20.05.2005
Jak rowery górskie
psy.pl
Ten tekst przeczytasz w 7 minut
Coraz częściej rasowe psy padają łupem złodziei - znikają zarówno spod sklepów jak i zamkniętych na klucz posesji
fot. Shutterstock
Coraz częściej rasowe psy padają łupem złodziei – znikają zarówno spod sklepów jak i zamkniętych na klucz posesji
Wszystko odbyło się jak w gangsterskim filmie. Na początku tego roku, na ulicy Powstańców w Ząbkach pod Warszawą leżał jeszcze śnieg. Koma, pięciomiesięczna amstafka, wyszła ze swoim właścicielem przed dom. Było już ciemno. Na strzeżoną posesję – dosłownie parę metrów od budki ochroniarzy – podjechał cicho ford fiesta. Jeden z pasażerów wysiadł z samochodu i kręcił się przez chwilę po ulicy. Nagle nachylił się nad niewysokim ogrodzeniem, chwycił psa i wrzucił go na tylne siedzenie auta, a kierowca ruszył z piskiem opon.
Właściciele natychmiast zawiadomili policję, rozesłali anonse o zaginięciu Komy do klinik weterynaryjnych, zasypali fora internetowe prośbami o pomoc, dali ogłoszenia w internecie i w dziennikach, wyznaczyli nagrodę. Są świadkowie zdarzenia, pies ma nietypowe umaszczenie, wymaga intensywnej opieki medycznej – ale mimo to się nie odnalazł.
Niewiele kradzieży jest tak spektakularnych i oczywistych, jak ta. Weterynarze uważają, jednak, że duża część ogłoszeń w klinikach o zaginięciach czy ucieczkach psów rasowych to w rzeczywistości przypadki kradzieży. – Wolimy wierzyć, że pies zginął, niż w to, że są ludzie, którzy kradną psy niczym rowery górskie – mówi Zbigniew Mozga, lekarz weterynarii ze Skierniewic, który sam stracił już dwa psy.
Z ogrodu i z samochodu
Mozga mieszka i pracuje w domu z ogrodem przy małej, niezbyt ruchliwej uliczce. Furtka zamykana jest elektronicznie. – Założyłem ją, gdy skradziono mi Wolfa – opowiada. – To było w listopadzie. Zrobiłem sobie około południa przerwę w pracy i wyszedłem przed dom – a tu cisza, Wolfa nie ma. To był półroczny długowłosy owczarek niemiecki. Zobaczyłem, że furtka jest otwarta i wybiegłem na ulicę, ale tam też psa nie było. Mozga rozwiesił ogłoszenia, szukał na bazarach, pytał znajomych – i nic. Myślał, że Wolf uciekł, bo któryś z klientów lecznicy nie zamknął furtki.
Minęło kilka miesięcy. – Przebolałem stratę i kupiłem drugiego psa. Na wszelki wypadek założyłem elektroniczny zamek w furtce. Piątego kwietnia – lekarz sprawdza w notesie datę – wstaję rano, a na podwórku nie ma Roksi. Szczeniaka owczarka niemieckiego przeniesiono przez ogrodzenie, były wyraźne ślady. Zgłosił to na policję. Mówi, że funkcjonariusze spisali protokół, ale nawet nie zbadali śladów. – Jakby kury komuś za 50 zł ukradli, to lepiej by zareagowali – mówi rozżalony weterynarz.
Rozpoczął własne śledztwo. Pytał klientów lecznicy i sąsiadów, czy nie ginęły im psy. Okazało się, że sąsiadowi ukradziono z samochodu maltańczyka, bezczelnie wybijając szybę. Kawałek dalej bokserkę przeniesiono przez płot – tak samo jak Roksi. W sumie w Skierniewicach, tylko w pierwszych miesiącach tego roku, doliczył się prawie 20 kradzieży psów. Metody złodziei są proste: młode psy są wyprowadzane z posesji na jedzenie. Starsze idą po zapachu suki, a czasem są usypiane środkami nasennymi.
Policja skierniewicka nie zauważa plagi. – Nie mamy wielu zgłoszeń dotyczących kradzieży psów – mówi Adam Bisingier, rzecznik prasowy Komendy Policji w Skierniewicach. – Było kilka sytuacji, gdy skradziono jednej osobie dwa psy, jednego po drugim, ale to sporadyczne wypadki.
Na zamówienie, do walk, na okup
– Miałem sporo szczęścia – opowiada poznański muzyk DJ Vols. – Wystarczyło kilka sekund nieuwagi i ukradziono mi Ozz’ego. Wszedłem do sklepu, psa przywiązałem do stojaka dla rowerów. Wychodzę, a Ozz’ego nie ma. Błyskawicznie zawiadomiłem policję, rozpuściłem wici wśród znajomych i zaczęliśmy szukać.
Trzy godziny później przejeżdżający obok Targów Poznańskich patrol zobaczył dwóch dziwnie zachowujących się 40-letnich mężczyzn – szarpali się z bulterierem, który nie chciał z nimi iść. Przyznali się, że zamierzali go sprzedać. Byli już nawet u jednego klienta.
– W wypadku psów rasowych trzeba zachować czujność – ostrzega Anna Kędzierzawska z Zespołu Prasowego Komendy Stołecznej Policji. – Taki pies może wzbudzić czyjeś zainteresowanie, podobnie jak dobra materialne. Jeżeli zostawiamy go samego przed sklepem, musimy liczyć się z kradzieżą – nawet jeśli jest to pies rasy niebezpiecznej.
– Kiedy mieszkałam w Warszawie, skradziono mi psy kilka razy – opowiada Anna Piegat. – Nawet dog niemiecki zniknął mi sprzed sklepu, choć liczyłam, że zwierzę tych rozmiarów będzie budziło respekt.
Wkrótce po wywieszeniu ogłoszeń ktoś zadzwonił do niej z pytaniem, ile wynosi nagroda. – Zapłaciliśmy – przyznaje pani Anna. – Bez nagrody nie widzę większych szans na odzyskanie psa – dodaje hodowca Aleksandra Jastrzębska. Zwłaszcza, że w Polsce poszukiwania psów prowadzić trzeba na własną rękę.
Pierwszym krokiem, jaki podejmują właściciele po stracie psa, jest zwykle zawiadomienie Związku Kynologicznego. Na konkretną pomoc trudno jednak liczyć. – Jeśli pies ma tatuaż, to rejestrujemy go jako zaginionego i nie wyrobimy mu rodowodu – mówi pracownik ZKwP.
Niestety niewiele więcej mają do zaoferowania policjanci. – Nie ma specjalnych procedur do poszukiwania skradzionych psów – przyznaje nadkomisarz Artur Niedbała z Komendy Głównej Policji. Sprawdziliśmy jak to wygląda w praktyce w kilku lokalnych komendach. Okazało się, że policjanci zazwyczaj nie mają bezpośredniego dostępu do skanerów wykrywających czipy (które pozwalają na identyfikację zwierzęcia), a czasami nawet nie słyszeli o czipowaniu psów. Bywa więc, że nawet w przypadku odnalezienia psa mają kłopoty z ustaleniem, do kogo on należy. – Właściciele często nie potrafią udowodnić, że to jest ich pies. Zdjęcie nie wystarczy, potrzebne są cechy charakterystyczne. Ostatnio udało nam się ująć złodzieja, bo pies miał niewielkie uszkodzenie ciała. – mówi Adam Bisingier, rzecznik prasowy Komendy Policji w Skierniewicach.
Podstawowa rada policjantów to jak najszybciej zgłaszać kradzieże, wtedy szanse wykrycia sprawców rosną. – Do szukania zaginionych psów możemy użyć naszych policyjnych psów tropiących. Wysyłamy też funkcjonariuszy z właścicielami na giełdy zwierząt, szukają nasi dzielnicowi – mówi aspirant Piotr Kaczorek z komendy powiatowej policji w Wołominie.
Jednak nie wszyscy właściciele zgłaszają kradzież, a niektórzy policjanci zdają się przez to bagatelizować zjawisko. – Nie prowadzimy statystyki opisujących liczbę kradzionych psów ani tych, które udało nam się odzyskać. Nie docierają też do nas sygnały o występowaniu grup, które się specjalizują w kradzieżach psów dla okupu – mówi Artur Niedbała z Komendy Głównej Policji.
Zupełnie inne wrażenie mają ci, którzy z psami maja do czynienia na co dzień. – Kradzieży jest coraz więcej. Psy porywane są na zamówienie, do walk lub na okup – twierdzi Bartłomiej Szostakowski, prezes Polskiego Towarzystwa Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt. Jego słowa zdaje się potwierdzać historia pani Anny, hodowczyni samojedów w jednej z podwarszawskich miejscowości – Kilka tygodni temu wyszłam z domu, zostawiając psy, jak zawsze, na bardzo dobrze ogrodzonym podwórku. Gdy wróciłam, okazało się, że brakuje utytułowanej suki. Nie minęły dwie godziny i ktoś zatelefonował z informacją, że znalazł psa.
Złodziej zażądał 800 zł znaleźnego – około 50 % wartości szczeniaka tej rasy. Sukę przyprowadziła kobieta, która odebrała pieniądze. – To duża kwota, ale nie mogłam wezwać policji lub nie zapłacić – uważa pani Anna. – Prowadzimy hodowlę i nie chcę pewnego dnia znaleźć swoich psów otrutych.
Czipem w złodzieja
Dlaczego poszkodowani wolą szukać psa na własną rękę niż skorzystać z pomocy policji? Głównie dlatego, że często nie mają pewności, czy pies został skradziony, czy po prostu się zgubił. Zwykle psy giną przez nasze niedopatrzenie – spod sklepu, z posesji lub wabione na terenach otwartych – parkach czy skwerach. Jeśli nie ma świadków zdarzenia, trudno jest udowodnić, że psa skradziono. – Wkrótce zostanie wprowadzona możliwość identyfikacji, czy pies został skradziony, czy zaginął – pociesza Bartłomiej Szostakowski. – Współpracujemy już z 300 klinikami i jeśli do którejś trafi skradziony pies ze wszczepionym mikroprocesorem, to na pewno go zidentyfikujemy. Wiosną ubiegłego roku zginął młody dalmatyńczyk. Właściciele zgłosili to naszej bazy danych i pies odnalazł się po paru miesiącach. Nowi opiekunowie poszli z nim do weterynarza, który go zidentyfikował.
Szostakowski liczy też, że uda się zlikwidować handel kradzionymi zwierzętami na giełdach: – Wyposażamy strażników miejskich w Gdańsku w przenośne skanery, będą więc mogli na miejscu sprawdzić pochodzenie psa.
Dopóki gdański eksperyment się nie upowszechni, można poprosić o pomoc w znalezieniu skradzionego psa agencję detektywistyczną. – Jakiś czas temu udało nam się odzyskać skradzionego owczarka niemieckiego – mówi prezes Stowarzyszenia Detektywów Polskich Bogumił Zawadzki. – Ten pies został kupiony na targu przez… szkołę policyjną.
Kundelek wart 2 tysiące
To, czy kradzież jest przestępstwem czy wykroczeniem, zależy od wartości psa. – Wartość psa określa właściciel – mówi nadkomisarz Artur Niedbała z Komendy Głównej Policji. – Nawet jeśli jest to kundelek, właściciel może określić jego wartość na 2000 zł. Nie oceniamy tego, bo być może ktoś w psa zainwestował, np. intensywnie go szkoląc.
Jeżeli wartość psa przekracza 250 zł, czyn zakwalifikowany będzie jako przestępstwo (art. 278 kodeksu karnego), zagrożone karą więzienia do 5 lat. W innym przypadku złodziej odpowie za popełnienie wykroczenia (art. 119 kodeksu wykroczeń) i może zostać ukarany aresztem, ograniczeniem wolności albo grzywną.
Za doznane krzywdy możemy wystąpić do sądu o obciążenie złodzieja nawiązką. Możliwe jest również dochodzenie odszkodowania na drodze cywilnej.
Aby pies nie dał się ukraść
- Poświęcajmy jak najwięcej czasu na spacery i treningi z psem, dzięki czemu zmniejszymy do minimum jego zainteresowanie towarzystwem obcych osób.
- Wyprowadzajmy go na spacery po okolicy, wówczas nie będzie tak skory do opuszczenia ogrodu, a w razie potrzeby łatwiej odnajdzie drogę do domu.
- Nie przyzwyczajajmy psa do okazywania mu czułości przez osoby obce.
- Jeśli musimy zostawić go pod sklepem, dobrze go przywiążmy i zsuńmy mu z pyska kaganiec.
- Nauczmy psa nie przyjmować pokarmu od obcych osób.
- Zwróćmy się do fachowca, by pomógł nam nauczyć psa nieufności do obcych bez jednoczesnego wzbudzania agresji.
Psy.pl to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt.
Zobacz powiązane artykuły
21.11.2024
Zrób coś wyjątkowego na Święta – dołącz do akcji #CharytatywnaChoinka!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Święta to czas, kiedy obdarowujemy bliskich prezentami i dzielimy się ciepłem. A co z tymi, którzy nie mają rodziny ani domu? Dzięki akcji #CharytatywnaChoinka, organizowanej przez Fundację Sarigato w ramach projektu „Karmimy Psiaki”, każdy z nas może sprawić, że zwierzęta w schroniskach poczują magię Świąt. To już siódma edycja tej wyjątkowej inicjatywy, w której pomagamy czworonożnym podopiecznym z całej Polski.
undefined
07.11.2024
Co warto kupić dla pupila? Poradnik zakupowy!
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Zwierzęta domowe mają dobroczynny wpływ na ludzi. Badania dowodzą, że kontakt z czworonogami redukuje stres, pozwala rozładować napięcie, zachęca do aktywności fizycznej. Zwierzęta uczą swoich opiekunów empatii, okazywania uczuć. Miłości psa czy kota nie do się porównać z niczym innym, pupile kochają bezwarunkowo.
undefined
28.10.2024
"Postaw na łapy. Dosyp coś od siebie"! Ruszyła akcja wsparcia zwierząt z terenów powodziowych
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Już dziś dobiega końca akcja, w której Radio 357 i marka Biofeed połączyły siły, by wesprzeć zwierzęta w schroniskach dotkniętych skutkami powodzi w Polsce. Inicjatywa zakłada, że każde 15 zł przekazane przez patronów radia, to kilogram karmy przekazany przez darczyńców, a BIOFEED dokłada od siebie drugi kilogram!
undefined