodność.

My, Polacy, wciąż oczekujemy od psa zachowania stróża – nawet w parku…
Ostatnio podeszła do nas na spacerze pani i mówi: – Śliczny, śliczny – ale groźny? – Nie, łagodny – odpowiadam. A ona na to: – O, proszę pani, tutaj pies musi być groźny!

W Ameryce nie stawia się płotów, więc nie ma problemu z czworonogami ujadającymi przy nich. Uważam, że pies atakujący siatkę w dzielnicy willowej to coś trzecioświatowego. Zresztą np. w Niemczech psy mogą przebywać na posesji tylko do godziny 22 – potem muszą zostać zamknięte, żeby nie hałasowały. Nie ma tam czegoś takiego, że pies się rzuca, szczeka i nie pozwala spokojnie przejść ulicą. To bezsensowne, bo przecież złodziej – jeśli będzie chciał – poradzi sobie z nim w inny sposób. Pies ma być towarzyszem, umilać czas, prowokować do spacerów. Agresor czy obrońca nie jest odpowiednim psem do miasta.

Stara się Pani prawie wszędzie zabierać z sobą Ginger – to się udaje?
Tak, jeździ ze mną nawet czasami do pracy. Ćwiczymy zachowanie, bo wciąż jeszcze instynktownie reaguje zerwaniem się i szczeknięciem, gdy ktoś wchodzi do biura. Dlatego proszę, by osoby, które już zna, wchodziły wiele razy, a ona ma wtedy grzecznie siedzieć. Znamy też restauracje w centrum Warszawy, w których siedzi czasem obok siebie nawet kilka psów i nie ma z tego powodu żadnych problemów. Poza Warszawą, tu gdzie mieszkam, jest restauracja, w której można psa nawet posadzić na kanapie. Ale jest też niestety kawiarnia, do której nie wolno wprowadzić psa nawet do ogródka. Szkoda, bo skoro wychodzimy z psem, którego moje dzieci traktują jak członka rodziny, to zostawianie go przed wejściem trochę nam te rodzinne relacje psuje. Z drugiej strony trudno się dziwić, biorąc pod uwagę liczbę agresywnych, niebezpiecznych zachowań psów wobec ludzi. Nikt nie chce ryzykować.

Na szczęście szkolenie psów staje się coraz bardziej popularne. Ja sama jestem tresurą psa i jej rezultatami zafascynowana. Tym bardziej że miałam przez 18 lat jamnika, który rządził w rodzinie i na podwórku i nikt nie mógł sobie z tym poradzić. Teraz wiedziałabym, co zrobić. Nie chcę tych samych błędów popełnić z Ginger. Bardzo się cieszę, że za moim przykładem poszło kilkoro znajomych i możemy porównywać doświadczenia.

Na cywilizowane zachowania nigdy nie jest za póżno….
No właśnie! Szczęśliwie coś się w końcu ruszyło w kwestii sprzątania po psach. Z przyjemnością zauważam coraz większą liczbę osób z torebkami na nieczystości w rękach. To zachowanie obok ułożenia psa uważam za miarę postępu cywilizacyjnego. Jeżeli będzie to odruch masowy, będziemy mogli śmiało powiedzieć, że jesteśmy częścią zachodniego świata. Oczywiście wszystkie sprzątamy po naszej suczce – bardzo tego pilnuję. Pierwsze rzeczy, jakie dla niej kupiłyśmy, to były posłanie i scooper. Dziewczynki na początku trochę się brzydziły, ale dzieci trzeba po prostu przekonać, że to jest konieczność: chcecie mieć psa, to musicie po nim sprzątać. Zaakceptowały to i uważają za normalny element spaceru.

KINGA RUSIN,
dziennikarka telewizyjna, ukończyła italianistykę i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Na początku lat 90. XX wieku była prezenterką TVP 1. Potem przez kilka lat mieszkała w Stanach Zjednoczonych, gdzie przygotowywała materiały dla polskich mediów. Po powrocie prowadziła program „Wizjer” w TVN. Założyła też działającą do dziś agencję PR. Od 2005 roku w weekendowe poranki prowadzi z Marcinem Mellerem program „Dzień dobry TVN”. Wygrała wraz ze Stefano Terrazino czwartą
edycję „Tańca z gwiazdami”.

Pierwsza publikacja: 25.04.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
psy.pl

Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.

Zobacz powiązane artykuły

21.11.2024

Zrób coś wyjątkowego na Święta – dołącz do akcji #CharytatywnaChoinka!

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Święta to czas, kiedy obdarowujemy bliskich prezentami i dzielimy się ciepłem. A co z tymi, którzy nie mają rodziny ani domu? Dzięki akcji #CharytatywnaChoinka, organizowanej przez Fundację Sarigato w ramach projektu „Karmimy Psiaki”, każdy z nas może sprawić, że zwierzęta w schroniskach poczują magię Świąt. To już siódma edycja tej wyjątkowej inicjatywy, w której pomagamy czworonożnym podopiecznym z całej Polski.

#CharytatywnaChoinka

undefined

07.11.2024

Co warto kupić dla pupila? Poradnik zakupowy!

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Zwierzęta domowe mają dobroczynny wpływ na ludzi. Badania dowodzą, że kontakt z czworonogami redukuje stres, pozwala rozładować napięcie, zachęca do aktywności fizycznej. Zwierzęta uczą swoich opiekunów empatii, okazywania uczuć. Miłości psa czy kota nie do się porównać z niczym innym, pupile kochają bezwarunkowo.

null

undefined

28.10.2024

"Postaw na łapy. Dosyp coś od siebie"! Ruszyła akcja wsparcia zwierząt z terenów powodziowych

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Już dziś dobiega końca akcja, w której Radio 357 i marka Biofeed połączyły siły, by wesprzeć zwierzęta w schroniskach dotkniętych skutkami powodzi w Polsce. Inicjatywa zakłada, że każde 15 zł przekazane przez patronów radia, to kilogram karmy przekazany przez darczyńców, a BIOFEED dokłada od siebie drugi kilogram!

postaw na łapy, akcja pomocy zwierzętom z terenów powodziowych

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się